Intel ciągle szuka nowego szefa i trwa w pewnym zawieszeniu, które potrwa jeszcze zapewne kilka miesięcy. Coraz bardziej prawdopodobne jest jednak, że sprzeda swoją odnogę zajmującą się produkcją chipów.
Intel szuka nowego szefa
Po tym jak rada dyrektorów zdecydowała się pożegnać Pata Gelsingera, sytuacja w Intelu wcale nie uległa poprawie. Obowiązki CEO pełnią teraz wspólnie David Zinsner odpowiedzialny za finanse oraz Michelle Johnston Holthaus, która szefowała działowi produktów konsumenckich. Jest to jednak tylko tymczasowy układ, do czas aż rada nadzorcza znajdzie nowego szefa, który będzie musiał podjąć kilka trudnych decyzji. Jedną z nich jest potencjalna możliwość sprzedaży całego działu zajmującego się produkcją chipów. Pat Gelsinger już jakiś czas temu zapoczątkował projekt wyodrębnienia praktycznie osobnej spółki, ale okazuje się, że nie jest to takie proste.
Działy projektowego i produkcyjne Intela są mocno ze sobą powiązane i na dzień dzisiejszy nie jest jasne, czy Intel faktycznie może funkcjonować jak dwie oddzielne firmy. AMD musiało podjąć podobną decyzję kilkanaście lat temu, kiedy to wydzieliło i sprzedało swoją gałąź produkcyjną, która obecnie znana jest jako Global Foundries. Ruch ten okazał się bardzo dobry dla firmy zajmującej się projektowaniem chipów, a GF odpadło z wyścigu technologicznego i w zasadzie cały czas walczy, aby utrzymać się na powierzchni. Jeśli podobny los miałby spotkać Intela, to na świecie pozostanie w zasadzie tylko jedna firma zajmująca się produkcją najbardziej zaawansowanych chipów, czyli TSMC.
Sytuacja komplikuje się jeszcze bardziej, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że Intel dostał od rządu USA już 8 mld USD na budowę nowych fabryk w ramach Chips Act. To oznacza, że nadzór będzie bacznie obserwował plany zarządu. Może się okazać, że rząd nie da zgody na sprzedaż części produkcyjnej. Podobnie jest zresztą w Europie, gdzie Intel sięgał po pieniądze zarówno niemieckich jak i polskich podatników. Mamy zatem wiele czynników, które mogą znacząco utrudnić restrukturyzację giganta. Pytanie tylko czy podpięty do rządowej kroplówki będzie jeszcze w stanie powrócić do czasów świetności?
Intel wisi na procesie 18A
Kluczowa dla przyszłości Intela wydaje się litografia "18A", na którą gigant pracuje od kilku lat. Jest to proces porównywalny z tym co obecnie oferuje TSMC pod względem wydajności i efektywności energetycznej. Problem w tym, że masowa produkcja procesorów tej technologii ma rozpocząć się w przyszłym roku, a póki co są spore problemy z uzyskiem. Wedle ostatnich plotek, podczas testowej produkcji zaledwie 10% chipów z całego wafla krzemowego nadaje się do użycia. Reszta ma defekty, które dyskwalifikują je do komercyjnego użycia. Intel musi podnieść uzysk przynajmniej do 60% jeśli ma pozostać konkurencyjny w stosunku do TSMC.
Pozwoli to w pierwszej kolejności przenieść produkcję większej części swoich procesorów do własnych fabryk, a dalej być może zyskać też zewnętrznych klientów. W tym celu trzeba mieć jednak nie tylko konkurencyjny produkt, ale również cenę, a tą definiuje przede wszystkim efektywność produkcji. Jeśli Intel 18A okaże się porażką, to może to być ostateczny cios, który pogrąży giganta. Wypada zatem trzymać za niego kciuki, bo jak historia pokazywała nam to już wielokrotnie, konkurencja na tak wymagającym rynku jest tym co napędza rozwój.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu