Internet

Influencer chwali się niebezpiecznym wyzwaniem. Spożywa tylko surowe mięso

Patryk Koncewicz
Influencer chwali się niebezpiecznym wyzwaniem. Spożywa tylko surowe mięso
Reklama

Tego, że influncerzy mają niewiarygodnie głupie i szkodliwe pomysły nie trzeba nikomu tłumaczyć. Czasem jednak wrzucane do sieci treści potrafią doprowadzić do naprawdę tragicznych wydarzeń. Użytkownik Instagrama o nicku Raw Meat Experiment chyba nie zdaje sobie z tego sprawy. 

Jeśli jesteście vege albo właśnie spożywacie jakikolwiek posiłek, to wstrzymajcie się na chwile. Sceny o których za moment przeczytacie mogą doprowadzić do odruchów wymiotnych. Poznajcie człowieka jedzącego tylko surowe mięso.

Reklama

Widziałem już w internecie tyle dziwnych rzeczy, że każdego dnia przekonany jestem, że nic bardziej pokręconego nie zobaczę. Jakże się myliłem. Nie wiem jak wy, ale ja zawsze dokładnie sprawdzam stopień wysmażenia mięsa przy przygotowywaniu posiłków. Nie zliczę, ile razy wbijano mi do głowy ostrzeżenia o niedopieczonym kurczaku czy wołowinie, którymi zatrucie prowadzi do poważnych konsekwencji zdrowotnych. Jak widać nie wszyscy mają do tematu surowego mięsa tak konserwatywne podejście.

Pomysł na szybki obiad

Anonimowy użytkownik Instagrama przedstawiający się jako Raw Meat Experiment podjął się nietypowego przedsięwzięcia. Ma w planach jeść surowe mięso. Cel? Sprawdzenie jak długo przeżyje. Trzeba przyznać, że menu jest całkiem pokaźne. Mężczyzna publikuje nagrania prezentujące konsumpcje surowych ryb, wieprzowiny, wołowiny czy drobiu. I to wszystko bez ani jednego grymasu! Jakkolwiek ohydnie by to nie brzmiało, muszę przyznać, że moje zniesmaczenie miesza się z delikatnym podziwem. Zanim powiecie, że przecież człowiek jest wszystkożernym drapieżnikiem, zastanówmy się jakie konsekwencje mogą grozić influncerowi.

Źródło: Instagram

Podczas obróbki cieplnej eliminujemy z surowego mięsa bakterie takie jak Salmonella, Listeria, Campylobacter i Escherichia coli. Do tej wesołej gromadki dorzucić możemy ryzyko zarażenia włosieniem lub tasiemcem. Jasne, nie ma nic złego w okazjonalnym tatarze na kolacje. Niestety nigdy tak naprawdę nie mamy stuprocentowej pewności, czy zakupione przez nas mięso jest odpowiednio przebadane. W najbardziej optymistycznym scenariuszu narazimy się na problemy jelitowe, w najgorszym zaś na choroby, których ciężki przebieg może doprowadzić do śmierci. Cóż, wygląda na to, że bohater tej opowieści jest na to przygotowany. W opisie profilu zapisał bowiem: Sprawdzam czy pożyje 5 dni czy 500 lat.

W internecie nic nie jest na własne ryzyko

Mężczyzna zapewnia, że czuje się świetnie i ma wszystko pod kontrolą. W swoich stories informował o podjęciu tego wyzwania w reakcji na chorobę, jakiej nabawił się po jedzeniu wyłącznie produktów roślinnych. Do projektu przygotował się będąc świadomym konsekwencji. Problem jednak w tym, że internet chłonie content niczym gąbka. Zwłaszcza najmłodsi nieumiejętnie weryfikują treści, z jakimi spotykają się w mediach społecznościowych. Niedawno pisaliśmy o reakcji UOKiKu na scamy i niezweryfikowane treści publikowane w sieci przez polskich influnecerów. Jest to długo wyczekiwane działanie, mające ograniczyć samowolkę hulającą po social mediach. W momencie pisania tego tekstu Raw Meat Experiment jest obserwowany przez ponad 90 000 osób. Oczywiście mężczyzna robi to na własną odpowiedzialność, jednak nie raz już przekonaliśmy się o tym, że nieodpowiednio przygotowani odbiorcy kopiują zachowania znalezione w sieci, doprowadzając tym samym do tragedii. Selekcja naturalna? Być może. Uważam jednak, że takich rzeczy nie powinno promować się w social mediach. Tym bardziej że podejrzewam zupełnie inny cel tego content.

Wyzwanie czy pomysł na biznes?

Źródło: Raw Meat Experiment

Niespełna sto tysięcy obserwatorów to już całkiem pokaźna liczba. Popularność autora rośnie, a co za tym idzie – pomysł na zarobek. Raw Meat Experiment dorobił się już bowiem własnej kolekcji odzieży i gadżetów. Jest gościem podcastu, w którym opowiada o swoich nietypowych posiłkach, chętnie udziela także wywiadów. W mojej opinii jest to zatem świetnie przygotowana kampania promowania marki osobistej. Mam tylko nadzieje, że influencer nie będzie musiał przepraszać za naśladowców, którzy uwierzyli w zbawienną moc jedzenia surowego mięsa.

 

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama