Wszystko wyglądało dobrze. Chiński rząd zaoferował 100 milionów dolarów na stworzenie chińskiego ogrodu w National Arboretum w Waszyngtonie. Miały tam znajdować się świątynie, pagoda, miejsca modlitewne i po prostu miejsce służące do relaksu mieszkańcom stolicy USA. Wewnątrz miało znajdować się też sporo sprzętu od Huawei, który miał nie tylko zarządzać tym miejscem, ale i potencjalnie... szpiegować na rzecz Chin.
Chiny i Huawei mieli w USA dokonać akcji jak w "Stranger Things"? Służby pokazują dokumenty
Amerykański kontrwywiad zaczął wnikać w szczegóły tego interesu. Okazało się, że między innymi pagoda jest usytuowana na jednym z najwyższych punktów w Waszyngtonie, zaledwie dwie mile od Kapitolu. To już jest ciekawe - tam sygnał mógłby być pozbawiony szumów, gdyby dochodziło do realnych możliwości podsłuchu. Jeszcze bardziej podejrzane okazało się to, iż budynki miały być wykonane z materiałów wysłanych do USA w dyplomatycznych opakowaniach, które amerykańscy celnicy nie mogą badać - zabraniają tego rzecz jasna konwencje międzynarodowe. Kiedy wkradły się realne podejrzenia szpiegostwa - USA "ubiły" ten projekt, nie robiąc z tego rozgłosu.
Jak podaje w naprawdę sensacyjnym reportażu CNN, nie ma dowodów na to, że rzeczywiście jakiekolwiek informacje zostały przechwycone i użyte przez obcy wywiad. Natomiast obserwując tę sprawę, można jasno sobie "dośpiewać", że Chińczycy mogli otrzymać możliwość wpływania na wiele kanałów komunikacyjnych używanych przez wojsko i byli potencjalnie zdolni do tego, aby zakłócać krytyczną komunikację US Strategic Command. Doszło nawet do tego, że śledztwo było ściśle tajne - nawet wysocy rangą urzędnicy nie mieli o tym pojęcia... nawet do 2019 roku.
Kiedy do głosu doszła administracja Bidena i objęła urząd w 2021 roku, Departament Handlu skonstruował własne dochodzenie w sprawie Huawei, aby ustalić - ile sprzętu tego producenta "wpompowano" do USA, jakie są jego możliwości i w jaki sposób zatwierdzano wszelkie umowy dotyczące zakupu sprzętów. Tych danych urzędnicy jednak nie chcą otwarcie ustalić - zasłaniają się obowiązującą ich najwyższą klauzulą tajności. Mimo faktu, iż USA otwarcie oskarża Chiny oraz Huawei o szpiegostwo - cały czas znajdowane są kolejne komponenty w stacjach bazowych telefonii komórkowych - szczególnie w okolicach baz wojskowych. W dalszym ciągu prowadzone są czynności zmierzające do ujawnienia skali tego zjawiska.
Huawei się broni - cóż im pozostało?
Jako że CNN jako pierwsze dotarło do tych rewelacji, Huawei przekazał redakcji oświadczenie, w którym odcina się od tych zarzutów i uważa, że są one zmyślone po to, aby dyskredytować firmę na całym świecie. Należy zauważyć, że Huawei niegdyś był czołowym dostawcą nie tylko elektroniki użytkowej, ale i rozwiązań dla nauki, biznesu oraz szeroko rozumianej komunikacji.
Nasz sprzęt działa tylko na paśmie przydzielonym przez FCC do użytku komercyjnego. Oznacza to, że nie może uzyskać dostępu do żadnego pasma / częstotliwości przydzielonego dla DOD.
Nasz sprzęt działa tylko na tym paśmie / częstotliwości i nie może uzyskać dostępu do tych przydzielonych DOD. Okej, nie może w świetle prawa. Ta wypowiedź jednak nie tłumaczy, czy jest w stanie.
Od ponad 30 lat Huawei utrzymuje starania na rzecz rozwoju w zakresie cyberbezpieczeństwa i nigdy nie byliśmy zaangażowani w żadne złośliwe kampanie związane z cyberbezpieczeństwem.
Nie odnoszą się jednak do możliwości sprzętu. Ten w opinii służb miał możliwość śledzenia rzeczy, które mogłyby wpłynąć na bezpieczeństwo kraju. W USA jednak panuje atmosfera "polowania na czarownice" - bowiem dosyć szeroko sypią się podejrzenia o szpiegostwo, a także oskarżenia. W jednym z ostatnich procesów, uniewinniono od zarzutów szpiegostwa profesora inżynierii z Uniwersytetu Tennessee. Nie uzyskano przekonujących dowodów na to, że był on zaangażowany w jakąkolwiek inicjatywę mogącą zagrozić bezpieczeństwu USA. Ów człowiek miał według pozyskanych przez FBI informacji, "podawać dalej" osiągnięcia zespołu NASA... właśnie Chińczykom. Po to, aby oni mogli rozwijać swój program podboju kosmosu oraz rozwoju rakiet balistycznych.
Niezwykle ciekawa jest taktyka służb. Zaczęły one monitorować podejrzane inwestycje, dobierając do tego bardzo ciekawe wytyczne. Urzędnicy badali, gdzie koncentrowały się działania sprzedażowe Huawei i szukali transakcji, które "nie miały sensu z punktu widzenia zwrotu z inwestycji". No, bo jaki sens ma montowanie urządzeń w pobliżu baz wojskowych, gdzie nie ma zbyt wiele abonentów? A przecież utrzymanie takich sprzętów kosztuje. Owszem, kosztuje i może się to opłacać - jeżeli ma się inne cele niż dostarczanie rozwiązań telekomunikacyjnych - takie stanowisko przyjmują Amerykanie. Dostrzegają oni pewne schematy działania chińskiego giganta, który od jakiegoś czasu ma z USA na pieńku. To administracja Donalda Trumpa zapoczątkowała krach, na mocy którego Huawei stracił dostęp między innymi do usług Google Play. Oczywiście, producent proponuje swoje repozytorium - ale jest ono o wiele, wiele mniejsze od środowiska Google - a tym samym mniej atrakcyjne dla twórców aplikacji.
Stany Zjednoczone monitorują sytuację. Czy to kolejny cios w stronę Huawei?
Huawei musi teraz udowodnić, że jego intencje są zupełnie nieszkodliwe. Tylko w obliczu tak bardzo mocnego schematu - gdzie urządzenia od Huawei lądują w stacjach telekomunikacyjnych w pobliżu baz wojskowych - co nie ma sensu z punktu widzenia biznesowego... jest to bardziej niż podejrzane. Wizerunek tej firmy i tak jest nadszarpnięty (i to porządnie) o różne oskarżenia. Użytkownicy zaczęli się zwyczajnie obawiać o to, że ich dane będą zagrożone.
Nie zazdroszczę Huawei tej pozycji. Co rusz powstają pożary, których nie da się w prosty sposób ugasić. Trudno jest w tym momencie udowodnić, że jest to jednoznaczny dowód na przewiny Huawei, a także nie można wykazać że USA wykazują się złą wolą i zwyczajnie próbują zdyskredytować możliwych przeciwników. Jakikolwiek nie będzie wynik tej batalii - przegranym będzie Huawei, który już utracił mnóstwo szans biznesowych, a ponadto bezpowrotnie uleciały mu możliwości docierania do konsumentów. Należy zauważyć, że Huawei bardzo dobrze radził sobie na rynku elektroniki użytkowej, tworząc telefony bardzo dobrze wyposażone - w początkowo atrakcyjniejszej, a po uzyskaniu zaufania - porównywalnej cenie z resztą stawki smartfonowego rynku.
Mnie Huawei odrobinę szkoda - nie ma tutaj stuprocentowych dowodów potwierdzających zarzuty. Bez Huawei rynek bardzo się zmienił i poza Nothing Phone 1... nie wyprodukował w ostatnim czasie czegoś z efektem "wow".
Oświadczenie Huawei:
Stanowczo zaprzeczamy wszelkim zarzutom, według których Huawei ma możliwość zakłócania lub podsłuchiwania komunikacji amerykańskich obiektów wojskowych. Nie podsłuchujemy i nie zakłócamy zresztą żadnej komunikacji - my ją umożliwiamy, od dziesięcioleci aktywnie działając na rzecz zapewniania łączności dla obszarów wykluczonych cyfrowo.
Tego rodzaju oskarżenia po raz kolejny są rzucane bez podania żadnych dowodów na ich poparcie. U operatorów na całym świecie w użyciu są miliony stacji bazowych wyprodukowanych przez Huawei i żadna z nich nie została przez nas wyposażona w niedozwolone funkcje. Huawei nigdy nie był zaangażowany w jakikolwiek poważny incydent naruszenia cyberbezpieczeństwa
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu