Czy fabryczna wada może przyczynić się do wzrostu wartości sprzętu? iPhone z krzywym logo udowadnia, że tak.
Każda rzecz kosztuje tyle, ile ktoś jest w stanie za nią zapłacić. Ten paradygmat stoi u podstaw współczesnej ekonomii popytu i podaży oraz pozwala zrozumieć, dlaczego rzeczy, które same z siebie nie mają zbyt dużej wartości, jak chociażby kopia gry z 1986 r. osiągają niesamowite ceny na aukcjach. Kwoty jakie trzeba zapłacić za daną rzecz rosną zazwyczaj proporcjonalnie do tego, jak ciężko jest taki przedmiot dostać, szczególnie, jeżeli jest to masowo produkowany przedmiot posiadający jakąś unikatową cechę. Jak widać, może to być cokolwiek, nawet... źle nadrukowane logo.
iPhone z krzywym logo sprzedany za trzykrotność ceny rynkowej
Nikt nie jest perfekcyjny i nawet firmie, która słynie z przywiązywania uwagi do najdrobniejszych detali, zdarza się od czasu do czasu zaliczyć wpadkę. Apple nie jest tu wyjątkiem, jednak ze względu na ich kontrolę jakości egzemplarze z wadami fabrycznymi trafiają na rynek ekstremalnie rzadko. Szczególnie, jeżeli mówimy tu o wadzie bardzo widocznej, w postaci logo, które nie jest umieszczone centralnie na pleckach, ale jest przesunięte i obrócone pod niewielkim kątem. Mówi się, że taki błąd zdarza się raz na 100 mln iPhone'ów bądź nawet rzadziej. Dlatego właśnie iPhone 11 Pro posiadający właśnie takie logo stał się niezłą gratką dla kolekcjonerów.
Dlatego też cena za to urządzenie finalnie przekroczyła jego obecną praktycznie trzykrotnie. W przeliczeniu na złotówki iPhone 11 Pro z krzywym logo kosztował ponad 10 tys. złotych. Nie jest to jednak najdroższy fabryczny (niemodyfikowany) iPhone jaki kiedykolwiek sprzedano. Tytuł ten należy do pierwszego iPhone'a jaki kiedykolwiek stworzono (pre-produkcyjny model z 2006 r.) który sprzedano za ponad 1 tysięcy złotych.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu