Polska

Polska powalczy o miejsce wśród motoryzacyjnych potęg. Sprawę załatwi... 250 mln złotych

Maciej Sikorski
Polska powalczy o miejsce wśród motoryzacyjnych potęg. Sprawę załatwi... 250 mln złotych
18

Innowacje to ostatnio słowo-wytrych. Nie pojawiło się wraz z nową władzą, poprzednicy też lubili go używać. Ileż to razy czytałem, że Polska ma się stać krajem innowacji, że władza stawia na innowacyjne rozwiązania, że trzeba wspierać firmy, by pracowały nad innowacjami... Czasem przybiera to wręcz karykaturalną formę i z takim przypadkiem mamy do czynienia w przypadku "innowacji w branży motoryzacyjnej". Tak, nadal mowa o Polsce, kraju, który na rynku moto kojarzony jest raczej jako tani zakład produkcyjny wielkich graczy.

INNOMOTO - zapamiętajcie tę nazwę, bo może rozruszać naszą gospodarkę, sprawi, że przybliżymy się do miliona pojazdów elektrycznych, które w ciągu dziesięciu lat mają się pojawić na polskich drogach. Ten milion to nie jest mój wymysł - tę liczbę całkiem serio podali politycy partii rządzącej, podpisał się pod tym m.in. wicepremier odpowiedzialny za rozwój. Powiedziało się A, trzeba powiedzieć B. Tu pojawia się kolejny wicepremier: Jarosław Gowin. Podczas Forum Ekonomicznego w Krynicy zaanonsowano przywołany przed momentem INNOMOTO, czyli program sektorowy Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. Mówi się o nim jako o polisie ubezpieczeniowej dla producentów aut, części czy akcesoriów. To zabezpieczenie dla tych, którzy zdecydują się inwestować w innowacje:

Chodzi o zwiększenie liczby konkurencyjnych w skali międzynarodowej rozwiązań tworzonych przez polskie ośrodki naukowe i przedsiębiorstwa.[źródło]

INNOMOTO - zapamiętajcie tę nazwę, bo może rozruszać naszą gospodarkę, sprawi, że przybliżymy się do miliona pojazdów elektrycznych, które w ciągu dziesięciu lat mają się pojawić na polskich drogach. Ten milion to nie jest mój wymysł - tę liczbę całkiem serio podali politycy partii rządzącej, podpisał się pod tym m.in. wicepremier odpowiedzialny za rozwój. Powiedziało się A, trzeba powiedzieć B. Tu pojawia się kolejny wicepremier: Jarosław Gowin. Podczas Forum Ekonomicznego w Krynicy zaanonsowano przywołany przed momentem INNOMOTO, czyli program sektorowy Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. Mówi się o nim jako o polisie ubezpieczeniowej dla producentów aut, części czy akcesoriów. To zabezpieczenie dla tych, którzy zdecydują się inwestować w innowacje:

Chodzi o zwiększenie liczby konkurencyjnych w skali międzynarodowej rozwiązań tworzonych przez polskie ośrodki naukowe i przedsiębiorstwa.[źródło]

Pojawiają się nawet przykłady tych rozwiązań:

- Prototypy samochodów bez kierowcy, ultralekkie pojazdy czy układy napędowe do e-busów – to przykłady innowacyjnych projektów, które będą mogły otrzymać dofinansowanie w ramach INNOMOTO - nowego programu Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. Na nowatorskie rozwiązania w branży motoryzacyjnej przeznaczymy 250 mln zł – powiedział Jarosław Gowin, wicepremier, minister nauki i szkolnictwa wyższego.[źródło]

Prototypy samochodów bez kierowcy. 250 mln złotych. Przeliczam tę kwotę na dolary i wychodzi mi jakieś 65 mln. A teraz ciekawostka: firma Uber, której zależy na stworzeniu autonomicznego pojazdu, niedawno przejęła startup Otto pracujący nad stworzeniem samojezdnej ciężarówki. Biznes powstał zaledwie kilka miesięcy temu, a Uber zapłacił za niego... blisko 700 mln dolarów. Dziesięć razy więcej, niż przeznaczono na INNOMOTO.

Ktoś stwierdzi, że wynika to z rozrzutności Ubera, że po prostu palą kasę od inwestorów, że to chore. Możliwe, że ma racje. Ale prawda jest taka, że inne firmy w tym biznesie, przynajmniej te, które chcą się w nim liczyć, wydają podobne sumy. Mercedes w najbliższych latach wyda setki milionów dolarów na opracowywanie technologii dla nowego dostawczaka, Tesla na realizację swoich planów potrzebuje miliardów dolarów. Uber kupił zespół bardzo doświadczonych ludzi z pomysłem i najwyraźniej uznał, że ma to sens. Jeżeli ktoś chce z nimi rywalizować, musi się przygotować na wydawanie naprawdę dużej kasy. W przeciwnym wypadku powinien się dobrze zastanowić nad tym, czy w ogóle jest sens startować w takim biznesie. Specjalistą nie jestem, ale patrzę na te 250 mln złotych i wydaje mi się, że suma jest po prostu śmieszna. Zwyczajnie szkoda kasy, bo ona nie doprowadzi do lawiny innowacji.

- Program INNOMOTO stworzyliśmy w odpowiedzi na głos środowiska biznesu. Wspólnie postawiliśmy diagnozę i zaproponowaliśmy receptę w postaci wsparcia finansowego dla realizacji dwóch szczegółowych celów. Pierwszym jest wzrost innowacji produktowych i technologicznych w branży motoryzacyjnej, drugim – zwiększenie aktywności polskich firm motoryzacyjnych w zakresie B+R – wyjaśnia prof. Maciej Chorowski, dyrektor Narodowego Centrum Badań i Rozwoju.[źródło]

Czy ta kasa rzeczywiście zmotywuje firmy do inwestowania w badania? Trzeba mieć na uwadze, że ona zostanie podzielona na szereg graczy i może się okazać, że to będą zastrzyki rzędu kilku milionów złotych. A cele dość ambitne. Tu pewna ciekawostka:

Na środki z programy Innomoto mogą liczyć firmy nie tylko polskie. - Ten konkurs adresowany przede wszystkim dla dużych firm liczących się w Europie – powiedział wicepremier.[źródło]

Rozumiem, że koncern Volkswagen może się ubiegać o dofinansowanie badań nad autonomicznym czy elektrycznym pojazdem (warto wesprzeć tę firmę, bo sporo straciła na dieselgate). W zamian postawi kolejną montownię nad Wisłą. Kto wie, może nawet zainwestuje w centrum R&D. Tylko nadal nie rozumiem, jaki będzie zysk dla Polski. Taki realny, nie medialny. Czytam, że efektem programu ma być wzrost konkurencyjności polskiego sektora motoryzacyjnego, ale zadaję sobie proste pytanie: jakiego sektora?

Od lat zastanawiam się, z czego wynika obsesja części Polaków dotycząca uczynienia z naszego kraju potęgi na rynku moto. Co kilka miesięcy oglądam jakieś rysunki samochodów, które stworzyli polscy projektanci/przedsiębiorcy/naukowcy i dowiaduję się, że ten pojazd może wstrząsnąć światem/postawić na nogi nasz przemysł motoryzacyjny/dać zatrudnienie nad Wisłą. Świeży przykład to Varsovia. Polecam opis pojazdu, bo robi wrażenie. W ramach podsumowania przywołam komentarz spod slajdowiska poświęconego maszynie:

Właśnie nabazgrałem ołówkiem super smartfon na kartce wyjętej z drukarki. Jest wodoszczelny do 1000m, niepalny, bateria wytrzymuje 9-10 miesięcy ciągłego przeglądania internetu i to z włączoną latarką,ma nietłukący się ekran o przekątnej 6 cali i będzie kosztował 250 zł brutto. JEST SZANSA ŻE JESZCZE W TYM MIESIĄCU WEJDZIE DO PRODUKCJI. Cuda, cuda ogłaszają... [źródło]

Tak można podsumować tworzenie polskiego samochodu. Przepraszam supersamochodu.

Zakładam oczywiście, że nie mam racji, że INNOMOTO okaże się strzałem w dziesiątkę. Dlatego zamierzam śledzić program. Trochę to potrwa, na efekty trzeba będzie poczekać kilka lat, ale coś trzeba w życiu robić. Jeśli te 250 mln złotych rzeczywiście napędzi innowacje w motoryzacji (teraz już nie wiem, czy tylko w polskiej), to z przyjemnością napiszę, że niepotrzebnie zrzędziłem.

Źródło grafiki tytułowej: facebook.com

Pojawiają się nawet przykłady tych rozwiązań:

- Prototypy samochodów bez kierowcy, ultralekkie pojazdy czy układy napędowe do e-busów – to przykłady innowacyjnych projektów, które będą mogły otrzymać dofinansowanie w ramach INNOMOTO - nowego programu Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. Na nowatorskie rozwiązania w branży motoryzacyjnej przeznaczymy 250 mln zł – powiedział Jarosław Gowin, wicepremier, minister nauki i szkolnictwa wyższego.[źródło]

Prototypy samochodów bez kierowcy. 250 mln złotych. Przeliczam tę kwotę na dolary i wychodzi mi jakieś 65 mln. A teraz ciekawostka: firma Uber, której zależy na stworzeniu autonomicznego pojazdu, niedawno przejęła startup Otto pracujący nad stworzeniem samojezdnej ciężarówki. Biznes powstał zaledwie kilka miesięcy temu, a Uber zapłacił za niego... blisko 700 mln dolarów. Dziesięć razy więcej, niż przeznaczono na INNOMOTO.

Ktoś stwierdzi, że wynika to z rozrzutności Ubera, że po prostu palą kasę od inwestorów, że to chore. Możliwe, że ma racje. Ale prawda jest taka, że inne firmy w tym biznesie, przynajmniej te, które chcą się w nim liczyć, wydają podobne sumy. Mercedes w najbliższych latach wyda setki milionów dolarów na opracowywanie technologii dla nowego dostawczaka, Tesla na realizację swoich planów potrzebuje miliardów dolarów. Uber kupił zespół bardzo doświadczonych ludzi z pomysłem i najwyraźniej uznał, że ma to sens. Jeżeli ktoś chce z nimi rywalizować, musi się przygotować na wydawanie naprawdę dużej kasy. W przeciwnym wypadku powinien się dobrze zastanowić nad tym, czy w ogóle jest sens startować w takim biznesie. Specjalistą nie jestem, ale patrzę na te 250 mln złotych i wydaje mi się, że suma jest po prostu śmieszna. Zwyczajnie szkoda kasy, bo ona nie doprowadzi do lawiny innowacji.

INNOMOTO - zapamiętajcie tę nazwę, bo może rozruszać naszą gospodarkę, sprawi, że przybliżymy się do miliona pojazdów elektrycznych, które w ciągu dziesięciu lat mają się pojawić na polskich drogach. Ten milion to nie jest mój wymysł - tę liczbę całkiem serio podali politycy partii rządzącej, podpisał się pod tym m.in. wicepremier odpowiedzialny za rozwój. Powiedziało się A, trzeba powiedzieć B. Tu pojawia się kolejny wicepremier: Jarosław Gowin. Podczas Forum Ekonomicznego w Krynicy zaanonsowano przywołany przed momentem INNOMOTO, czyli program sektorowy Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. Mówi się o nim jako o polisie ubezpieczeniowej dla producentów aut, części czy akcesoriów. To zabezpieczenie dla tych, którzy zdecydują się inwestować w innowacje:

Chodzi o zwiększenie liczby konkurencyjnych w skali międzynarodowej rozwiązań tworzonych przez polskie ośrodki naukowe i przedsiębiorstwa.[źródło]

Pojawiają się nawet przykłady tych rozwiązań:

- Prototypy samochodów bez kierowcy, ultralekkie pojazdy czy układy napędowe do e-busów – to przykłady innowacyjnych projektów, które będą mogły otrzymać dofinansowanie w ramach INNOMOTO - nowego programu Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. Na nowatorskie rozwiązania w branży motoryzacyjnej przeznaczymy 250 mln zł – powiedział Jarosław Gowin, wicepremier, minister nauki i szkolnictwa wyższego.[źródło]

Prototypy samochodów bez kierowcy. 250 mln złotych. Przeliczam tę kwotę na dolary i wychodzi mi jakieś 65 mln. A teraz ciekawostka: firma Uber, której zależy na stworzeniu autonomicznego pojazdu, niedawno przejęła startup Otto pracujący nad stworzeniem samojezdnej ciężarówki. Biznes powstał zaledwie kilka miesięcy temu, a Uber zapłacił za niego... blisko 700 mln dolarów. Dziesięć razy więcej, niż przeznaczono na INNOMOTO.

Ktoś stwierdzi, że wynika to z rozrzutności Ubera, że po prostu palą kasę od inwestorów, że to chore. Możliwe, że ma racje. Ale prawda jest taka, że inne firmy w tym biznesie, przynajmniej te, które chcą się w nim liczyć, wydają podobne sumy. Mercedes w najbliższych latach wyda setki milionów dolarów na opracowywanie technologii dla nowego dostawczaka, Tesla na realizację swoich planów potrzebuje miliardów dolarów. Uber kupił zespół bardzo doświadczonych ludzi z pomysłem i najwyraźniej uznał, że ma to sens. Jeżeli ktoś chce z nimi rywalizować, musi się przygotować na wydawanie naprawdę dużej kasy. W przeciwnym wypadku powinien się dobrze zastanowić nad tym, czy w ogóle jest sens startować w takim biznesie. Specjalistą nie jestem, ale patrzę na te 250 mln złotych i wydaje mi się, że suma jest po prostu śmieszna. Zwyczajnie szkoda kasy, bo ona nie doprowadzi do lawiny innowacji.

- Program INNOMOTO stworzyliśmy w odpowiedzi na głos środowiska biznesu. Wspólnie postawiliśmy diagnozę i zaproponowaliśmy receptę w postaci wsparcia finansowego dla realizacji dwóch szczegółowych celów. Pierwszym jest wzrost innowacji produktowych i technologicznych w branży motoryzacyjnej, drugim – zwiększenie aktywności polskich firm motoryzacyjnych w zakresie B+R – wyjaśnia prof. Maciej Chorowski, dyrektor Narodowego Centrum Badań i Rozwoju.[źródło]

Czy ta kasa rzeczywiście zmotywuje firmy do inwestowania w badania? Trzeba mieć na uwadze, że ona zostanie podzielona na szereg graczy i może się okazać, że to będą zastrzyki rzędu kilku milionów złotych. A cele dość ambitne. Tu pewna ciekawostka:

Na środki z programy Innomoto mogą liczyć firmy nie tylko polskie. - Ten konkurs adresowany przede wszystkim dla dużych firm liczących się w Europie – powiedział wicepremier.[źródło]

Rozumiem, że koncern Volkswagen może się ubiegać o dofinansowanie badań nad autonomicznym czy elektrycznym pojazdem (warto wesprzeć tę firmę, bo sporo straciła na dieselgate). W zamian postawi kolejną montownię nad Wisłą. Kto wie, może nawet zainwestuje w centrum R&D. Tylko nadal nie rozumiem, jaki będzie zysk dla Polski. Taki realny, nie medialny. Czytam, że efektem programu ma być wzrost konkurencyjności polskiego sektora motoryzacyjnego, ale zadaję sobie proste pytanie: jakiego sektora?

Od lat zastanawiam się, z czego wynika obsesja części Polaków dotycząca uczynienia z naszego kraju potęgi na rynku moto. Co kilka miesięcy oglądam jakieś rysunki samochodów, które stworzyli polscy projektanci/przedsiębiorcy/naukowcy i dowiaduję się, że ten pojazd może wstrząsnąć światem/postawić na nogi nasz przemysł motoryzacyjny/dać zatrudnienie nad Wisłą. Świeży przykład to Varsovia. Polecam opis pojazdu, bo robi wrażenie. W ramach podsumowania przywołam komentarz spod slajdowiska poświęconego maszynie:

Właśnie nabazgrałem ołówkiem super smartfon na kartce wyjętej z drukarki. Jest wodoszczelny do 1000m, niepalny, bateria wytrzymuje 9-10 miesięcy ciągłego przeglądania internetu i to z włączoną latarką,ma nietłukący się ekran o przekątnej 6 cali i będzie kosztował 250 zł brutto. JEST SZANSA ŻE JESZCZE W TYM MIESIĄCU WEJDZIE DO PRODUKCJI. Cuda, cuda ogłaszają... [źródło]

Tak można podsumować tworzenie polskiego samochodu. Przepraszam supersamochodu.

Zakładam oczywiście, że nie mam racji, że INNOMOTO okaże się strzałem w dziesiątkę. Dlatego zamierzam śledzić program. Trochę to potrwa, na efekty trzeba będzie poczekać kilka lat, ale coś trzeba w życiu robić. Jeśli te 250 mln złotych rzeczywiście napędzi innowacje w motoryzacji (teraz już nie wiem, czy tylko w polskiej), to z przyjemnością napiszę, że niepotrzebnie zrzędziłem.

Źródło grafiki tytułowej: facebook.com

- Program INNOMOTO stworzyliśmy w odpowiedzi na głos środowiska biznesu. Wspólnie postawiliśmy diagnozę i zaproponowaliśmy receptę w postaci wsparcia finansowego dla realizacji dwóch szczegółowych celów. Pierwszym jest wzrost innowacji produktowych i technologicznych w branży motoryzacyjnej, drugim – zwiększenie aktywności polskich firm motoryzacyjnych w zakresie B+R – wyjaśnia prof. Maciej Chorowski, dyrektor Narodowego Centrum Badań i Rozwoju.[źródło]

Czy ta kasa rzeczywiście zmotywuje firmy do inwestowania w badania? Trzeba mieć na uwadze, że ona zostanie podzielona na szereg graczy i może się okazać, że to będą zastrzyki rzędu kilku milionów złotych. A cele dość ambitne. Tu pewna ciekawostka:

Na środki z programy Innomoto mogą liczyć firmy nie tylko polskie. - Ten konkurs adresowany przede wszystkim dla dużych firm liczących się w Europie – powiedział wicepremier.[źródło]

Rozumiem, że koncern Volkswagen może się ubiegać o dofinansowanie badań nad autonomicznym czy elektrycznym pojazdem (warto wesprzeć tę firmę, bo sporo straciła na dieselgate). W zamian postawi kolejną montownię nad Wisłą. Kto wie, może nawet zainwestuje w centrum R&D. Tylko nadal nie rozumiem, jaki będzie zysk dla Polski. Taki realny, nie medialny. Czytam, że efektem programu ma być wzrost konkurencyjności polskiego sektora motoryzacyjnego, ale zadaję sobie proste pytanie: jakiego sektora?

Od lat zastanawiam się, z czego wynika obsesja części Polaków dotycząca uczynienia z naszego kraju potęgi na rynku moto. Co kilka miesięcy oglądam jakieś rysunki samochodów, które stworzyli polscy projektanci/przedsiębiorcy/naukowcy i dowiaduję się, że ten pojazd może wstrząsnąć światem/postawić na nogi nasz przemysł motoryzacyjny/dać zatrudnienie nad Wisłą. Świeży przykład to Varsovia. Polecam opis pojazdu, bo robi wrażenie. W ramach podsumowania przywołam komentarz spod slajdowiska poświęconego maszynie:

Właśnie nabazgrałem ołówkiem super smartfon na kartce wyjętej z drukarki. Jest wodoszczelny do 1000m, niepalny, bateria wytrzymuje 9-10 miesięcy ciągłego przeglądania internetu i to z włączoną latarką,ma nietłukący się ekran o przekątnej 6 cali i będzie kosztował 250 zł brutto. JEST SZANSA ŻE JESZCZE W TYM MIESIĄCU WEJDZIE DO PRODUKCJI. Cuda, cuda ogłaszają... [źródło]

Tak można podsumować tworzenie polskiego samochodu. Przepraszam supersamochodu.

Zakładam oczywiście, że nie mam racji, że INNOMOTO okaże się strzałem w dziesiątkę. Dlatego zamierzam śledzić program. Trochę to potrwa, na efekty trzeba będzie poczekać kilka lat, ale coś trzeba w życiu robić. Jeśli te 250 mln złotych rzeczywiście napędzi innowacje w motoryzacji (teraz już nie wiem, czy tylko w polskiej), to z przyjemnością napiszę, że niepotrzebnie zrzędziłem.

Źródło grafiki tytułowej: facebook.com

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

motoryzacjainnowacje