Przeczesując zasoby serwisu aukcyjnego w poszukiwaniu nowego sprzętu zazwyczaj stosuję następujący filtr: w pole wyszukiwania po wpisaniu frazy "nowy" dopisuję także "-jak" i "-prawie", by wyselekcjonować jedynie te przedmioty, które faktycznie mają być nowe, bo doskonale przecież wiemy, że "prawie robi wielką różnicę". Czy dokonując zakupu w sklepie mamy jednak pewność, że sprzęt jest rzeczywiście nowy?
Nowe, jak nowe, prawie nowe - uważajcie na zakupy nawet w sklepach
Pozytywnie zakręcony gadżeciarz, maniak seriali ro...
Od pewnego czasu przygotowywałem się do zakupu smartfona. Nie będę precyzował o jaki model dokładnie chodzi, ponieważ nie to jest najważniejszym elementem całości, podobnie jak i nazwy sklepów, w których byłem bardzo bliski finalizacji transakcji. Chcę przede wszystkim zwrócić Waszą (i sklepów) uwagę na szerszy problem, który staje się coraz bardziej dostrzegalny i, niestety, powszechny.
Doskonale wspominam czasy, gdy to wspominane Allegro było dla mnie niezastąpionym miejscem pełnym przeróżnych okazji. Był to okres sporej popularności marki Sony Ericson, której niepoprawnym pasjonatem jestem aż do dzisiaj i to właśnie w serwisie aukcyjnym udawało mi się "upolować" najlepsze "kąski" w najlepszej cenie. Mowa tu o modelach, które były prawdziwą rzadkością, ale także i tych, które z oferty operatorów w mgeniu oka wędrowały na aukcje. W takich okolicznościach określenie "nowy" najczęściej odnosiło się do telefonu w zaplombowanym pudełku, czyli rzeczywiście nowego, nietkniętego przez nikogo po wyjeździe z fabryki urządzenia. Z czasem sytuacja zaczęła ulegać zmianie i mianem "nowego" zaczęto nazywać także te telefony, które były rozpakowane i uruchomione. Niby nic wielkiego, ale w mojej ocenie takiego sprztu uznać za "nowy" już nie można.
Dlatego martwią mnie praktyki sklepów, w których o mało nie dokonałem zakupu "prawie nowego" sprzętu. Oczywiście w niezmienionej cene. Po dokonaniu zamówienia online wybrałem się do salonu po odbiór telefonu. Naturalnie zażyczyłem sobie, by zobaczyć go, zanim dokonam płatności. Okazało się, że fabrycznie pudełka nie są nawet plombowane. Nie zraziło mnie to, jednak zwróciłem od razu uwagę na fakt, że pudełko, które jest koloru białego, było wyraźnie przybrudzone. Wtedy z jeszcze większą uwagą przyjrzałem się zawartości pudełka i smartfonowi, który owinięty był w oryginalną folię. Przy rozpakowywaniu zorientowałem się, że pod nią - na ekranie i na tylnym panelu - znajdują się drobne paproszki, które nie miały tam prawa być. Co więcej, tylny panel posiadał wyczuwalną palcem, ale ledwo widoczną skazę.
W drugim sklepie sytuacja była nieco inna, choć w podobnym tonie. Co prawda sprzedawca sam z siebie nie zapowiedział, że dostępna na stanie sztuka już była rozpakowana, ale gdy go o to zapytałem nie zamierzał ukrywać tego faktu. Zaznaczył jedynie, że telefon był prezentowany klientowi i tylko dlatego zestaw był rozpakowany. Czy taki sprzęt można uznać za rzeczywiście nowy? Uważam, że nie.
W pierwszej z opisanych sytuacji telefon najprawdopodobniej został zwrócony przez klienta. Zakup internetowy uprawnia nas do tego i mamy aż 14 dni na podjęcie decyzji. Dziwi mnie tylko fakt, że smartfon został z powrotem przyjęty. Oburza natomiast to, że próbowano sprzedać mi go, jako zupełnie nowy. W przypadu braku reakcji z mojej strony jestem pewien, że nie zostałbym o tym fakcie poinformowany.
Opisałem to wszystko po to, by uczulić Was na zakupy w sklepach, które coraz częściej zaczynają przypominać mi transakcje z aukcji internetowych, gdzie trzeba było być kilkurotnie bardziej czujnym, aniżeli przy okazji zakupu w sklepie. Nie bójcie się też upomnieć o swoje, ale zróbcie to w odpowiedni sposób, ponieważ najczęściej znajdująca się przed Wami osoba nie jest winna całej sytuacji. Nie wiem czy u Was także zakupowi nowego sprzętu towarzyszą niemałe emocje, ale nie mogą one brać góry nad rozsądkiem, bo świadomie lub nie, sprzedawca może po prostu zyskać na Waszej nieuwadze.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu