Elon Musk napisał maila do pracowników. Można go streścić słowami: trzeba pracować na maksa i oszczędzać. Przynajmniej do końca kwartału. CEO pisze wprost o unikaniu niepotrzebnych wydatków oraz o konieczności wyprodukowania największej możliwej liczby samochodów. Brzmi to trochę jak odezwa zakończona słynnym „Pomożecie?”. Pojawi się oczywiście pytanie: dlaczego teraz ma to duże znaczenie, skąd prośba o większe starania akurat do końca września? Prośba, której towarzyszy zachęta, by pokazać innym, że Tesla potrafi, że może i jest w stanie zaskoczyć.
Wszystko ma związek z wynikami kwartalnymi – Musk napisał wprost, że nie chce czytać artykułów zatytułowanych „Tesla znowu na minusie”, wolałby teksty stwierdzające, że firma pozytywnie zaskoczyła rynek. Pójdźmy jednak dalej: dlaczego Musk chce teraz pochwał dla firmy? Chodzi głównie o inwestorów – do końca roku firma planuje pozyskać kasę na rozwój, a lepsze możliwości negocjacyjne daje sytuacja, w której firma notuje dobre wyniki i ma się czym chwalić. Powoli przestają wystarczać hasła dotyczące innowacyjności, wizjonerstwa i świetlanej przyszłości. Ludzie z kasą pytają o konkrety. A te wyglądają następująco: Tesla nie zarabia i nie produkuje tylu samochodów, ile obiecuje w prognozach.
Pieniędzy potrzeba sporo: w przyszłym roku firma zamierza wprowadzić na rynek Model 3, realizowany jest kapitałochłonny projekt Gigafactory, Musk chce, by Tesla Motors przejęła firmę SolarCity, a do tego przedstawił jeszcze długofalową wizję firmy, w której mamy i autonomiczne samochody, i elektryczne ciężarówki czy busy. Potrzebne są nie miliony, lecz miliardy dolarów. W przeciwnym wypadku część planów znowu się opóźni, a to w najgorszym przypadku może doprowadzić nawet do wywrotki. Elon Musk wie, że sytuacja jest poważna, więc nie powinno dziwić, że zachęca do zasuwania i oszczędzania.
Warto przy tym wspomnieć, że biznesmen nie ma ostatnio szczęścia: samochody Tesli zaliczyły wypadki w trybie autopilot i nie brakowało przy tym krytyki firmy, plan przejęcia SolarCity uważany jest przez niektórych za inwestycję niepotrzebną, a nawet szkodliwą, SpaceX zaliczyło eksplozję rakiety. Trochę to przyćmiło świetną przedsprzedaż Modelu 3 czy sukcesy kosmicznego biznesu zaliczane w poprzednich kwartałach. W biznesie nigdy nie jest jednak tak, że bez przeszkód jedzie się z górki…
Za ciekawostkę można przy okazji uznać doniesienia dotyczące ewentualnych zmian na stronie Tesla Motors. Ponoć przez chwilę można było dowiedzieć się, że firma planuje wprowadzić opłaty za korzystanie z darmowych ładowarek. Kiedy i w jakim wymiarze? Tego nie wiadomo. Jeżeli nastąpi to niebawem, stwierdzę, że producent naprawdę potrzebuje kasy i musi zmienić trochę strategię. Jednak sam ruch nie powinien dziwić. Co więcej, byłem zaskoczony, gdy niektórzy ludzie (także Czytelnicy AW) powtarzali, że atutem Tesli jest i będzie darmowa jazda, przynajmniej darmowe „tankowanie”. Nie od dzisiaj wiadomo, że nie ma rzeczy za darmo.
W przypadku Tesla Motors można mówić o zachowaniu dilera: pierwsza działka gratis. Firma rozbuduje sieć ładowarek, zachęci ludzi do kupowania aut, ale prędzej czy później poinformuje ich, że za jazdę trzeba płacić. Kolejny biznes – stacje ładowania. A jeśli ktoś chce mieć własną, z darmową energią, niech zapuka do SolarCity. Zastanawiam się przy tym, czy Elon Musk dogada się z koncernami samochodowymi i udostępni im tworzoną infrastrukturę. Oczywiście za odpowiednią opłatą. Może i informacje na ten temat niebawem wypłyną – wiele zależy od tego, jak Muskowi pójdzie ogarnianie biznesu i pozyskiwanie pieniędzy.
Więcej z kategorii Motoryzacja:
- Powrót do przyszłości? DeLorean chce produkować elektryczne repliki legendy
- Polski produkt eksportowy? Baterie do samochodów elektrycznych
- Przewagi hybrydy Plug-In w Skoda Octavia iV oraz Superb iV nad „klasyczną hybrydą”
- BMW 530d xDrive: teraz ma 286 KM i system Mild Hybrid. Jest też bardzo oszczędne!
- EQA to najmniejszy elektryczny samochód w ofercie Mercedesa