Kilka miesiecy temu powstała korporacja Alphabet - to biznes, który będzie czuwał nad rozwojem Google i innych firm założonych lub przejętych z inicja...
Google (Alphabet) szykuje coś mocnego - może wymieść Ubera. I szereg innych firm...
Kilka miesiecy temu powstała korporacja Alphabet - to biznes, który będzie czuwał nad rozwojem Google i innych firm założonych lub przejętych z inicjatywy twórców popularnej wyszukiwarki. Spółka-matka. Od momentu powstania tego podmiotu, pojawiają się pytania o to, które litery zostaną zajęte, kiedy to nastąpi i jakie firmy będą one reprezentować. Na razie luk jest sporo, ale ponoć mają być szybko zapełniane. Przyczyni się do tego m.in. "motoryzacyjny" projekt Google.
Nie jest tajemnicą, że Google pracuje nad autonomicznym samochodem. Na dobrą sprawę ten temat zdążył już niektórych znudzić. Początkowo wyglądało to na zabawę internetowej korporacji, teraz sprawia wrażenie... bardziej zaawansowanej zabawy. Pieniądze na badania i testy są wydawane, ale nie widać źródeł zysków (właśnie na takie sytuacje narzekali akcjonariusze przekonujący, że Google topi niepotrzebnie pieniądze). Możliwe, że niedługo zacznie się to zmieniać. Pomóc ma litera.
Tak, litera - Bloomberg donosi, że biznes autonomicznych samochodów zostanie wydzielony z Google i stanie się samodzielną firmą. To oznacza większe możliwości oraz zapowiedź konkretnych działań - najwyraźniej kończy się okres zabawy. Wskazują na to także kolejne "rewelacje" Bloomberga. Medialny potentat twierdzi, że Alphabet, jego nowy biznes, rzuci wyzwanie... Uberowi. I podobnym mu firmom oraz korporacjom taksówkarskim. Gigant pracuje ponoć nad usługą samochodów na zamówienie i to samochodów autonomicznych. Klient korzysta z aplikacji, wzywa pojazd, a ten przyjeżdża. Sam.
Mocne. Naprawdę mocne. Korporacja ma już technologie związane z autonomiczną jazdą, teraz pozostaje stworzyć system zamawiania i spiąć to. Korporacja ma możliwości, środki i najwyraźniej wolę, by tego dokonać. Jasne, że to może nie wystarczyć - przywołam Google+ jako przykład biznesu, który nie wypalił, przegrał całkowicie z konkurencją (Facebookiem). Ale ta historia nie musi się przecież powtarzać. Zwłaszcza, że Uber póki co nie posiada autonomicznego samochodu. Owszem, pracuje nad tym, ściąga specjalistów, lecz nie wiadomo, jak szybko zdoła się uporać z wyzwaniem. Zadanie Google wydaje się łatwiejsze.
Gdyby Google (piszę Google, ale w domyśle chodzi o nową firmę wydzieloną z ich struktur) weszło na rynek z taką usługą, byłoby to coś dużego. Rynek taksówkarski przeżyłby większy wstrząs niż w chwili, gdy zaczął się rozwijać Uber. Zagrożone są zarówno stare korporacja taksówkarskie, jak i firmy nowej fali (Uber, Lyft itd.). Walka z tym potentatem może być jeszcze trudniejsza - w tym przypadku nie będzie już mowy o nielegalnej usłudze. Zakładam, że Google zdoła przeforsować zmiany w przepisach i uda się firmie wprowadzić na drogi autonomiczne samochody. O to samo będą też zabiegać inne firmy, więc będzie łatwiej.
Uber zaoferował niższe ceny, Google zjedzie jeszcze niżej - przecież eliminują kosztowną część tego interesu: kierowcę. Warto mieć na uwadze, że korporacja z Mountain View może oferować korzystne ceny z jeszcze jednego powodu. Pisałem kiedyś, że im więcej ekranów w naszej przestrzeni, tym większe szanse na pokazanie nam reklam, sprzedanie treści czy towarów. A co będzie robił człowiek w samochodzie, jeśli nie musi prowadzić? Google może mu zaoferować film, grę, książkę, zaaplikować pakiet reklam. Trzymają się biznesu, w którym działają od lat. Tu nie chodzi o sam przewóz, to nie jest stary typ usługi - istotnym elementem będzie wyświetlacz ulokowany w pojeździe. I to, co na nim.
Konkurencja, nawet jeśli uda się jej nawiązać walkę z Google, na tym polu będzie miała problem - z cenami zaproponowanymi przez biznes z Mountain View mogą mieć problem. Oczywiście to przy założeniu, że Google zagra naprawdę ostro. Pojawia się przy tym wątpliwość: przecież Google mówiło niedawno, że chce współpracować, a nie konkurować na polu autonomicznych samochodów - skąd ta nagła zmiana? Można odpowiedzieć, że korporacja miała wówczas na myśli raczej producentów samochodów. A z nimi nadal nie zamierza walczyć. Ktoś przecież musi produkować dla nich autonomiczne pojazdy. Mogą też zarabiać na licencjonowaniu swoich technologii firmom z rynku motoryzacyjnego. Oni nie chcą być producentem sprzętu - dostarczą usługę.
Dla wielu osób kluczowa staje się kwestia terminu realizacji projektu: ok, ciekawie to brzmi, ale kiedy poznamy konkrety? Kiedy to zacznie działać? Na masową skalę pewnie nieprędko. Ale Bloomberg donosi, że Google może wprowadzać to rozwiązanie na mniejszą skalę, w zamkniętych przestrzeniach. Przykłady? Jednostki wojskowe, kampusy uniwersytecie, kompleksy biurowców. To będą poligony doświadczalne Google i firma może to zacząć realizować niebawem. A za kilka lat zacznie się rozszerzanie usługi. Jeśli to nie są tylko plotki, to będzie się działo.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu