Swego czasu Hoverbike wzbudzał spore zainteresowanie mediów. I trudno się temu dziwić - wcześniej podobne rzeczy widywaliśmy przede wszystkim w filmac...
Hoverbike, czyli latający motocykl nadal rozwijany. Teraz także przez wojsko
Swego czasu Hoverbike wzbudzał spore zainteresowanie mediów. I trudno się temu dziwić - wcześniej podobne rzeczy widywaliśmy przede wszystkim w filmach i grach komputerowych, w końcu ktoś postanowił to urzeczywistnić. Po fali entuzjazmu przyszła jednak szara rzeczywistość i okazało się, że sprawa nie jest tak prosta, potrzebne są duże pieniądze, by wprowadzić projekt w życie. Gdy zaczęto już zapominać o maszynie, wypłynęła wiadomość, że plan może być zrealizowany: zainteresowała się nim amerykańska armia.
Jeżeli nie pamiętacie wspomnianego projektu albo pierwszy raz o nim słyszycie, to odsyłam do kampanii na Kickstarterze. W wielkim skrócie napiszę, że chodzi o latający rower/motocykl. Chociaż to chyba nie do końca oddaje istotę pomysłu. To raczej hybryda roweru/motocykla i helikoptera. Brzmi dziwnie, ale wystarczy obejrzeć poniższy film, by zrozumieć. Był zatem Kickstarter, zebrano kilkadziesiąt tysięcy funtów, wydawało się, że wszystko pójdzie szybko i łatwo, ale rzeczywistość zrewidowała plany.
Projekt wymagał (i nadal wymaga) znacznie większych pieniędzy, by mógł zostać zrealizowany, z finansowania społecznościowego i datków trudno to dopiąć. Zwłaszcza, że nie udało się zebrać kilkunastu milionów dolarów, jak w przypadku lodówki czy smartwatcha. Potrzebny był zatem sponsor i to taki, który nie będzie wymagał efektów po miesiącu. Możliwe, że się znalazł - stojąca za maszyną brytyjska firma Malloy Aeronautics rozpocznie współpracę z Departamentem Obrony USA. Partnerem w projekcie ma być SURVICE Engineering - amerykańska firma tworząca na potrzeby wojska.
Po co wojsku taki pojazd? Powodów znajdziemy przynajmniej kilka - Hoverbike jest podobno tani w utrzymaniu i łatwo się nim manewruje, może szybko przemieszczać się w trudno dostępnym terenie. Może wypełniać niektóre zadania stawiane przed helikopterami, ale jednocześnie będzie od nich tańszy, łatwiejszy w naprawie. Maszyna uznawana jest za bezpieczną, nie musi posiadać pilota, więc niektóre misje wykonywano by zdalnie. Skoro już o misjach mowa. Hoverbike miałby znaleźć zastosowanie w zadaniach zwiadowczych, transporcie towarów i ludzi, akcjach ratunkowych. O misjach bojowych na razie się nie wspomina, ale to chyba nie ten typ maszyny.
Teraz będzie już z górki? Niekoniecznie. Jeśli wojsko po jakimś czasie nie zobaczy satysfakcjonujących efektów, jeśli okaże się, że to ślepa uliczka, to pewnie podziękuje brytyjskiej firmie. Kurek z pieniędzmi zostanie zakręcony, twórcy wrócą do punktu wyjścia. Warto przy tym dodać, że wersja przeznaczona do cywilnego użytku ma być nadal rozwijana. Przy pomyślnych wiatrach pojazd pojawi się zatem na wyposażeniu armii, ale będzie też dostępny w sklepach - może za kilka lat staniecie przed opcją spędzenia wakacji na hoverbike'u...
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu