Czy tanie i proste jak "budowa cepa" satelity mogą wkrótce stać się standardem? Możliwe. Koszt wysłania sondy w kosmos zazwyczaj jest zawrotny. A gdyby sondę uprościć i pozwolić jej działać w ramach kilku następujących po sobie "misji zwiadowczych"?. I tu "cały na biało" wkracza Hummingbird od firmy Micocosm. To pomysł nieco inny, niż wszystkie: "platforma" zwiadowcza mająca być początkiem nowej ery w eksploracji planet i asteroid. Jakie są jej możliwości i dlaczego warto się nią zainteresować?
W kosmicznej gorączce pomysłów nie brakuje
Współczesne misje kosmiczne są kosztowne i często skomplikowane. Wysłanie jednej sondy wymaga lat przygotowań i często "kupę" kasy. Wtem, powstaje Hummingbird – lekki, wszechstronny statek kosmiczny o masie 25 kg (bez paliwa), który może "zahaczyć" o takie przystanki, jak: Mars, Wenus, punkty Lagrange’a czy nawet niektóre asteroidy. Jego kluczowym atutem jest modularność – główna magistrala statku może zostać wyposażona w różne ładunki, od teleskopów po zaawansowane komponenty CubeSat.
Ważnym punktem jest jego napęd. Silnik zasilany hydrazyną pozwala na uzyskanie delta-V rzędu 3,5 km/s – to wystarczająco, by pokonać duże odległości w Układzie Słonecznym. Dla kontekstu większość misji CubeSat-ów ogranicza się do niskiej orbity okołoziemskiej. W sprzyjających okolicznościach jeden sztuczny satelita może wykonywać różne zadania na orbicie — dopóki będzie mieć paliwo. Przy "dobrych wiatrach", może dać sobie radę z kilkoma "celami" w Układzie Słonecznym.
Tani zwiad
Był taki jeden, co powiedział: "gospodarka, głupcze". Dziś, w kontekście kosmosu można powiedzieć: "koszty, głupcze". Misje są niesamowicie drogie i owe koszty trzeba obniżyć. Hummingbird z powodzeniem mógłby być wykorzystywany jako zwiadowca, zbierając wstępne dane przed wysłaniem docelowego statku. W ten sposób zmniejszamy ryzyko i dajemy sobie czas (oraz pieniądze) na budowanie droższych "tych właściwych" sond. Na pokładzie Hummingbirda mógłby znaleźć się m.in. teleskop Exelis, który jest jednym z proponowanych ładunków. Taki sprzęt mógłby dostarczyć szczegółowe obrazy konkretnych obiektów. CubeSat-y na pokładzie mogą natomiast analizować dane w czasie rzeczywistym.
Sprawdź również: Ten satelita został zbudowany przez studenta! Oto co odkrył
Projekt — co zaskakujące — nie doczekał się dalszego finansowania w ramach fazy drugiej grantu amerykańskiego SBIR pod wodzą America's Seed Fund. Spekuluje się, że wynika to z szybkich zmian w branży – obniżenie kosztów wynoszenia ładunków dzięki Falconom sporo namieszało w kosztach misji. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, by Falcony wynosiły na orbitę właśnie Hummingbirdy — tak obniżenie kosztów zostałoby zasadniczo zwielokrotnione. Szkoda tego finansowania, bo bez niego istnieje spora szansa, że projekt stanie w miejscu. Trzymam kciuki, żeby stojąca za projektem ekipa znalazła środki na dalszy rozwój platformy.
Nawet niewielkie, "toporne" sondy mogą mieć wielkie ambicje. Potencjalne zastosowania Hummingbirda obejmują nie tylko eksplorację asteroid czy planet, ale także misje naukowe i komercyjne w otoczeniu Ziemi. Spójrzmy na takie CubeSat-y: im udało się dotrzeć do Marsa i wykonać dla nas ważne zadania. Skoro one mogą, to dlaczego Hummingbird miałby sobie z nimi nie poradzić? Idziemy w kierunku obniżania kosztów, rozwijania bardziej zrównoważonych rozwiązań, mniejszego marnotrawienia zasobów — ten projekt zasługuje na szansę.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu