O problemach Intela z wymiarem 10 nm pisałem już kilka razy. Gigant z Santa Clara miał wprowadzić do swojej oferty pierwsze procesory wyposażone w tranzystory produkowane w tym wymiarze jeszcze w 2016 roku. Mamy w tej chwili rok 2018, a tych układów jak nie było tak nie ma. Niestety podczas konferencji prasowej, na której raportowano rekordowe wyniki finansowe, padła też informacja, że masowa produkcja w 10 nm została przesunięta na 2019 rok.
Główna przyczyna takiego stanu rzeczy jest od początku taka sama, a mianowicie chodzi o liczbę sprawnych układów otrzymywanych z jednego wafla krzemowego. Wskaźnik ten określany mianem "yield", co można przetłumaczyć jako uzysk, jest nadal bardzo niski. To bezpośrednio przekłada się na wysoki koszt wytworzenia pojedynczego procesora. Biorąc pod uwagę silną konkurencję ze strony AMD, Intel nie może sobie pozwolić teraz na podwyżki cen swoich CPU. A skoro cena ma pozostać bez zmian, to uzysk trzeba zwiększyć, bo nikt nie będzie dopłacał do produkcji w tej bardzo konkurencyjnej branży.
10 nm wymaga jeszcze sporo poprawek
Niestety tym samym potwierdza się to co opisywałem w tekście z końca stycznia, problemy związane z produkcją w 10 nm są poważne i pomimo sporych nakładów pracy i środków, nie da się ich szybko rozwiązać. Brian Krzanich podczas konferencji przekonywał co prawda, że jego inżynierowie mają już plan jak poradzić sobie z przeciwnościami w fabrykach, ale jego implementacja nie odbędzie się z dnia na dzień. Intel potrzebuje przede wszystkim czasu, stąd przesunięcie masowej produkcji na bliżej nieokreślony moment w 2019 roku.
Intel tym samym daje sobie spore pole manewru, nauczony pewnie wcześniejszymi niepowodzeniami. Niestety nie jest wcale powiedziane, że nowe CPU produkowane w 10 nm pojawią się w pierwszej połowie roku. Osobną kwestią jest czy gigant z Santa Clara musi się tak śpieszyć. Mimo ogromnych postępów jakie poczyniło AMD ze swoimi nowymi Ryzenami, nadal to "niebieska" drużyna ma niewielką przewagę i status ten raczej nie zmieni się w tym roku.
Intel do tej pory zawsze dowoził
Obecna sytuacja to swoista nowość dla Intela, od niemal 20 lat dostarczał on na rynek średnio co 2 lata procesory w nowym, mniejszym wymiarze technologicznym. Niewielkie problemy pojawiły się w 2013 roku, kiedy to zadebiutować miały procesory produkowane w 14 nm, a ostatecznie pojawiły się w 2014. Teraz na masową produkcję w 10 nm możemy poczekać nawet 5 lat.
Dobitnie świadczy to o tym, że powoli docieramy do granicy dla krzemowych układów scalonych. W najbliższej przyszłości konieczne będzie poszukiwanie nowych rozwiązań, a obawiam się, że procesory kwantowe raczej do nich nie będą należały. Ich specyfika i konieczność stosowania dedykowanych algorytmów sprawiają, że nie nadają się do ogólnych zastosowań. Są zwyczajnie za bardzo wyspecjalizowane, podobnie jak GPU.
Intel pominie 10 nm i wskoczy na 7 nm?
Równolegle z rozwojem procesu 10 nm, Intel pracuje też nad wymiarem 7 nm. Technologia produkcji jest w tym przypadku nieco inna i paradoksalnie może okazać się łatwiejsza w implementacji. Za wcześnie jednak jest aby ferować wyroki, że Intel może pominąć 10 nm i przejść od razu na 7 nm. Po pierwsze za dużo zainwestowano już w linie produkujące w 10 nm, a po drugie 7 nm to nadal śpiew przyszłości. Mówimy tu o 2020, a w świetle ostatnich doniesień, może i 2021 roku.
Przy tej okazji warto też nadmienić, że nazwa procesu produkcyjnego nie ma w tej chwili już wiele wspólnego z faktycznym rozmiarem tranzystorów. 10 nm od Intela jest porównywalne z 7 nm od TSMC i Global Foundries. Z drugiej strony obaj konkurenci już produkuje w nowej technologii. AMD pochwaliło się, że ma już działające GPU Vega w wymiarze 7 nm, a dr. Lisa Su (CEO AMD) potwierdziła ponownie, że procesory z rodziny Zen2 produkowane w 7 nm będą miały premierę zgodnie z planem, w pierwszej połowie przyszłego roku.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu