Felietony

Internetowe hobby sposobem na sukces

Paweł Winiarski

Pierwszy komputer, Atari 65 XE, dostał pod choinkę...

13

Masz głowę pełną pomysłów i chcesz je pokazać w Internecie, ale jednocześnie chcesz osiągnąć sukces poza granicami sieci? Im się udało. Popularność i sława to w dzisiejszym świecie określenia, które trudno zdefiniować. Z jednej strony powinny dotyczyć osób tworzących coś naprawdę wartościowego,...

Masz głowę pełną pomysłów i chcesz je pokazać w Internecie, ale jednocześnie chcesz osiągnąć sukces poza granicami sieci? Im się udało.

Popularność i sława to w dzisiejszym świecie określenia, które trudno zdefiniować. Z jednej strony powinny dotyczyć osób tworzących coś naprawdę wartościowego, czy to w temacie odkryć czy sztuki. Dziś natomiast popularny i sławny może być bloger modowy, czy polityk, który na dobrą sprawę nie wyróżnia się niczym od reszty mu podobnych. Zapomnijmy jednak o ludziach znanych z tego, że są znani, a przyjrzyjmy się osobom, które w jakiś sposób zapracowały na swój sukces. Zapracowały, używając Internetu.

Blog podstawą sukcesu?

Polskie podwórko przeżywa ostatnio fascynację osobami „pochodzącymi z sieci”. Nie znam się na damskiej modzie, tym bardziej nie śledzę tego, co dzieje się na modowych blogach, ale wiem kim jest Julia Kuczyńska. Maffasion udało się bowiem wyjść z Internetu i zawitać chociażby na warszawskich billboardach, gdzie reklamuje rajstopy firmy Gatta. Sukces? Jak najbardziej. Kolejna młoda kobieta – Honorata „Honey” Skarbek. Miałem okazję z nią kiedyś rozmawiać – ładna, sympatyczna, uśmiechnięta dziewczyna. Zaczynała od bloga, sporo działo się na jej koncie na Instagramie. Jasne, ilość śledzących to nie sukces, ale kilka milionów wyświetleń na jeden teledysk, to już coś. To jednak wciąż Internet, warto więc wspomnieć o innym, bardziej tradycyjnym gronie odbiorców. Są okresy, kiedy piosenki Skarbek lecą w kółko w polskich rozgłośniach radiowych, do tego mniejsze lub większe sukcesy i nominacje w polskich i zagranicznych konkursach. Można muzyki Honey nie lubić, z moim gustem rozmija się na przykład całkowicie, ale sukcesu odmówić dziewczynie nie sposób. Odpowiednio pielęgnowana grupa fanów w sieci to również powód jej sukcesu – z ciekawości zaglądam czasem na jej profil w serwisie Facebook i widzę masę nastolatków robiących sobie zdjęcia z jej płytą. Ta popularność robi wrażenie.

Dwie wymienione wyżej panie to dość ciekawy przykład, zdaję sobie jednak sprawę, że obecność na serwisach typu Plotek i Pudelek nakręcają tę (dobrą lub złą) popularność, sprawiając, że chociażby Skarbek uznawana jest tylko za blogerkę i celebrytkę (znaną z tego, że jest znana), a pomijane są jej faktyczne sukcesu na rynku muzycznym.

Sięgnijmy więc w zupełnie inną stronę. Patryk Bryliński i Maciek Kaczyński. Mówią Wam coś te nazwiska? Panowie niedawno trafili do Rankingu 50 najbardziej kreatywnych w biznesie – w magazynie Brief. Wciąż nic? W takim razie pobawmy się w skojarzenia. Junior Brand Manager, Antkowi nie wyszło, Facecje. Ten kreatywny duet stworzył lub współtworzył trzy profile w serwisie Facebook, które krążąc po sieci od osoby do osoby, zdobywały coraz większą popularność, głównie w branży reklamowej. Na tyle dużą, że ostatecznie Bryliński i Kaczyński zdecydowali się opuścić agencję reklamową i stworzyć własną firmę. I idzie im naprawdę nieźle.

W naszym przypadku historia jest prosta. Odezwała się do nas instytucja. Na rozmowie usłyszeliśmy, że szukają kogoś do przeprowadzenia kampanii internetowej, a pośród wszystkich fanpage’y, które sobie wybrali, dwa – ich ulubione – (Facecje i Antkowi znowu nie wyszło) były prowadzone przez nas. Pozyskaliśmy klienta na rok i był to idealny moment, aby odejść z agencji i zacząć coś własnego. Potem pojawiły się kolejne zlecenia. Tak. Opłaca się przelewać swoje zajawki do internetu. Patryk Bryliński / Rekreacja (http://re-kr.pl/).

Jasne, takich sieciowych zajawkowiczów są w Polsce setki, a nawet tysiące. Niektórym jednak udaje się przekuć internetowe hobby nie tylko w sukces, ale także normalną pracę. To po prostu jeden ze sposobów na życie, choć nie był takim w założeniu.

Jak się okazuje to działa również w drugą stronę, czego świetnym przykładem są zagraniczne gwiazdy.

Z salonów do sieci

Zawsze byłem fanem Arnolda Schwarzeneggera. Zarówno w temacie kulturystyki i jego niebagatelnych osiągnięć na tym gruncie jak również kariery aktorskiej. I założę się, że dla niejednego z Was to bohater dzieciństwa – oczywiście przez filmy w jakich grał i bohaterów w jakich się wcielał. Ominąłem jedynie okres jego politycznej kariery, by później znów śledzić jak sobie radzi i czy w ogóle zamierza zniknąć, odchodząc na zasłużoną emeryturę. Nic z tych rzeczy – Arnold (w tym roku skończy 67 lat) przeniósł dużą część swojej aktywności do Internetu. Oficjalna strona internetowa (http://www.schwarzenegger.com/), profil na Twitterze, Facebooku, YouTube, Google+. Niby nic nadzwyczajnego, w końcu prawie każda gwiazda posiada taki komplet. Ale nie każda gwiazda czynnie uczestniczy w ich tworzeniu. Poza zwiastunami nowych filmów, Schwarzenegger zamieszcza tam materiały wideo. Zabawne, ciekawe, często w jego typowym stylu. No bo jak inaczej nazwać Arniego gotującego jajecznicę na swoim czołgu. Tak, swoim czołgu. Kilka dni temu zakończył się konkurs, w którym zwycięzca będzie miał okazję wsiąść z gwiazdą do tej maszyny zniszczenia i poniszczyć wspólnie kilka rzeczy. A wszystko to w imię akcji charytatywnej dla dzieciaków. Niedawno w sieci krążył również film, w którym były kulturysta przebiera się w perukę, dokleja wąsy i udaje instruktora na siłowni. Coś jak ukryta kamera, materiał stworzony właśnie na serwis YouTube. Dla mnie bomba.

Ręka do góry, kto nie wie co oznacza skrót JCVD. Jean Claude Van Damme, większość z nas wychowała się na filmach z jego udziałem. Nieśmiertelny szpagat, specyficzny styl walki, wielka gwiazda filmów akcji. Dawno już przygasła, co również widać dziś. Nie zmienia to jednak faktu, że ten sympatyczny Belg ostro atakuje Internet, nie szczędząc kolejnych szpagatów i kopniaków. Do pewnego momentu jego sieciową aktywnością interesowali się jedynie dawni fani, niedawno jednak ten stan rzeczy się zmienił. I to wszystko za sprawą jednej reklamy, która stała się sieciowym viralem. Mowa oczywiście o „Epic Split”, w którym aktor robi szpagat stojąc na lusterkach dwóch samochodów ciężarowych. Na oficjalnym profilu firmy Volvo przedmiotowy film wykręcił już ponad 71 milionów wyświetleń, a JCVD znów był na ustach wszystkich.

Pytanie tylko, jak wiele osób odbiera sieciową aktywność tych dwóch aktorów jako typową chałturę, nie różniącą się zbytnio od sprzedawania garnków w centrach handlowych. A może to tylko domena polskich komentatorów w sieci?

Dla jednych Internet to tylko rozrywka, dla innych sposób na pozyskanie informacji z kraju i ze świata. Niektórzy wykorzystują go w pracy, inni nie widzą w nim nic ciekawego. Jak się jednak okazuje sieć może być nie tylko kuźnią talentów i pierwszymi krokami do spektakularnego sukcesu, ale również kontynuacją wielkiej sławy. Kluczem jest umiejętne wykorzystanie dobrodziejstw Internetu. Czego sobie i Wam życzę.

Obrazek: 1, 2.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu