Google

Im mniej prywatności, tym lepsze Google - sprawdziłem funkcje Now on tap

Konrad Kozłowski
Im mniej prywatności, tym lepsze Google - sprawdziłem funkcje Now on tap
Reklama

Od kilku dni na mojej Moto X pracuje najnowsza odsłona Androida o wdzięczne nazwie Marshmallow. O ile przy przesiadce z wersji KitKat na Lollipopa zmiany były widoczne gołym okiem i odczuwalne niemal na każdym kroku, tak w przypadku aktualizacji Androida do wydania 6.0 nowości mamy jak na lekarstwo. A jedna z nich, notabene najciekawsza, jest dla Polaków oficjalnie niedostępna. Dla chcacego jednak nic trudnego.

Analogicznie do sposobu aktywacji samego Google Now jeszcze kilkanaście miesięcy temu, tak i teraz okazuje się że zmiana jezyka systemowego to jedyny warunek, który należy spełnić, by móc doświadczyć funkcji Now on tap. O jej możliwościach rozpisywaliśmy się przy okazji debiutu, a Tomasz ją zasadnie pominął opisując wrażenia z korzystania z najnowszego Androda na swoim Nexusie. Nie mając żadnych oporów postanowiłem na pewien czas zrezygnować z systemu w języku polskim i spróbować, czy rzeczywiście warto tak niecierpliwie wyczekiwać debiutu Now on tap nad Wisłą. Już teraz wiem jedno - nie będzie to rewolucja, jak przy okazji samego Google Now i wprowadzanych w późniejszym czasie usprawnień. Nie mniej, polskiej premiery doczekać się już nie mogę.

Reklama


Te z pozorów niewielkie ułatwienia cieszą najbardziej. Ze smartfonów większość z nas korzysta częściej niż z komputera i wykonywanie wielu czynności powtórnie po prostu irytuje. Podobnie jak mało przemyślane rozwiązania, które powodują, że zwykłe zadania frustrują. Po smartfona sięgamy w wielu sytuacjach, ale jedną z najczęstszych jest na pewno chęć odnalezienia informacji na dany temat. Czasem, gdy sami coś zauważymy i przykuje to naszą uwagę, a czasem gdy nasi znajomi lub współpracownicy wyślą nam wiadomość. W obydwu przypadkach przepisujemy lub kopiujemy odpowiednią frazę do pola wyszukiwania i oczekujemy na rezultaty. Google pragnie ten proces maksymalnie skrócić i jedyne co według ich założeń powinniśmy zrobić, to przytrzymać palec na (ekranowym) przycisku domowym.

Wtedy całą zawartość ekranu otoczy biała ramka, która po chwili znika, a od dolnej krawędzi ku górze wysuwane są karty z wynikami. Now on tap polega na informacjach aktualnie znajdujących się na ekranie, ale realizowana jest też swego rodzaju selekcja. Na przykład w sytuacji, gdy korzystamy z komunikatora podczas wyszukiwania słów kluczowych pod uwagę brane są 1 lub dwie ostatnie wiadomości - wcześniejsze wypowiedzi są ignorowane. Jest to w pełni zrozumiałe i dobrze przemyślane, ponieważ w wielu okolicznościach mieliśmy do czynienia z natłokiem kart informacyjnych. Zauważyłem, że Now on tap ma problemy z treściami zawartymi w aplikacjach wyświetlanych nad pozostałymi programami, czyli np. Flynx czy Messenger - dymki są minimalizowane i kontekst wyszukiwania znika.


A jak sprawdza się Now on tap? Otóż nawet w sytuacji, gdy przeglądamy polskie treści, to Google potrafi się nie pogubić. Funkcji nie brakuje sprytu - gdy polskie zwroty lub nazwy nie są rozpoznawane, to z pomocą przychodzą grafiki, które to stają się podstawą dla dostarczanych wyników. Nie oznacza to jednak, że Google nie radzi sobie z polskim nazewnictwem lokalizacji, wręcz przeciwnie. Pomocne jest też "wyłapywanie" numerów telefonów oraz "ikonki" prowadzące bezpośrednio do szerszych wyników w Google, także z podziałem na obrazki, profili na Facebooku czy Twiterze oraz innych aplikacjach. Nie jest to funkcja idealna i zawsze równie pomocna, ale w większości sytuacji odpowiedzi przygotowane przez Google pokrywały się z moimi oczekiwaniami. Jak już wspomniałem, funkcja sprawdzi się nawet wtedy, gdy czytamy artyuł w języku polskim, ale przypomnę, że wybierane będą tylko rozpoznawane nazwy własne. Naturalnie nie wszystkie akcje są dla nas dostępne nawet po "zabiegu" ze zmianą języka - informacji na temat właśnie odtwarzanego utworu nie uświadczymy.


Nie jest to wielki krok naprzód, przynajmniej na razie, ale korzystając z Now on tap można poczuć, że jednocześnie wyzbywam się prywatności na rzecz wygody. Zawartość ekranu jest przecież przesyłana na serwery Google i tam dopiero analizowana, w błyskawicznym tempie muszę dodać. Jeżeli Wam to nie przeszkadza, to Now on tap będzie warte Waszej uwagi nawet dzisiaj.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama