Inteligentne soczewki kontaktowe. Nie doceniłem tego projektu. Chociaż mówi się o nim od kilku kwartałów, to jakoś nie przywiązywałem większej wagi do...
Inteligentne soczewki kontaktowe. Nie doceniłem tego projektu. Chociaż mówi się o nim od kilku kwartałów, to jakoś nie przywiązywałem większej wagi do treści przekazu. Podświadomie uznałem go za zbyt futurystyczny. Okazuje się jednak, że produkt może się pojawić na rynku w ciągu kilku lat. Stojące za przedsięwzięciem Google zakasało rękawy i zamierza zrealizować plan, który w dłuższej perspektywie powinien im przynieść naprawdę duże pieniądze.
Kilka dni temu pisałem o ważnych menedżerach Google, którzy w ostatnich kwartałach/latach opuścili korporację. Nie o wszystkich rzecz jasna – to nie była wyliczanka, a raczej wystosowanie pytania, o powód ich odejścia. Na liście "spadochroniarzy" z Mountain View pojawiło się niedawno nazwisko Parviz. Babak Parviz działał w oddziale Google X i zajmował się tam m.in. tworzeniem okularów Google Glass. Początkowo to na ten produkt zwracałem największą uwagę, zastanawiając się nad powodem, dla którego menedżer postanowił odejść z firmy. Być może jednak był to błąd, może trzeba było spojrzeć na inny projekt, przy którym pracował: inteligentne szkła kontaktowe.
Na początku roku media obiegła wiadomość, że Google pracuje nad stworzeniem inteligentnych soczewek kontaktowych. Z początku myślałem, że to następca Google Glass – twór o tych samych możliwościach co okulary, spełniający te same zadania, wpisujący się w modę na ubieralne gadżety. Po prostu mniejszy, jeszcze bardziej zintegrowany z ludzkim organizmem. Teraz wróciłem do tego zagadnienia i okazało się, że ich soczewki to nie tyle gadżet do rozrywki, wyświetlania Facebooka i zdjęć kotów tuż przed okiem – to zaawansowany sprzęt medyczny:
Obecnie testujemy szkło kontaktowe, które zostało zbudowane by mierzyć poziom glukozy przy wykorzystaniu małego bezprzewodowego chipa i zminiaturyzowanego czujnika glukozy, umieszczonych między dwoma warstwami miękkiego materiału, z którego złożone jest szkło. Testujemy prototypy, które odczytują dane raz na sekundę. Badamy też, w jaki sposób takie szkła mogłyby się sprawdzić jako system wczesnego ostrzegania dla osoby je noszącej. Wykorzystujemy miniaturowe diody LED, które świecą by informować o zbyt wysokim lub niskim poziomie cukru. To dopiero wczesny etap projektu, jednak szereg przeprowadzonych badań klinicznych pomaga nam w ulepszaniu prototypu. Mamy nadzieję, że pewnego dnia doprowadzimy do stworzenia nowej metody, dzięki której osoby dotknięte cukrzycą będą mogły radzić sobie z chorobą. [źródło]
Czytaj dalej poniżej
Google (a konkretnie Google X) zabrało się za tworzenie instrumentu badającego poziom cukru we krwi. W miarę nieinwazyjnego (w porównaniu z dzisiejszymi rozwiązaniami), nieustannie monitorującego konkretne parametry i będącego cały czas przy chorej osobie. To naprawdę spory krok naprzód. Brzmi ciekawie, lecz nadal dość futurystycznie. Przecież to tylko plany, zapowiedzi osób pracujących w zespole, który wybiega swą działalnością w przyszłość, ale niekoniecznie zdoła wprowadzić koncepty do użytku w najbliższym czasie. Co chorym po takich wizjach… Warto jednak przywołać słowa, które pojawiły się na początku roku, gdy pracownicy Google informowali o swoich pracach:
Nie zamierzamy rozwijać projektu sami, planujemy skontaktować się z partnerami, którzy są ekspertami we wprowadzaniu tego typu rozwiązań na rynek. Ci partnerzy będą korzystać z naszej technologii inteligentnego szkła kontaktowego i rozwijać aplikacje, które pozwolą na dostarczenie danych pacjentom i lekarzom.[źródło]
Całkiem niedawno okazało się, że Google udało się znaleźć partnera. Będzie nim firma Novartis. Nic mi nie mówiła ta nazwa, ale od czego jest wyszukiwarka korporacji z Mountain View. Dowiedziałem się, że mamy do czynienia nie z jakimś tam startupem działającym nieśmiało na arenie usług medycznych, ale z globalnym gigantem, jednym z największych koncernów farmaceutycznych. Ten posiada odpowiednie doświadczenie, wiedzę i patenty, które mogą pomóc urzeczywistnić projekt Google. I to całkiem szybko – nie mówimy o kolejnych dekadach, ale kilku latach.
Powód, dla którego prace będą prowadzone szybko i z nastawieniem na ostateczny sukces, jest oczywisty: wielkie pieniądze. Znajomy diabetyk opowiadał mi kiedyś o rozmiarach tego biznesu, kosztach, jakie ponoszą chorzy i zyskach firm farmaceutycznych. W tym ostatnim przypadku nie podawał konkretnych liczb, ale łatwo sobie wyobrazić skalę, gdy weźmie się pod uwagę, ile osób cierpi na cukrzycę. A chorych nie będzie przecież ubywać - mowa o chorobie cywilizacyjnej, która nie zniknie za parę lat i należy się spodziewać, że zapadną na nie kolejne miliony ludzi na całym globie. Jeżeli wspomnianej firmie farmaceutycznej uda się (we współpracy z Google) dopracować produkt i wprowadzić go do sprzedaży, to prawdopodobnie ustawią się po niego rzesze pacjentów. Wszak chodzi tu nie tylko o ich wygodę, ale przede wszystkim o zdrowie. Kto nie zapłaci, jeśli wie, że soczewka może mu pomóc w nieustannym kontrolowaniu poziomu cukru we krwi?
W styczniu trudno było się spodziewać, że Google tworzy nowoczesne szkła kontaktowe tylko po to, by ulżyć chorym – przecież to firma notowana na giełdzie, jej zadaniem jest zamiana projektów w produkty, które można sprzedać. Zarabianie pieniędzy leży u podstaw ich działalności i nie ma tu mowy o jakiejś pracy dobroczynnej. Podejrzewam jednak, że korporacja sama nie wdrożyłaby tego pomysłu w życie, bo to nie ich działka: od konceptu do sklepowej (aptecznej?) półki droga daleka. Pojawił się jednak partner, który może nadać sprawie rozpędu. Zwłaszcza, że na cukrzykach temat się przecież nie kończy.
Specjalistą nie jestem, więc nie wiem, jakie jeszcze schorzenia/organy/problemy można lub będzie można badać i monitorować z pomocą inteligentnych szkieł kontaktowych. Zakładam jednak, że znajdzie się ich przynajmniej kilka. Mając wspomniane narzędzie, firmy farmaceutyczne (chyba, że Google zamierza współpracować tylko z tą jedną) zaczną opracowywać nowe metody badań i zakres możliwości soczewki powinien się szybko rozszerzać. Nie muszę chyba dodawać, że swoje dołoży Google, może też inni gracze, których zaprosi do projektu korporacja z Mountain View (i nie mam tu już na myśli koncernów farmaceutycznych). Internetowy gigant będzie zatem pracować nad wyższym stadium Google Glass, ale celem nadrzędnym pozostanie ulepszanie soczewek pod kątem ich przydatności w medycynie. Wszak to branża, z której wszyscy korzystamy.
Nie chcę spekulować, czy powodem odejścia z Google Babaka Parviza była współpraca jego pracodawcy z Novartis, bo nie ma na to dowodów. Przynajmniej mnie takowe nie rzuciły się w oczy. Nawet, jeśli faktycznie tak było, to Google raczej się tym nie pochwali, Parviz pewnie też nie będzie wylewny. Nie da się jednak ukryć, że oba wątki (współpraca i odejście) wypłynęły mniej więcej w tym samym czasie i taka sytuacja może zastanawiać. O firmach farmaceutycznych krążą dość niepochlebne opinie, Novartis nie jest zapewne wyjątkiem. Nie będę jednak zagłębiał się w ten temat i póki co napiszę, że byłoby świetnie, gdyby wspomniany duet doprowadził soczewki do stanu używalności, wprowadził je na rynek (w rozsądnej cenie) i pomógł chorym. Nie pozostaje nic innego, jak tylko życzyć powodzenia w realizacji planu.
Źródło grafiki: Google
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu