Komputery i laptopy

Te wszystkie "idealne biurka" tylko pozują do zdjęć, czy ludzie naprawdę tak pracują?

Kamil Świtalski
Te wszystkie "idealne biurka" tylko pozują do zdjęć, czy ludzie naprawdę tak pracują?
Reklama

Od kilku tygodni regularnie przeglądam zdjęcia idealnych miejsc do pracy. Idzie wiosna, czas więc na drobne zmiany - w moim przypadku kombinowanie z miejscem pracy. Nowe miejsce, nowe biurko, nowe ustawienie... ale jak się okazuje - stary chaos z kablami ze mną pozostał. 


Reklama

Perfekcyjne biurko czy funkcjonalne biurko? Dla mnie odpowiedź jest prosta

Dziesiątki, setki, a może nawet i tysiące — tyle fotografii schludnych, minimalistycznych, miejsc pracy przejrzałem w ostatnich tygodniach. Wyglądały jak z katalogu: komputer, kwiatek, monitor, symetrycznie ułożony smartfon i tablet, efektowne oświetlenie, klawiatura, gładzik / myszka. Na każdym światło było perfekcyjne, tapety i wygaszacze ekranu doskonale współgrały z całą otoczką, no po prostu bajka. Przy okazji wprowadzania drobnych zmian próbowałem osiągnąć podobne efekty. To nie jest tak, że się nie da. Jasne - wiele zależy od wnętrza, dostępnej dla nas przestrzeni, a także samych mebli i urządzeń które mamy do dyspozycji. Z moim podstawowym zestawem klawiatura + gładzik + monitor + Macbook Pro mogę odrobinę poczarować. Dock przykleić na krawędzi, by nic nie było na biurku, kable starannie prowadzić tak, by nie było ich wudać. Będzie jak z katalogu, ale to kompletnie nie jest "setup" który by mnie satysfakcjonował. No bo jak to - bez ładowarki indukcyjnej? Bez łatwego dostępu do czytnika kart pamięci? Bez wygody podłączania dodatkowych urządzeń? Bez odpowiedniego kąta ekranów? Nie, to kompletnie nie dla mnie.


Chciałbym pozbyć się kabli, dodatków i trzymać perfekcyjny porządek. Może kiedyś, jak będę siadał do biurka na krótką chwilę

Puste biurko wyglądało perfekcyjnie. Nie wyobrażam sobie jednak pracy bez drugiego ekranu - jest więc monitor i kabel, który idzie prosto do stacji dokującej. Od niej niezbędny jest kabel do komputera — no ale skoro jest możliwość zasilania przez nią także komputer, to głupio nie skorzystać. Dochodzi więc kolejny kabel. Zaglądam do listwy, a tam następne wolne gniazdko poświęcam ładowarce indukcyjnej (i cyk, do biurka podąża kolejny kabel). Skoro już mam stację dokującą przed sobą - dla własnej wygody podłączam do niej ładowarkę akumulatorów AA oraz kabel USB typu C, by nie szukać go każdorazowo gdy przyjdzie czas podładowania któregoś z akcesoriów. Korzystam z nich na co dzień. I tak oto pajęczynka rośnie, idealna symetria i perfekcyjnie ustawione ekrany komputera i monitora zostały zaburzone (przez kilka godzin poprawiałem je tak, aż w końcu jest mi wygodnie w nowym miejscu).


Ładowarka indukcyjna dwa dni później też już nie trzyma perfekcyjnej odległości, nie leży prosto, bo przecież kładąc i sięgając po smartfon czy słuchawki zdążyłem ją do siebie przysunąć, by było mi wygodnie. Znalazło się też miejsce dla lampki (jest i nowy kabel, bo owszem - podziała na wbudowanej baterii, ale nie za długo). No i tak, kubek z kawą i dzbanek termiczny od Hario z kawą też zdążyły się już na dobre zadomowić — przecież nie będę wstawał za każdym razem, gdy będę miał ochotę się napić. A przecież to właśnie tutaj, przy biurku, spędzam po kilka godzin dziennie.


Może kiedyś, gdy będę zasiadał przy domowym biurku od wielkiego dzwonu, uda mi się utrzymać skrajny minimalizm. 13" laptop i monitor zastąpi większy komputer przenośny. Wówczas będę mógł pozbyć się klawiatury i zewnętrznego gładzika, wystarczy mi jeden kabel zasilający komputer. Ba, na potrzeby zdjęcia mogę go nawet nie podłączać, będzie piękniej. Póki co - mimo najszczerszych chęci - ponownie tonę w kablach. Za kilka dni pewnie zaczną się plątać, jak to mają w zwyczaju ;-).

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama