Google jest zobowiązane do prezentowania swoich wyników finansowych. I co kwartał poznajemy ich raporty, nastał właśnie czas publikacji takiego dokume...
Google jest zobowiązane do prezentowania swoich wyników finansowych. I co kwartał poznajemy ich raporty, nastał właśnie czas publikacji takiego dokumentu za ostatni kwartał 2015 roku. Mylą się jednak ci, którzy myślą, że z tego raportu można się dowiedzieć wszystkiego na temat finansów i funkcjonowania korporacji. Znajdziemy w nim sporo ogólnych danych, ale w szczegóły gigant z Mountain View nie wchodzi. Bo nie musi. Konkurencja robi podobnie. Zdarza się jednak, że ciekawe dane wypływają inną drogą, a wtedy robi się bardzo ciekawie.
Z raportu można się dowiedzieć, ile Google zarobiło w poprzednim kwartale, porównać to z danymi z przeszłości. Ale trudno stwierdzić, jakie zyski przyniosła wyszukiwarka, ile zarobiono na Androidzie, a ile pieniędzy dołożono do innych projektów. Nieprecyzyjne informacje, przez co ciężko stwierdzić np., jak ważną rolę w biznesie tego internetowego giganta odgrywa dzisiaj zielony robot. To nadal jedynie dodatek do wyszukiwarki czy już solidny filar, na którym opiera się firma? Zagadka.
Trochę światła rzucił na tę sprawę... spór z Oracle. Firmy walczą w sądzie o pieniądze. Konkretnie o to, kto i na jakich prawach może korzystać z Java. Aby uzyskać wyższe zadośćuczynienie, Oracle, które jest właścicielem Java, musi udowodnić, że Google zarabia na Androidzie duże pieniądze, a umożliwia mu to m.in. korzystanie z Java. Pojawiają się zatem wyliczenia. Wynika z nich, że w tabelce "przychody" Android dorzucił Google 31 mld dolarów. Po stronie zysków za sprawą zielonego robota można zapisać 22 mld dolarów.
Jaka była metodologia tych wyliczeń? To wie jedynie Oracle. Trudno zatem stwierdzić, na ile są one wiarygodne. Warto jednak odnotować, że Google nie było zachwycone, gdy te informacje wypłynęły, firma przekonywała, że to poufne dane, które należy chronić. Albo to zasłona dymna i wprowadzanie dezinformacji albo Oracle ma rację i uderzyło w czuły punkt. Nadal jednak byłyby to dość ogólne wyliczenia: nie wiadomo ile firma zarobiła na reklamach, a ile z tytułu działalności Google Play.
Trzeba pamiętać, że nie mówimy tu o sumach, które zasilają konta Google w jednym roku - to zbiorcze dane. A Google rozwija przecież swój system operacyjny już od końca poprzedniej dekady. Trudno zatem stwierdzić, ile przyniósł on pieniędzy w samym 2015 roku, całą sumę wypadałoby rozbić na te kilka lat i to w umiejętny sposób. Należy też mieć na uwadze, że Oracle mogło np. zawyżyć wysokość zysków, bo to jest firmie na rękę. Tymczasem rzeczywiste koszty rozwoju Androida mogą być znacznie wyższe. Tak, biorę to wszystko pod uwagę.
Nie zmienia to jednak faktu, że przywołane sumy robią wrażenie. Android jest po prostu kurą znosząca złote jaja. Owszem, spora w tym zasługa Google, bez wsparcia tej korporacji i wykorzystania jej potencjału system pewnie nie odniósłby takiego sukcesu, ale te działania się opłaciły. A w przyszłości może być znacznie lepiej. Na rynku funkcjonują obecnie dwa mocne systemy mobilne, wydaje się przy tym mało prawdopodobne, by Apple zagroziło pozycji Google. Będzie rosła liczba użytkowników sprzętu z zielonym robotem, będą rosły ich wydatki na aplikacje czy treści, będzie rósł potencjał reklamowy. Taka wizja może upajać decydentów z Mountain View.
Android był strzałem w dziesiątkę, ale trzeba też pamiętać o mniej udanych projektach - projekt Google+ pieniędzy raczej nie przyniósł. A mógł kosztować sporo. Google nie jest zatem mitologicznym Midasem, który zamienia wszystko w złoto. Ale jednocześnie nie powinniśmy patrzeć na tego gracza niczym na fundację, która udostępnia system za darmo i nie pobiera za niego opłat. Albo inaczej: firma może i działa według takiego schematu, lecz nie oznacza to, że z Androida nie czerpie korzyści. Czerpie i to całkiem spore...
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu