HTC One M7 był jednym z tych smartfonów, które chciałem mieć za wszelką cenę. Niestety nigdy nie udało się zrealizować tego planu. Czy dużo straciłem? Z jednej strony tak, bo to jeden z najlepszych smartfonów w historii marki. Z drugiej zaś miał wady, o których warto pamiętać.
W materiałach poświęconych urządzeniom retro po raz pierwszy sięgam po smartfon z oferty marki HTC. Przyznam szczerze długo zastanawiałem się nad tym, czy to właśnie HTC One M7 powinien być tym, do którego wrócę pamięcią właśnie teraz. Były bowiem w sprzedaży znacznie bardziej popularne modele, które również cieszyły się uznaniem kupujących. Pamiętacie chociażby o takim telefonie, jak HTC Wildfire? Długo myślałem o tym, czy to właśnie jeden z najtańszych smartfonów z Androidem, jakie kiedykolwiek powstały, nie powinien znaleźć się na tym miejscu. Doszedłem jednak do wniosku, że to HTC One M7 wywarł na mnie większe wrażenie, dlatego rozpocznę właśnie od niego.
Tekst, w którym wspominam jeden z moim zdaniem najlepszych smartfonów marki HTC, przenosi nas w czasie do momentu, kiedy to wcale nie było jasne, który z producentów przejmie palmę pierwszeństwa w kategorii smartfonów z Androidem. Mam tu na myśli zwłaszcza urządzenia z najwyższej półki cenowej. O serca klientów walczyły wówczas takie modele, jak kolejne generacje smartfonów Samsung Galaxy, Sony Xperia czy właśnie HTC One. Dlaczego spośród wszystkich urządzeń z tej serii wybrałem właśnie model M7? Stało się tak dlatego, że moim zdaniem to właśnie wtedy firma HTC była najbliżej miana producenta najlepszego smartfona z Androidem na rynku. Model One M7 był świetnym smartfonem, a krótkie przypomnienie jego możliwości to dla mnie czysta przyjemność.
HTC One M7 – jeden z najpiękniejszych flagowców w historii
Zacznijmy może od tego, jak prezentował się HTC One M7. Dlaczego od wyglądu? Ponieważ to, jak prezentował się, a także to, jak leżał w dłoni, zasługuje na szczególne uznanie. Wystarczyło bowiem spojrzeć na flagowy smartfon HTC, a następnie wziąć go do ręki chociażby na krótką chwilę, by zakochać się od pierwszego wejrzenia. HTC One M7 to jeden z najładniejszych i najlepiej wykonanych smartfonów w historii. Choć wcale nie może poszczycić się wąskimi ramkami, to w niczym nie przeszkadza. U góry i u dołu ekranu ukryto bowiem głośniki stereo o bardzo dobrej jakości. Skierowanie głośników wprost w kierunku użytkownika oznaczało, że konsumowanie multimediów na ekranie tego urządzenia było prawdziwą przyjemnością. Mimo że ten wcale nie był zbyt duży, zwłaszcza jak na współczesne warunki.
Bryła HTC One M7 powstała z jednego bloku metalu, co wyglądało wręcz imponująco. Wystarczyło jednak dotknąć smartfon, by przekonać się, że mamy do czynienia z urządzeniem klasy premium. W tamtych czasach, z całą pewnością, nie można było tego powiedzieć o smartfonach Samsunga. Koreańczycy wciąż upierali się przy plastiku, przez co HTC nokautowało ich bezlitośnie w kwestii jakości wykonania. O wiele lepiej prezentowała się szklana Xperia Z, jednak to nie było to, co HTC One M7. Ten smartfon wyglądał genialnie a leżał w dłoni jeszcze lepiej.
Największy atut to również największy mankament
Choć HTC One M7 potrafił oczarować po wyjęciu z pudełka, taki stan rzeczy niestety nie trwał długo. Owszem, przez pierwszych kilka dni można było podziwiać kunsztowne i precyzyjne wykonanie smartfona, jednak w miarę upływu czasu jego blask konsekwentnie znikał. Działo się tak dlatego, ponieważ jego obudowa została wykonana z metalu wypolerowanego na wysoki połysk. Owszem, dawało to spektakularny efekt, jednak przez bardzo krótki czas. Smartfon łapał kolejne zarysowania i zadrapania niemal dosłownie od patrzenia, a połyskujący metal ścierał się błyskawicznie. W niektórych przypadkach wystarczyło kilka tygodni, by telefon wyglądał zupełnie tak, jakby służył właścicielowi długie lata.
Owszem, można było temu zaradzić i to bardzo łatwo. Wystarczyło umieścić telefon w silikonowym etui by problem zarysowań zniknął na dobre. Sęk w tym, że tak wykonane urządzenie, po umieszczeniu w etui, traciło cały swój urok. Metalowy feeling premium błyskawicznie znikał, a w jego miejsce pojawiał się do bólu zwyczajny sylikon. Sprzęt tracił również swoje świetne wymiary, przez co leżał w dłoni zauważalnie gorzej.
Niezależnie od tego, na półce sklepowej HTC One M7 wyglądał tak, że wystarczyła jedynie krótka chwila, by błyskawicznie podjąć decyzję o jego zakupie.
HTC One M7 był piękny nie tylko z zewnątrz
Wygląd i wykonanie smartfona HTC One M7 to jedno. Zupełnie inną kwestią było jednak to, jakie oprogramowanie zostało zainstalowane w jego pamięci. Owszem, to wciąż był zwykły Android, jednak z nakładką HTC Sense nabierał zupełnie innych barw. Interfejs, jaki dla swoich urządzeń przygotowała firma HTC, uchodził wówczas za idealny. Nakładka Sense była lekka, a przy tym bardzo intuicyjna. Bez trudu można było odnaleźć w niej wszystko to, co niezbędne w danym momencie. Przy dyskretnej elegancji HTC Sense nakładka autorstwa Samsunga, niesławny TouchWiz, prezentowała się jak gwiazda disco polo przy śpiewaku operowym. Kompletnie nie ten kaliber.
Co jeszcze można było powiedzieć o nakładce Sense? Mimo przyjemnego dla oka minimalizmu oferowała sporo przydatnych dodatków. Jednym z nich było oprogramowanie pozwalające na tworzenie ze zrobionych zdjęć krótkich animacji, którymi następnie można było podzielić się ze znajomymi w mediach społecznościowych. Nie mam jednak pojęcia, na ile popularne było to rozwiązanie.
W kwestii nakładki systemowej HTC zdystansowało konkurencję Musiało minąć wiele lat do momentu, kiedy Samsung zaprezentował całkiem niezłą nakładkę One UI. Do dziś mam wrażenie, że Sense to najlepsze co spotkało Androida, tuż obok EMUI.
Multimedia po swojemu
Jak przystało na urządzenie z najwyższej półki, HTC One M7 świetnie radził sobie z obsługą multimediów. Wyświetlacz o przekątnej 4,7 cala i rozdzielczości Full HD prezentował się całkiem nieźle, choć do rynkowego lidera było mu dość daleko. Choć jak na standardy technologii LCD było naprawdę dobrze, HTC One M7 nie mógł równać się z ówczesnymi Galaktykami i ich ekranami wykonanymi w technologii AMOLED. Wcale nie było jednak tak, że HTC One M7 odstawał pod względem multimediów. Owszem, może filmy i zdjęcia nie wyglądały na nim tak spektakularnie, jednak to, co tracił ekran, skutecznie nadrabiały głośniki. Te grały, jak na smartfon z tamtych lat, po prostu bezbłędnie. W dodatku dzięki położeniu na froncie urządzenia można było odłożyć telefon bez obawy o utratę jakości odtwarzanego dźwięku. Mam wrażenie, że pod tym względem HTC One M7 to wciąż ścisły top. Co istotne, na słuchawkach potrafił zagrać równie dobrze.
Pewną kontrowersją, która niektórych klientów odrzucała od zakupu modelu HTC One M7, było specyficzne podejście marki do kwestii aparatu. O ile u Samsunga i Sony już zaczął się wyścig na ilość megapikseli, tak HTC postanowiło pójść zupełnie inną drogą. Stwierdzono bowiem, że we flagowym urządzeniu znajdzie zastosowanie matryca, która będzie miała mniejszą rozdzielczość, ale za to większe piksele, by lepiej radzić sobie w trudnych warunkach oświetleniowych.
Wskutek takiej decyzji ówczesny flagowiec HTC mógł poszczycić się aparatem o skromnej rozdzielczości 4 Mpix. Owszem, megapiksele nie są jedynym czynnikiem, jaki wpływa na jakość zdjęć, jednak dość szybko postanowiono porzucić tę ścieżkę rozwoju. Późniejsze flagowce HTC były wyposażone w standardowe matryce, ze zdecydowanie większą ilością megapikseli. Niemniej firmie HTC należy się wielki szacunek za odwagę. Współcześnie wszyscy producenci smartfonów zdają się zmierzać w tym samym kierunku zamiast podążyć własną drogą do sukcesu. Brak odwagi? Chęć maksymalizacji zysków? Na to wygląda.
Żal mi tego, co stało się z marką HTC
Jak pokazały późniejsze lata, odwaga pójścia własną drogą niestety nie przyniosła oczekiwanych rezultatów. Mobilny dział HTC ciągle przynosił straty, co wynikało z kiepskiej sprzedaży urządzeń na światowych rynkach. Na całe szczęście władze firmy nie podjęły jednak decyzji o tym, by zakończyć swoją przygodę z telefonami. Urządzenia z logo HTC wciąż można znaleźć w niektórych sklepach, co pozwala mieć nadzieję na to, że pewnego dnia firma wróci do wybornej formy, a HTC One M7 w końcu doczeka się godnego następcy.
Współcześnie firma HTC zdaje się jednak przykładać zdecydowanie większą wagę do zupełnie innego segmentu rynku elektroniki użytkowej. Konkretnie do gogli wirtualnych rzeczywistości. Czy na tym poletku firmie poszczęści się bardziej, niż w świecie smartfonów? Trzymam kciuki, by właśnie tak było. A HTC One M7 wciąż pozostaje smartfonem, którego pewnego dnia bardzo chciałem mieć.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu