Felietony

Internet Explorer nie był do chrzanu. Change my mind

Jakub Szczęsny
Internet Explorer nie był do chrzanu. Change my mind
11

Internet Explorer - dla jednych obiekt beki, dla innych całkiem niezła przeglądarka. Ja jestem w tym drugim obozie, bo IE nie kojarzy mi się jednoznacznie źle. Choć IE6 i jego kolejne wersje, mniej więcej do dziewiątej były kiepskie jak tyłek węża, tak Microsoft w pewnym momencie poszedł po rozum do głowy. Ale było wtedy już stanowczo zbyt późno.

Kiedyś był jedną z niewielu opcji, ale w momencie gdy pojawiły się rewolucyjne w swoim czasie produkty od Mozilli - okazał się być kupą... nie będą mówił czego. Słabego oprogramowania - eufemistycznie mówiąc. Jeżeli był nakierowany na użytkownika, to środkiem swojego własnego zadu. Ociężały, niezrozumiale słabo rozwijany i nie bardzo bezpieczny. Aktualizowany tak często, że to właśnie za jego pośrednictwem ludzie nadziewali się na najgorsze możliwe internetowe zagrożenia: mówię tutaj o początku nad dwutysięcznych. Taki swego rodzaju "dziki zachód", kiedy to różnego rodzaju syf ładował się do komputera wiadrami. Serio.

Prawdą jest to, że Internet Explorer jest doskonałym przykładem na to, że Microsoft nie był kiedyś takim "dobrym ziomkiem" jakim jest obecnie. Nie bez powodu ów gigant miał zarzuty (zresztą zakończone karami) za działania monopolistyczne. Niestety tak było - Redmond wykorzystywało swoją uprzywilejowaną pozycję na rynku przeglądarek i systemów operacyjnych, umiejętnie paliło w piecu dolarami tylko po to, aby ludzie mogli używać IE i tylko IE. Samo wplecenie tego programu do chociażby eksploratora Windows było według wielu osób dowodem na to, że Microsoft tę dominację zamierzał wynieść na wyższy poziom. I dopiero powstrzymali go w tym urzędnicy. A żeby jeszcze ten Internet Explorer był fajnie rozwijany, oferował ciekawe funkcje. A gdzie tam - rozwój, jeżeli się odbywał... to według standardów choroszczańskich, przy czym nie chcę tutaj obrażać mieszkańców Choroszczy. Tam nie działo się nic. Ta przeglądarka służyła jedynie do tego, żeby wyświetlić coś w Internecie, zeżreć od groma zasobów i... właściwie tyle.

Przyszła Mozilla i wywróciła stolik

Okazało się, że można zrobić naprawdę dobrą przeglądarkę. Przyszedł również Google i udowodnił dokładnie to samo. Po drodze kulała się także Opera z rewolucyjnymi w swoim czasie rozwiązaniami. I wiecie co? Microsoft się nie "ogarnął". Mniej więcej do Windows 7 uznawał, że wszystko jest w porządku.

Internet Explorer 8 nie miał dobrego startu: małą awanturą zakończyło się to, że aby niektóre witryny przygotowane do pracy z IE7 mogły otwierać się poprawnie na "ósemce", trzeba było uruchomić tryb zgodności. Niemniej, już zgodność z CSS 2.1, świetne dogadywanie się z AJAX-em (to nie było super-oczywiste w tych czasach), czy nawet wprowadzenie trybu ścisłej prywatności (czyli tryb dla niegrzecznych internautów) były chwalone: także i zauważono spore zmiany pod kątem UX/UI, a także szybkości oraz stabilności.

Internet Explorer 9 potrafił w teście Acid3 pokonać ówczesne wersje Firefoksa, Safari i Google Chrome, przynajmniej w wersji testowej. Mocno usprawniono zapobieganie śledzeniu przez możliwie intruzywne skrypty, co... umknęło uwadze wielu dziennikarzy, bo ci nienawidzili IE z urzędu. Jedynie Maciej Gajewski ze Spider's Web (tak, pamiętam jego teksty o IE) w Polsce otwarcie pisał o tym, że ta przeglądarka zaczyna mieć rączki, nóżki oraz sporo sensu. Pojawiła się również pełna sprzętowa akceleracja HTML5 i właściwie nowy silnik JavaScriptu. Był on w swoim czasie najszybszy.

Internet Explorer 10 działał i jako wersja desktopowa i jako aplikacja w interfejsie Metro / Modern UI. W Acid3 uzyskiwał już standardowo 100 punktów na 100 możliwych, HTML5 obsługiwał like a boss (razem z drag'n dropem wewnątrz). Do tego zintegrowano go ze sklepem Windows, warto odnotować wprowadzenie trybu "do not track", a także zaimplementowanie trybu sandboksa dla treści Adobe Flash. Była to już naprawdę dobrze wykonana, szybka i cholernie dobra przeglądarka. W Internet Explorer wieńczącym historię tej przeglądarki, dodano między innymi WebGL i protokołu SPDY, a także synchronizację kart między urządzeniami (komputery / urządzenia z Windows Mobile). I była to równie dobra, szybka i co ciekawe - bezpieczna przeglądarka. Microsoft musiał ją jednak ubić, bo wcześniejsze zaszłości związane z rozwojem IE dobiły marketingowo ów produkt.

Internet Explorer był do chrzanu? Change my mind. Rozwinięciem idei stojącej za naprawdę dobrym konceptem nowoczesnych "eksplorerów" jest Microsoft Edge. A ten, od przejścia na Chromium... jakby dostał skrzydeł. Najpierw był "słabawy", dzisiaj według mnie jest czarnym koniem rynku przeglądarek. Change my mind there, too.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu