Nie uwierzę, póki nie zobaczę - tak wiele osób kwituje doniesienia dotyczace rozwoju projektu Hyperloop. Właściwie projektów, bo zajmują się tym różne firmy, pomysły nie są identyczne. Idea jest jednak wspólna: stworzyć środek transportu, który będzie alternatywą dla tradycyjnej kolei, samochodów i samolotów. Kolej nowego typu, w której wagony poruszałyby się z prędkością zbliżoną do prędkości dźwięku. Bajka? Możliwe, ale firma Hyperloop One mierzy się z tym wyzwaniem.
Hyperloop One chwali się osiągnięciami - wizja superszybkiej kolei nie jest mrzonką
Hyperloop One to nowy-stary gracz na omawianym polu. Co to znaczy? Jeszcze kilka dni temu biznes znany był pod nazwą Hyperloop Technologies - to oni rozpoczęli budowę infrastruktury do testów ulokowanej w Nevadzie, to oni pozyskali już kilkadziesiąt milionów dolarów na rozwój tego pomysłu, to oni chwalili się partnerami biznesowymi zainteresowanymi współtworzeniem transportu przyszłości. Skąd zmiana nazwy? Przedstawiciele firmy przekonują, że chcą być pionierem i liderem na tym rynku, a nazwa One najlepiej to oddaje. Ale warto mieć na uwadze, że ich największy rywal nazywa się Hyperloop Transportation Technologies. Dość podobnie. Zbyt podobnie. Stąd decyzja o zmianie nazwy i wyrażona głośno nadzieja, że konkurencja nie pójdzie tym tropem...
Nie tylko zmiana nazwy
Strumień informacji z firmy nie kończy się na "zmieniliśmy nazwę". Startup pochwalił się nową rundą finansowania - zebrano 80 mln dolarów na rozwój. To kropla w morzu potrzeb, jeśli ktoś chce naprawdę zbudować kolej w stylu Hyperloop. Ale ta kasa ma być przeznaczona na eksperymenty i opracowywanie technologii, budowę tras testowych, a nie konstruowanie infrastruktury umożliwiającej transport publiczny nowego typu. Na to przyjdzie (ewentualnie) czas, gdy okaże się, że projekt ma sens.
Hyperloop One wymienił też firmy, z którymi współpracuje przy projekcie - to gracze z różnych sektorów gospodarki, każdy może wnieść coś ciekawego do tej inicjatywy. Na liście znajdziemy następujące podmioty: AECOM, AMBERG Group, ARCTURAN SUSTAINABLE CARGO, ARUP, Bjarke Ingels Group, Cargo Sous Terrain, Deutsche Bahn Engineering & Consulting, FS LINKS, GRID, KPMG oraz SYSTRA. Całkiem pokaźny pakiet. To, w połączeniu z pozyskiwanymi pieniędzmi, sprawia, że na pomysł nie wypada patrzeć wyłącznie jako na zabawę.
Czy to jednak oznacza, że Hyperloop jako pomysł ma przed sobą przyszłość? Na to pytanie trudno na razie odpowiedzieć. Ciekawy może być test, jaki Hyperloop One zamierza dzisiaj przeprowadzić w Nevadzie - zaproszeni goście powinni przekonać się na żywo, jak wyglądają postępy w pracach. Nie ma jednak co liczyć na oszałamiające filmy z "wagonami" mknącymi w tunelu - na to musimy poczekać jeszcze kilka kwartałów. Póki co otwarta konstrukcja i krótki tor.
Hyperloop One zawita do Europy?
Z doniesień medialnych wynika, że firma mogłaby urzeczywistniać swoje plany na starym kontynencie, wspomina się Skandynawię czy Szwajcarię. Nie brakuje tam pieniędzy na inwestycje, wygodne, a przy tym innowacyjne rozwiązania są mile widziane. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że firma Hyperloop Transportation Technologies prowadzi już rozmowy w Europie i podejmuje konkretne działania - ich pomysłem zainteresowała się Słowacja. Oczywiście dla obu stron może to być jedynie chwyt marketingowy, z którego niewiele wyniknie, ale o tym przekonamy się dopiero za jakiś czas.
Skoro już o efektach i chwytach marketingowych mowa, trzeba postawić sprawę jasno: Hyperloop to na razie bardzo niepewne rozwiązanie. Nawet jeśli będzie w naszym zasięgu z technologicznego punktu widzenia, to pojawią się kwestie kosztów, przepisów, bezpieczeństwa, opłacalności, skomplikowanej realizacji... Bardzo wysoka góra, na którą Elon Musk sam nie chciał się pakować (chociaż to nie musi oznaczać, że nie wierzy w Hyperloop - przecież realizuje inne ambitne projekty i nie bezpiecznie byłoby wchodzić na poważnie w kolejny). Jeżeli Hyperloop nie wypali, pewnie nie usłyszymy wielkiego jęku zawodu, a ludzie nie będą masowo rwać włosów z głowy. Gdyby jednak pomysł okazał się strzałem w dziesiatkę i zaczął być wdrażany na większą skalę, to moglibyśmy mówić o rewolucji w transporcie. Zdecydowanie.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu