Przeglądając zdjęcia z tegorocznego Intel Extreme Masters zastanawiam się, czy gdybym pokazał Wam te z 2017 roku, ktoś w ogóle by to zauważył. Przyznaję, że impreza ponownie zrobiła na mnie duże wrażenie, przede wszystkim swoim rozmachem, jednak nie zauważyłem aż tak wielu zmian które pozwoliłyby mi powiedzieć - IEM cały czas się rozwija. Tak czy inaczej, zapraszam na moje fotostory.
Zacznijmy od korytarzy wokół Expo. Obok krążących wszędzie ratowników ubranych w pomarańczowe stroje, kolor pomarańczowy zapamiętam dzięki Kinguinowi. Słodki pingwin przemierzał imprezę w towarzystwie młodych dziewczyn z papierowymi koronami.
Zapytacie pewnie po co? Otóż firma znana fanom elektronicznej rozrywki jako miejsce do kupowania kluczy do gier zastosowała dość tani, ale skuteczny sposób na promowanie marki. "Pin upowe" hostessy wciskały je na głowę praktycznie każdemu, dzięki czemu Kinguin obecny był na tegorocznym IEM praktycznie wszędzie. Co więcej na ich stoisku można było dostać darmowe...lody.
A skoro o hostessach mowa, to w porównaniu z poprzednimi edycjami można zauważyć, że kolejne firmy rezygnują ze skąpych strojów. Nawet jeśli pojawiały się krótkie spodenki, nie było tu mowy o wyzywających kreacjach. Trend ten jest od jakiegoś czasu widoczny na imprezach technologicznych w całej Europie, musiał więc prędzej czy później dotrzeć również do Katowic.
W drugi weekend IEM 2018 cosplay wypadł bardzo słabo. Nie mogę niestety skonfrontować tego zjawiska z poprzednim weekendem, natomiast mam kilka domysłów. Może to brak League of Legends? Znajoma cosplayerka, która co roku pojawiała się na imprezie służbowo, powiedziała mi, że w tym roku pierwszy raz przyjechała do Katowic zupełnie prywatnie.
Niewiele zmieniło się natomiast w sposobie traktowania graczy przez firmy produkujące sprzęt. Na ich stoiskach konferansjerzy wciąż namawiają do dzikiego wykrzykiwania nazwy marki, nagradzając tłum smyczkami czy innymi tanimi gadżetami. Co robi w takim wypadku sąsiadujące stoisko? Krzyczy jeszcze głośniej. Moim zdaniem trzeba to jak najszybciej zmienić, a mówię o tym szerzej we vlogu z pierwszego dnia IEM 2018.
Jednym z największych stoiskowych zaskoczeń był dla mnie Wedel. Po co się tam pojawili? Nie wiem, ale na IEM obecne jest też przecież Gillette i Pringless, a w tym roku bardzo mocno obecny był też Red Bull. Najwyraźniej firmy kompletnie niezwiązane z elektroniczną rozrywką chcą tu być, spina im się to biznesowo i wizerunkowo. Dla graczy Wedel oznaczał darmowe cukierki i dziwactwa typu granie w CS-a na...padach. Podobno "robią to inaczej" i w sumie przynajmniej są szczerzy (a cukierki smaczne).
Hala Expo to oczywiście, jak co roku, miejsce na zapoznanie się z nowymi sprzętami czy zwyczajne pogranie. Nie znalazłem ani jednego pustego stanowiska, ustawiały się do nich kolejki. Natomiast wspomniane obejrzenie nowych sprzętów było dość problematyczne - tłumy, tłumy, tłumy. To nie jest miejsce na oglądanie nowości, chyba że w strefie biznesowej na umówionym wcześniej spotkaniu.
Na tegorocznym IEM zatrzymałem się na dłużej w sklepie Blizzarda, gdzie fani mogli zaopatrzyć się w gadżety z gier tego popularnego producenta.
Fani ESL-a podobne stanowisko mogli znaleźć na korytarzu Expo
Jeśli zastanawialiście się, jak radzi sobie wirtualna rzeczywistość - było jej sporo na stoisku Intela. Generalnie doskonale widać, że wszelkiej maści gogle wciąż cieszą się dużą popularnością na tego typu imprezach. Jest to zrozumiałe - zestawy swoje kosztują i wciąż wiele osób nie może sobie na nie pozwolić. A ciekawość wirtualnych światów jest duża i od lat zachęcam do ich odwiedzenia, choćby raz.
Podobało mi się też ciche i klimatyczne stoisko T-Mobile, który też widzi siebie w świecie gamingu. Można było tam pograć lub wejść na piętro i doładować smartfona - fajny pomysł, bez tych wszystkich krzyków obecnych na stoiskach producentów sprzętu.
Hale wokół samego Spodka to oczywiście doskonałe miejsce na chwilę odpoczynku. Od lat widać tam młodych ludzi okupujących miejsca przy ścianach.
W samym Spodku natomiast ponownie MAGIA. Nie trzeba tam wchodzić na sam finał by poczuć e-sportową atmosferę. StarCraft II może nie cieszy się w Polsce tak dużą popularnością jak CS czy LoL, jednak skandowanie nazw grających drużyn, jak również cała oprawa towarzysząca rozgrywkom zachwyca.
A sam finał? Żadne zdjęcie, żaden film nie odda tego, co dzieje się wtedy w Spodku.
Czy IEM 2019 ponownie odbędzie się w Katowicach? Tego nie wiem, pozostają spekulacje. Czy powinien odbyć się w Katowicach? Jeśli impreza dalej chce się rozwijać, rozważyłbym inne miejsce - większe. W komentarzach pod naszymi materiałami czytałem, że kolejki wciąż były duże, co przy naprawdę mroźnej aurze było dla Was problematyczne. Nie wydaje mi się też, by w Spodku dało się zrobić już coś więcej, z większym rozmachem. Ale - jak to mówią, poczekamy - zobaczymy.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu