Kilka miesięcy temu pisałem w jednym z tekstów na AW, iż znajomy odwiedzający targi IFA 2013 stwierdził, że najciekawiej prezentowały się stoiska pośw...
Inteligente telefony, telewizory, zegarki... Mnie najbardziej zależy na smart kuchni
Kilka miesięcy temu pisałem w jednym z tekstów na AW, iż znajomy odwiedzający targi IFA 2013 stwierdził, że najciekawiej prezentowały się stoiska poświęcone AGD. Dlaczego? Bo szanse na skok technologiczny są tam bardzo duże i staje się widoczne, iż producenci zamierzają go wykonać. Kończy się czas traktowania tego segmentu rynku po macoszemu i czekają nas niesztampowe posunięcia. Potwierdziły to ostatnie dni.
Wspominałem wczoraj w tekście o projektach Samsung Smart Home oraz LG Home Chat, czyli przymiarkach dwóch wielkich producentów do stworzenia inteligentnego domu. Czy te pomysły można uznać za niespodziankę? Raczej nie – obie korporacje już od kilku lat głośno mówią o takich rozwiązaniach i prezentują jego próbki. Wśród tych ostatnich wymienić można zarówno aplikacje i wizje rozbudowanych systemów, jak i sprzęt (odkurzacz, lodówka, pralka). Same koncepcje zmian nie dziwią – zaskakuje coś innego.
Szeroko pojęta branża mobilna poważnie zmieniła się w przeciągu kilku ostatnich lat. Po legendarnej już premierze pierwszego iPhone’a ten segment rynku zaczął się dynamicznie rozwijać i dzisiaj w niewielkim stopniu przypomina samego siebie sprzed dekady. Przemianom uległa nie tylko rzeczywistość korporacyjna (jedne firmy nie przetrwały wyścigu, inne na nim wypłynęły), ale też nasze codzienne życie. Zmiany objęły swym zasięgiem m.in. rynki prasy, telewizji, reklamy, oprogramowania, sprzętu elektronicznego, biznesu czy nawet sportu. Segment mobilny uległ ewolucji, może nawet rewolucji i musiało to wpłynąć na inne gałęzie rynku.
Stosunkowo szybko zaczęto eksperymentować z rozwiązaniami z segmentu mobilnego w segmencie RTV (systemy operacyjne, aplikacje), głośno zrobiło się także o przemianach w motoryzacji czy modzie (za sprawą ubieralnych gadżetów i ubrań naszpikowanych elektroniką). Producenci tworzyli owe projekty i spotykały się one z zainteresowaniem mediów, ekspertów oraz potencjalnych odbiorców. W przypadku AGD sprawa wyglądała trochę inaczej – ta część rynku była traktowana po macoszemu. Samsung opracowywał inteligentną lodówkę, ale nie poświęcano jej zbyt wiele uwagi, a jeśli już stawała się obiektem zainteresowania, to raczej jako ciekawostka. To pierwsze zaskoczenie.
Równie zastanawiające było to, że znaczna część producentów z sektora AGD przez długi czas lekceważyła zmiany zachodzące na rynku nowych technologii. Wspominano o projektach LG i Samsunga, zainteresowany nowoczesnymi rozwiązaniami był (i pewnie nadal jest) Electrolux, raz na jakiś czas coś ciekawego podsuwał Panasonic czy Sharp. Były to jednak krople w morzu. Firmy działające w tej branży nie podjęły się budowania jej od podstaw czy przynajmniej pokazania, że kuchnia albo łazienka może przypominać tą z filmów SF. W końcu jednak przyszedł czas na zmiany.
Oprócz przywołanych już projektów LG i Samsunga, w Las Vegas zaprezentowano wizję nowoczesnej kuchni według Whirlpoola (podejrzewam, że swoje innowacyjne produkty lub przynajmniej ich koncepty mogły też zaprezentować inne firmy – dokopałem się akurat do Whirlpoola). Przedstawiciele producenta przyznali wprost, że nie zobaczymy tych rozwiązań w sklepach za rok czy dwa lata, ale pod koniec obecnej dekady, a może nawet na początku kolejnej. Liczy się jednak fakt, iż w końcu zaczęto dostrzegać sektor rynku, na który przez kilka lat machano ręką, od którego nie wymagano zmian i uznawano go za wystarczająco rozwinięty.
W obecnej formie ów rynek nie może przetrwać w kolejnych dekadach, gdy wszystko wokół będzie smart. Osoby zatopione w świecie nowoczesnych telefonów, telewizorów, autonomicznych samochodów, dronów czy totalnie przebudowanego handlu zaczęłyby w końcu dostrzegać, jak bardzo do tego świata nie pasuje ich kuchnia czy łazienka. Problemem nie jest to, że człowiek poczuje się przez to gorszy, ale fakt, że to właśnie we wspomnianych dwóch częściach domu przydałby się inteligentny, czyli wspierający użytkownika sprzęt.
Do dzisiaj patrzę z przerażeniem na pralkę i nie wiem, jak z niej korzystać (bez szkody dla sąsiadów, urządzenia, ubrań). Chciałbym, by ten sprzęt jasno mi wytłumaczył, co mogę wrzucić do bębna, a czego lepiej nie robić, by skorygował moje błędy i ułatwił w ten sposób moje życie. Kolejny przykład to lodówka – od miesiąca zastanawiam się, czy przypadkiem nie jest zepsuta, bo zmiany ustawień, nie dają spodziewanych efektów. Jednocześnie nie planuję wzywać specjalisty, bo może powiedzieć, że wszystko gra i to ja jestem przewrażliwiony, a przy okazji uboższy o stówkę. Chciałbym też, by płyta grzewcza nie przypalała obiadu, gdy piszę tekst, a odkurzacz był nie tylko autonomiczny, ale też wydajny. W ramach przykładu można oczywiście przywołać wszystkie artykuły gospodarstwa domowego – od każdego można wymagać nowych, przydatnych funkcji: czajnik utrzymujący temperaturę wody dla konkretnego gatunku herbaty czy blender, który podpowie, że fajnym pomysłem jest połączenie miksowanego właśnie produktu z czymś, na co sam bym nie wpadł, gdyż nie jestem kulinarnym wizjonerem...
Proszę o zbyt wiele? Raczej nie – te zmiany są w naszym zasięgu, ale przez kilka ostatnich lat nie poświęcano im należytej uwagi. Sprzęt gospodarstwa domowego był unowocześniany i pojawiały się w nim nowe technologie oraz funkcje. Jednak w porównaniu z przełomem, jaki nastąpił w przypadku telefonów komórkowych, były to raczej kosmetyczne zmiany. Zaproponowano np. wstawienie do kuchni tabletu pełniącego funkcję książki kucharskiej, co trudno uznać za rewolucję. Taką jest natomiast wizja przywołanego już Whirlpoola, który z jednej powierzchni chce uczynić płytę grzejną, miejsce do przygotowania/spożywania posiłku, panel do zarządzania inteligentnym domem czy konsumpcji treści (przepisów, informacji z mediów społecznościowych czy najświeższych wiadomości). Projekt ciekawy i godny uwagi, ale, jak już wspominałem, zbyt szybko nie zobaczymy go na żywo w naszych domach (plus taki, że nie pojawi się też u sąsiada ;)).
Podejrzewam, że nie zabraknie głosów przekonujących, iż takie zmiany nie są nam potrzebne. I to z kilku powodów. Po pierwsze, sprzęt będzie mniej odporny na awarie – tym razem nie tylko sprzętowe, ale też te dotyczące oprogramowania. Zawirusowany telefon to problem, ale jeszcze większy może stanowić zawirusowana lodówka. Przywoływane często przykłady zhakowanego sedesu czy systemu oświetlenia faktycznie dają do myślenia i nie można bagatelizować tych problemów. Po drugie, pojawiają się argumenty, iż inteligentny dom… pozbawi inteligencji domowników. Skoro zakupy zrobi za nas lodówka, a o praniu zdecyduje pralka, to człowiek przestanie myśleć o tych czynnościach. "Schody" zaczną się wtedy, gdy system/sprzęt nawali i trzeba będzie samemu coś wyprać, kupić, posprzątać. Tylko jak to zrobić? I czym? Następna kwestia dotyczy przekazywania producentom kolejnych informacji dotyczących naszego życia – tego tematu nie trzeba chyba rozwijać i nikomu tłumaczyć. Wspomniałem jedynie o części istotnych zagadnień, lista jest dłuższa.
Istnieje zatem przynajmniej kilka problemów, którym należy poświęcić uwagę przed poważnymi zmianami w segmencie AGD. Jednak to nie one blokują szybki rozwój tej gałęzi rynku. A może raczej to nie one go blokowały, bo powoli branża zaczyna się rozkręcać: dzisiaj o swoich projektach głośno mówią LG i Samsung (a media w końcu poświęcają uwagę tym kwestiom), jutro futurystyczne wizje zaczną realizować inne firmy, do których w końcu dociera, że nie mogą przespać przemian, bo wypadną z rynku. Jeśli wszystko wokół ich klienta będzie inteligentne, to piekarnik też powinien być. I jeśli nie znajdzie się go w ofercie firmy X, to szybko rzuci się okiem na propozycję firmy Y.
W końcu coś zaczyna się zmieniać na rynku, który śmiało można uznać za dość skostniały. I przyjmuję to z nieskrywanym zadowoleniem, bo postęp jest tu potrzebny w takim samym stopniu, jak w przypadku telefonów czy telewizorów. Zapewne nie przypadną nam do gustu wszystkie zmiany (część użytkowników uzna cały proces za zły pomysł), proces adaptacyjny będzie długo trwał i nowych rozwiązań nie ominą choroby wieku dziecięcego, ale ostatecznie możemy na tym skorzystać i to w znacznym stopniu. A zatem: niech się dzieje...
Źródło informacji oraz grafiki: mashable.com
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu