Underwoodowie powracają. Długo wyczekiwana premiera 5. sezonu House of Cards tuż za rogiem, bo 30 maja. Mam za sobą seans pierwszego odcinka i choć flagowa produkcja Netfliksa jest jedną z moich ulubionych, to wiedziałem, że zaspokojenie moich ogromnych oczekiwań nie będzie łatwe.
.
.
Tymczasem zupełnym przeciwieństwem, ale tylko z pozorów, staje się jego żona - Claire. W białych rękawiczkach manipuluje ludźmi i opinią publiczną, wywołując wrażenie bardziej eleganckiej, stonowanej. Takie wyważenie jest niezbędne, by przedłużyć panowanie Franka i dołączyć do jego boku po wyborach w 2016. To nic, że pierwsza para USA nie spędza ze sobą nocy, a ich związek przypomina raczej sojusz Obydwoje wiedzą, że po zakończeniu gry mogą pozostać ze wszystkim albo… z niczym. Nie widzieliśmy jeszcze lepszego przykładu, jak kontroluje się społeczeństwo poprzez strach. A strach ten przekłada się na wzrost popularności ich jedynego orędownika - Underwooda.
Charakterystycznym elementem serialu jest relacja Franka z widzem. Burzenie czwartej ściany i wymowne spojrzenia oraz dłuższe lub krótsze monologi zawsze sprawiały, że stawaliśmy się częścią tego spektaklu. Tym razem nie będzie inaczej i widać, że serial wrócił do najwyższej formy pod tym względem.
Pierwszy odcinek piątego sezonu pokazuje, że po przeciąganym (i naciąganym zdaniem wielu) sezonie trzecim nie ma już śladu. Piątej serii znacznie bliżej do czwartej, lecz gołym okiem widać, że współpracujący duet Underwoodów przywraca serialowi dynamiki i zatraconej w ostatnich sezonach specyficznej atmosfery. Tym, którzy obawiali się spadku poziomu House of Cards z jakiegokolwiek powodu mogę śmiało powiedzieć: nie ma się czego bać.
Cały 5. sezon House of Cards obejrzycie online już 30 maja.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu