Polska

InPost i Poczta Polska na wojennej ścieżce. Jest ostro, ale ostatecznie i tak ucierpi klient/podatnik

Maciej Sikorski
InPost i Poczta Polska na wojennej ścieżce. Jest ostro, ale ostatecznie i tak ucierpi klient/podatnik
Reklama

InPost zorganizował konferencję, na której wymierzał ciosy Poczcie Polskiej. Ludzie zebrani w sali i przeglądający "materiały pokonferencyjne" mogą do...

InPost zorganizował konferencję, na której wymierzał ciosy Poczcie Polskiej. Ludzie zebrani w sali i przeglądający "materiały pokonferencyjne" mogą dojść do wniosku, że to była egzekucja. A przynajmniej solidna chłosta, którą dyskryminowany przedsiębiorca zapewnił źle zarządzanej państwowej firmie. Ta ostatnia zaczęła już odpowiadać na zarzuty, ale na pełną reakcję przyjdzie jeszcze trochę poczekać. Już na tym etapie można jednak założyć, że w tym sporze nie będzie zwycięzców, a ostatecznie to my zapłacimy za przepychanki. Pewnie podwójnie...

Reklama

Niedawno pisałem szerzej o sporze InPost i Poczty Polskiej dotyczącym kontraktu na dostarczanie korespondencji z sądów i prokuratur. Polecam lekturę wpisu, znajdziecie tam kilka naprawdę ciekawych fragmentów. Dzisiaj czas na kontynuację tematu, choć przyznam, że podchodzę do niego z niechęcią - zaczyna się etap "polskiego piekiełka" i bagna. Poprzedni tekst zakończyłem stwierdzeniem, że za wszystko i tak zapłaci podatnik, dzisiaj mogę napisać, że ten scenariusz wydaje się coraz bardziej prawdopodobny.


Blitzkrieg w wykonaniu InPostu

Jak już pisałem, Rafał Brzoska i jego współpracownicy zorganizowali konferencję, a na niej demonstrowali materiały, które mają obnażyć problemy Poczty Polskiej. Albo problemy, jakie my mamy z Pocztą Polską. Poniżej kilka grafik podsumowujących ten pokaz.

Cel InPostu jest jasny: chcą udowodnić, że PP stosuje dumping i tylko dlatego mogła przedstawić tak atrakcyjną ofertę w przetargu na obsługę sadów i prokurator. Pozornie atrakcyjną, na co cały czas zwraca uwagę InPost. Zdaniem firmy, niska wycena usługi sprawi, że narodowy operator będzie musiał szukać pieniędzy gdzie indziej. Ucierpi na tym klienci, do których zalicza się zapewne większość z nas:

- Cennik został podniesiony ostatnio rok temu, aby pokryć malejące przychody. Prawda jest taka, że na Poczcie za ten sam znaczek wszyscy płacimy 3,70 zł, ale tam gdzie narodowy operator ma do czynienia z konkurencją, tę samą usługę w przetargach wycenia na 0,41 zł. Gdyby była to rzeczywista oszczędność, oznacza to, że jako konsumenci powinniśmy się spodziewać takich samych cen, a jeżeli tak nie jest, to dopłacamy 1,8 mld zł do cen tam, gdzie PP ma monopol - podkreślił prezes InPost.[źródło]


Firma wyciąga także kwestię VAT, przekonując, że PP jest z niego zwolniona przez co do budżetu nie trafia blisko 670 mln złotych. Na tę lukę zrzuca się podatnicy, ale to nie jedyny problem - faworyzowanie Poczty w ten sposób jest ciosem wymierzonym przez państwo w inne firmy, które z takich przywilejów korzystać nie mogą. Ponownie przypomniano też, że jeszcze niedawno Poczta przekonywała komisję sejmową, że przegrała przetarg, ponieważ nie była w stanie złożyć lepszej oferty. Po kilku kwartałach okazuje się, iż narodowy operator jest w stanie poważnie obniżyć sumy w kolejnej ofercie. InPost w takim układzie pyta: gdzie logika?

Reklama



Reklama

Uderzono również w zarobki zarządu PP, przestawiono je w odpowiedni (niekorzystny) sposób na tle zarządów operatorów pocztowych z innych państw. Taki argument zazwyczaj przemawia do ludzi, to broń o dużej sile rażenia. Dorzućmy do tego slajd z dzieckiem i informacją o przedszkolach, informację, że za zwycięstwo Poczty Polskiej zapłaci Kowalski, a zrobi się pakiet, który stawia operatora w bardzo niekorzystnym świetle. Używając nomenklatury niektórych internautów, można napisać, że Brzoska zmasakrował PP.


Poczta odpowiada. Częściowo

Przedstawiciel PP ustosunkował się do zarzutów InPostu, przy czym trzeba zaznaczyć, że nie skomentował całości. Zakładam, że to się zmieni, że pojawi się rozbudowana odpowiedź. Na razie dowiedzieliśmy się m.in., że:

Rafał Brzoska i kontrolowana przez niego spółka InPost po raz kolejny uderza w Pocztę Polską i kłamie na jej temat. Tym razem organizując konferencję prasową pt. "Jak dopłacamy 1,8 mld zł do nierentownej Poczty Polskiej”. Konferencja była pełna przeinaczeń i haniebnych ataków personalnych, niespotykanych w świecie polskich spółek giełdowych. Sąd Okręgowy w Warszawie już kilka tygodni temu zakazał podmiotom ze stajni Integera szkalowania dobrego imienia Poczty Polskiej – wtedy chodziło o obsługę wymiaru sprawiedliwości.

Działanie InPostu przypomina do złudzenia zorganizowaną w styczniu 2014 r. konferencję InPostu pod równie histerycznym tytułem: „Kto naprawdę sabotuje korespondencję z sądów”. Podczas tej konferencji InPost sugerował rzekome niewywiązywanie się Poczty Polskiej z jej obowiązków, w tym domniemane porzucenie swoich obowiązków na rzecz sądów i prokuratur w listopadzie i grudniu 2013 r. Wówczas InPost minął się z prawdą, o czym niedawno przesądził Sąd Okręgowy w Warszawie w wyroku z 13 października br. (XXVI GC 121/14).

Reklama

Były też konkrety, dotyczyły np. kwestii VAT:

Zwolnieniem z podatku VAT zgodnie z obowiązującymi przepisami ustawy o podatku od towarów i usług objęte są wyłącznie powszechne usługi pocztowe świadczone przez operatora wyznaczonego oraz usługi bankowe i ubezpieczeniowe świadczone przez banki i firmy ubezpieczeniowe. Celem takiego rozwiązania, krajowego i europejskiego, jest aby usługi te były przystępne cenowo dla klientów. Podkreślić należy, że po zwycięstwie, w otwartym konkursie organizowanym przez Prezesa UKE, operatorem wyznaczonym na kolejne 10 lat została Poczta Polska.


Odniesiono się także do zagadnienia różnych stawek dla klientów indywidualnych i biznesowych:

Jest rzeczą oczywistą, że różnica w cenie zależy od specyfiki, w tym wolumenu i zakresu współpracy z klientem. Inny jest koszt nadania 1 listu dla Jana Kowalskiego, a inny koszt usługi dla dużego klienta zintegrowanego z system informatycznym i logistycznym poczty.

Dorzucono i tekst, który zaliczam do wspomnianego "polskiego piekiełka":

InPost w ostatnim czasie próbował zastraszyć menagerów Poczty odpowiedzialnych za kluczowe kontrakty przesyłając im ostrzeżenia przed składaniem konkurencyjnych dla InPostu ofert. Jest to element kampanii mającej na celu odwrócenie uwagi opinii publicznej od kolejnych przegranych w postępowaniach przetargowych przez InPost.


Tu zastraszanie, tam pensje zarządu, tu wyciąganie "wehikułów zarejestrowanych na Cyprze", tam obciążanie szeregowego klienta, tu umowy śmieciowe, tam złe zarządzanie narażające na straty podatników. I tak w kółko. Obie strony wybierają się do sądu, obie mają szanse wygrać. Kto będzie za to wszystko płacił? Już kila razy udzielałem odpowiedzi na to pytanie. Powtarzam często, że konkurencja jest dobra i służy klientom, wskazywałem na to nawet w przypadku zmagań Poczty Polskiej i InPostu, ale ten wyścig przestaje być przejawem zdrowej rywalizacji. Szkoda.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama