YouTube to dziś nieodłączna część internetu. Jednocześnie miejsce, w którym regularnie konsumuję treści, niezależnie od używanego urządzenia. Poznajcie historię tej niesamowitej platformy, która na zawsze zmieniła sieć.
Miałem to szczęście, że widziałem jak powstaje YouTube, choć w moich wspomnieniach wyświetla się zupełnie inna nazwa. Google Video poznałem zimą 2005 roku, w swojej pierwszej pracy, kiedy to wraz ze znajomymi oglądaliśmy w tajemnicy przed przełożonymi mniej lub bardziej śmieszne filmiki. To było niesamowite - mieć dostęp do treści, które wcześniej poznawałem w klasyczny sposób, przeglądając pliki na płytach pożyczanych przez kolegów. O serwisie wspominam nie bez powodu, bo choć YouTube powstał gdzie indziej, z inicjatywy innych osób, to właśnie Google Video zdradzało aspiracje firmy związane z platformą do umieszczania treści wideo. I tak naprawdę powstały w styczniu 2005 roku serwis miał podobne założenia do YT - pozwalał użytkownikom umieszczać własne materiały, które poza oglądaniem na samej platformie, można było umieszczać na stronach internetowych. Usługa nie żyła długo, w 2009 roku Google usunęło możliwość umieszczania w niej filmów, a serwery zamknięto 20 sierpnia 2012 roku.
Początkiem YouTube była naga pierś Janet Jackson
Historia samego YouTuba to na dobrą sprawę te same lata. Platformę założyli 14 lutego 2005 roku Chad Hurley, Steve Chen i Jawed Karim, którzy swoje doświadczenie zdobywali w firmie PayPal. Jeśli wierzyć temu, co mówią - pomysł na platformę powstał w dość zabawny i niecodzienny sposób, związany jest bowiem z imprezą Super Bowl z 2004 roku, kiedy to piosenkarce Janet Jackson obnażyła się podczas występu pierś. Co dziś większość osób robi w takich sytuacjach? Szuka wideo w sieci. Co można było zrobić wtedy? Niewiele, jedną z osób szukających nagiej piersi Janet Jackson był właśnie Karim i jak możecie się domyślić, nie udało mu się odnaleźć zapisu tego incydentu. Podobno wtedy narodził się pomysł stworzenia platformy, na której użytkownicy mogliby dzielić się swoimi filmami. Bo pierwotny zamysł YouTube był inny, celowano w serwis randkowy z treściami wideo.
YouTube powstał jako startup, w który bardzo chętnie inwestowano i choć pierwsza kwatera główna znajdowała się nad pizzerią w San Mateo, to między listopadem 2005 a kwietniem 2006 roku firma zebrała 11,5 miliona dolarów. Za początek serwisu YouTube uważa się dzień 14 lutego 2005 roku, bowiem właśnie wtedy uruchomiono adres www.youtube.com. Pierwszy film na platformie został załadowany 23 kwietnia 2005 o 20:27, nazywał się Me at the zoo, a jego autorem był Jawed Karim. I choć to historyczna dla internetu chwila, początek pewnej epoki i start największego, najważniejszego serwisu wideo - przez 13 lat udało mu się uzbierać “jedynie” 52 miliony wyświetleń. 1,5 roku po publikacji, hit ubiegłego lata, teledysk do utworu Despacito ma ich 5,2 miliarda.
W kolejnych miesiącach YouTube zbierał zarówno grube miliony dolarów od inwestorów, jak również wyświetlenia oraz coraz większe zainteresowania użytkowników internetu. W lipcu 2006 roku, czyli trochę ponad rok od oficjalnego startu, firma mówiła już o 65 tysiącach wrzucanych na platformę filmów...dziennie. W przeciągu doby wyświetleń było aż 100 milionów. W październiku 2006 roku YouTube zmienił swoją siedzibę i przeniósł biuro do San Bruno w Kalifornii. To jednak nie było najważniejsze wydarzenie, serwisem był zainteresowany pewien duży gracz, który miał przecież swoją własną platformę z treściami wideo, działającą na praktycznie tej samej zasadzie. 13 października 2006 roku sfinalizowano transakcję przejęcia YouTube przez Google. Za 1,65 miliarda dolarów w akcjach Google. Sporo, prawda? Ze wsparciem tak dużej firmy YouTube mógł tylko rosnąć, stając się powoli monopolistą na rynku sieciowego wideo. Jak sami doskonale wiecie, tak właśnie się stało.
Technologia stojąca za platformą YouTube
Wiele zmieniło się przez te wszystkie lata jeśli chodzi o technologiczny aspekt platformy YouTube. W przeszłości przeglądarkowa wersja serwisu wymagała zainstalowanego w pluginu Adobe Flash Player. Nie wiążę z nim najlepszych wspomnień i mówiąc szczerze cieszę się, że odszedł (czy raczej odchodzi, bo wciąż jest obecny) do lamusa. W styczniu 2010 roku YouTube uruchomił eksperymentalną wersję strony korzystającą ze standardu HTML5, dzięki czemu jakikolwiek zewnętrzny plugin nie był już wymagany. Serwis przeszedł w całości na tę technologię dopiero po 5 latach “testów”, 27 stycznia 2015 roku. Czy jest lepiej? Kilka lat temu zdania były podzielone, ostatecznie wszyscy zapomnieliśmy o Flash Playerze, bo YT na HTML5 po prostu działa i niewielu zwykłych użytkowników zwraca uwagę na technikalia.
Twórców interesują też formatami filmów jakie akceptuje serwis. A “łyknie” w zasadzie wszystko - sam kilka razy skorzystałem z jego algorytmów mając problem z odtworzeniem i konwersją formatów z poziomu komputera. Straciłem oczywiście na jakości klipu, ale platforma “wypluła” mi przetworzony plik działający tak, jak powinien. YouTube zaakceptuje między innymi pliki AVI, MP4, MPEG-PS, QuickTime File Format i FLV. Wspiera też pliki WebM oraz 3GP. Na platformę wrzucicie swoje filmy zarówno z poziomu przeglądarki jak i bezpośrednio z galerii czy rolki aparatu w telefonie. Z długością filmu bywa różnie, wszystko zależy od tego jaki jest Wasz kanał - czy przeszliście proces weryfikacji i czy nie złapaliście w ostatnim czasie jakichś kar i ostrzeżeń.
Jakość na YouTube, och jaki to drażliwy dla twórców temat. Przy każdej rozmowie z Robertem Nawrowskim tworzącym treści technologiczne na swój kanał na YouTube pytam dlaczego w zasadzie zainwestował pieniądze w naprawdę dobrą kamerę, kręci w pełnym 4K, płaskim profilu, a ostatnio również w bezstratnym formacie. Wiąże się to oczywiście z koniecznością posiadania naprawdę wydajnego komputera do montażu, a magazynowanie plików w takich rozmiarach to ogromny problem. Dla mnie wystarczającą odpowiedzią jest zawsze “sprawia mi to frajdę”, ale faktycznego zastosowania takiego stylu pracy nie widzę, szczególnie że i tak spora część widzów ogląda filmy na smartfonach, w rozdzielczości 480p. A i przecież sam YouTube tnie jakość, kompresuje wrzucone na platformę filmy, przez co trud kolorowania i dopieszczania klipów jest przez serwis kanibalizowany. Zwróćcie uwagę, że tak zwane showreele czy materiały stanowiące CV twórcy umieszczane są najczęściej na Vimeo.
Youtube nową jakość klipów wprowadzał z czasem, dostosowując się do rozwoju technologii. Na początku filmy miały rozdzielczość 320x240 pikseli i używały kodeka Sorensen Spark (H.263) z dźwiękiem mono MP3. W czerwcu 2007 roku wprowadzono możliwość oglądania filmów w formacie 3GP na urządzeniach mobilnych. W marcu 2008 roku dodano “wysoką jakość” wskakując na rozdzielczość 480x360 pikseli. W listopadzie 2008 roku wprowadzono wsparcie dla 720p HD, przy okazji zmieniając proporcje filmów z 4:3 na 16:9. Zaczęto też wtedy korzystać z kodeka H.264/MPEG-4 AVC oraz jego kompresji wideo. W listopadzie 2009 roku dodano 1080p HD, w lipcu 2010 pojawiły się pierwsze filmy w 4K (4096x3072 piksele). W czerwcu 2015 roku dodano natomiast wsparcie rozdzielczości 8K (7680x4320 pikseli), a w listopadzie 2016 wsparcie technologii HDR korzystającej z Hybrid Log-Gamma (HLG) i Perceptual Quantizer (PQ).
Dziś YouTube oferuje również możliwość prowadzenia transmisji na żywo w rozdzielczości 4K i 60 klatkach na sekundę, serwis wspiera również filmy nagrane w 360 stopniach, a swego czasu eksperymentowano też z materiałami 3D. Sami wiecie jak to się skończyło w domowych telewizorach, technologia przeżyła tak naprawdę tylko w kinach.
Jak więc sami widzicie rozwój technologii i możliwości YouTube wpisuje się idealnie w zmiany, jakie miały miejsce w amatorskim lub półprofesjonalnym rejestrowaniu filmów - popularyzowały się kamery i aparaty z 720p? Odpowiednia jakość została dodana do YouTube. Było zapotrzebowanie na filmy w 60 klatkach? Odpowiednia funkcja trafiła do serwisu. To samo będzie się dziać w kolejnych latach, pojawią się nowe kodeki, lepsza kompresja, wyższe rozdzielczości - to wszystko trafi również na serwis YouTube.
Platforma zmieniała się również w innych aspektach, na przykład tych społecznościowych. Piszę bowiem cały czas o filmach, a musicie wiedzieć, że YouTube to przecież ludzie, którzy aktywnie uczestniczą w dyskusjach pod filmami. Choć subskrypcje nie przekładają się już na wyświetlenia filmów, to komentarze i łapki w górę wciąż są najważniejszą "walutą" na platformie. A te systemy też się zmieniały i chyba najbardziej kontrowersyjne było przypięcie na sztywno konta w Google+ do konta na YouTube. Pomysł spotkał się z ogromną krytyką i ostatecznie z niego zrezygnowano. Trudno się jednak dziwić Google, które starało się wszelkimi sposobami ratować G+, czyli swój serwis społecznościowy, który mimo nakładów finansowych i tanich sztuczek nie miał szans konkurować z Facebookiem.
Jak zmiany na YouTube widzą sami YouTuberzy?
Użytkownik dostaje w serwisie nowe funkcje lub musi się przyzwyczaić do nowego wyglądu strony. I to w zasadzie tyle - będąc jedynie oglądającym niewiele nas to obchodzi, bo i tak z większości ciekawych funkcji nie korzystamy. Sprawa wygląda zupełnie inaczej po drugiej stronie barykady, w obozie twórców. Dla wielu jest to tylko hobby, ale są i tacy, którzy z tworzenia treści wideo i publikowania ich na platformie YouTube zrobili swoją pracę, zostawiając klasyczne zajęcia - często te, do których przyuczali się latami.
Sam YouTube zmieniał się dość płynnie, ale na pewno gdzieś tam po drodze sporymi zmianami było wprowadzenie możliwości monetyzacji, zmiany w algorytmach proponowania treści (w różnych czasach promowane były materiały krótsze lub dłuższe, kanały publikujące często lub mające duże wyświetlenia itd.) i oczywiście pojawienie się systemu ID Content, który zmusił twórców do ostrożnego korzystania z treści, które nie należą do nich.
- mówi Tomasz Drabik, znany także jako Quaz. Internetowy twórca treści wideo poświęconych grom, który pewnego dnia postanowił rzucić normalną pracę i całkowicie skupić się na swoim kanale. Z ogromnym sukcesem zarówno na serwisie Patronite (finansowe wsparcie patronów), jak i samym YouTube - jego kanał ma w tej chwili 238 tysięcy subskrybentów i to bez wątpienia jedno z najlepszych i najciekawszych tego typu miejsc na platformie.
Ale wydaje mi się, że najważniejsze były zmiany samego wizerunku i sposobu funkcjonowania platformy. Pamiętam jak jeszcze kiedyś na YT były raczej popularne filmiki (królem YT był kot grający na fortepianie i twórca piosenki Chocolate Rain), a nie popularni twórcy - dziś działa to całkiem inaczej. Potem YT zaczął promować dłuższe materiały i okazało się, iż popularne są już nie tylko filmy mające mniej niż 4 minuty. Takich zmian było o wiele więcej, ale mam wrażenie, że to było raczej płynne zmienianie się platformy razem z oczekiwaniami odbiorców, a nie coś nagłego co zmieniało to jak korzystamy z YT i go postrzegamy.
- dodaje Tomek.
Na pytanie, czy YouTube zmienił się przez ostatnie lata odpowiedział mi również Paweł Warzęcha, prowadzący jeden z najpopularniejszych w polskiej sieci kanałów poświęconych smartfonom - Mobzilla. Ugruntowana pozycja na platformie, ponad 334 tysiące subskrybentów. Paweł znalazł idealną dla siebie formę recenzowania urządzeń, bez wygłupów, bezsensownych “czelendży” - czyste mięcho, które wielu osobom pomaga wybrać nowy smartfon.
Tak. Na wielu płaszczyznach - dla wielu najważniejsza będzie na pewno finansowa. W zasadzie żadna poważna marka nie ma już wątpliwości, że w "jutubowych influencerów" warto inwestować. Ba, problematyczne staje się to, że firmy często inwestują na ślepo kuszone zasięgami, nie sprawdzając komu przelewają pieniądze i czy to przyniesie im korzyści. Z tym powiązana jest też druga kwestia, czyli "ad-pokalipsa". Spektakularne skandale z udziałem YT-berów prezentujących niskich lotów treści, spowodowały odpływ części reklamodawców i zmiany po stronie serwisu w podejściu do tego, gdzie i jak są wyświetlane. A trzecia sprawa jest najważniejsza dla mnie - YT jest obecnie najważniejszym medium dla zdecydowanej większości młodych odbiorców. Kilka lat temu bycie "jutuberem" można było uznać za dziwactwo - obecnie jest to zupełnie poważna profesja. Choć oczywiście, nie we wszystkich przypadkach.
Młodsi stażem YouTuberzy widzieli oczywiście mniej, ale jeśli ktoś jest na platformie tak aktywny jak Kuba “Pan Kubaka” Karaś, raczej nie przechodzi obojętnie obok zmian, które dotyczą go bezpośrednio jako twórcy. Streamy, unboxingi, najwięcej jeśli chodzi o polski YouTube treści dotyczących konsol Nintendo - Kuba znalazł swoją niszę i świetnie wypełnia pustkę, którą dało się w tym temacie w naszym kraju zauważyć.
Największa zmiana jaka odczulem przez ten cały czas odkąd tworzę treści na YouTube to zdecydowane zaostrzenie warunków monetyzacji przy jednoczesnym promowaniu patologii na platformie chociażby poprzez zakładkę „na czasie” i brak kontroli wrzucanego tam contentu. Mam wrażenie, ze jest to miejsce coraz mniej przyjazne małym twórcom, które faworyzuje kontrowersje i skrajne przypadki.
O opinię twórcy na cały YouTube zapytałem też Roberta Nawrowskiego, popularnego technologicznego YouTubera z ponad 80 tysiącami subskrypcji. Robert publikuje codziennie, ma więc sporo trafnych spostrzeżeń odnośnie serwisu.
Zasady są proste. Twórca chce dotrzeć do jak największej liczby widzów, widzowie mieć jak najwięcej interesujących ich treści. YouTube te dwie rzeczy zapewnia i to jest jego największa siła. Można mieć ogromny kanał z dużo ilością subskrypcji lub mały i dopiero zaczynać, ale stworzyć taki materiał, że dotrze do setek tysięcy czy milionów odbiorców. Na przestrzeni lat YouTube zmienił się z platformy oferującej filmy w wyszukiwarkę. Przecież szukając poradnika, recenzji czy nawet prostego rozwiązania problemu często wpisujemy zapytanie w YouTube, a nie Google. Inna sprawa, że wolimy oglądać/słuchać niż czytać (przykre). Dla mnie jako twórcy to największa platforma więc tutaj wrzucam swoje materiały. Nie widzę w tej chwili alternatywy chociaż wiele rzeczy bym poprawił. System komentarzy, który nie jest przejrzysty i nie pozwala na szybkie odpowiadanie widzom (brak skrótu alt+enter do wysyłania wiadomości). Jakość wideo wrzucanego na YT w porównaniu do np. Vimeo jest słaba. YouTube wiele rzeczy robi po łebkach, a niczego nie doprowadza do perfekcji i to jest największy problem. Sponsorowanie kanałów, YouTube RED, super komentarze to rzeczy, które są rozdzielone, a powinny tworzyć jedną całość. Karta społeczność, czaty i grupy to kolejne rozwarstwienie. Nic jakoś nie działa ze sobą. Kombinowanie z chronologią wyświetlania filmów (w niektórych krajach) lub zmienianie miniaturek (to chyba pilotaż) to zła droga Postawiłbym na jakość, pilnowanie aby treści były zgodne z polityką YouTube oraz AdSense i zrezygnowanie ze sztucznych algorytmów promowania filmów, których nikt nie sprawdza i okazuje się później, że są łamane w nich prawa autorskie. Wspomnę tylko, że według YouTube ich polityka prywatności i AdSense powinna zawierać materiały, które są przeznaczone dla całych rodzin czyli dzieci i osób dorosłych. Pierwszy lepszy film w PL Top 10 czy 20 zawiera sporo wulgaryzmów, które nie powinny być dopuszczone. Dlaczego są? Bo to się podoba, wyświetlenia się zgadzają więc i reklamy. A samym końcu jest jak zawsze hajs.
Chyba już nikt z dużych polskich twórców treści na YouTube nie jest w stanie zaufać mechanizmowi monetyzacji, a i bardzo przykro czytać komentarze widzów, którzy mają za złe youtuberom, że zarabiają na swoich filmach. Stawki na polskiej wersji serwisu są bardzo małe, dużo mniejsze niż na zachodzie i nawet przy milionach wyświetleń ciężko zebrać w ten sposób rozsądne pieniądze, które starczą na coś więcej niż chleb i wodę. A przecież tworzenie treści kosztuje zarówno czas, jak i pieniądze. Bądźcie więc wyrozumiali gdy youtuber, którego oglądacie tworzy materiał we współpracy z jakąś marką. Szczególnie, że wielu twórców świetnie oznacza swoje materiały, a treści sponsorowane wpisują się w zamysł kanału i nie odstają od pozostałych filmów. Youtuber to dziś zawód, a skoro ktoś nie przewala papierów w biurze, czy nie siedzi w korporacji na nudnych spotkaniach a zamiast tego dostarcza Wam treści, które lubicie oglądać - niech tak będzie i warto poklepać taką osobę po ramieniu mówiąc “fajnie, że Ci się udało”.
Przyszłość YouTube
Przy tak ogromnej roli, jaką w dzisiejszym internecie odgrywa YouTube nie ma szans na to, by za 10-15 lat platforma zniknęła. Widać, że się rozwija, dostosowuje do nowych czasów, a tak naprawdę sama tworzy i wprowadza nowe standardy. Wideo w rozdzielczości 4K, wideo w 360 stopniach - może i większość treści oglądanych jest na smartfonach w 480p, a sferyczne materiały nie zaskoczyły tak mocno, jak się tego spodziewano, ale YouTube reaguje na potrzeby użytkowników, czy raczej dostosowuje się do cały czas idącej do przodu technologii. Obecny na praktycznie każdej platformie z ekranem (choć wciąż nie ma aplikacji na przykład na Nintendo Switch) zastąpił młodym osobom telewizję, stworzył gwiazdy, dał opiniotwórczych twórców dzięki którym wiele młodych osób kompletnie ignoruje klasyczne media.
YouTube nie jest jednak różową wyspą uśmiechów i radości. To również platforma promujące (po części nieświadomie) przemoc i patologię, które algorytmy starają się wyłapać z lepszym lub gorszym skutkiem. Niektóre ze stworzonych na YouTube gwiazd to ludzie, których nigdy nie chciałbym pokazać swojemu dziecku - a mimo tego oglądają ich tysiące jeśli nie miliony użytkowników usługi. Daniel Magicach nadający na żywo siedząc pośród butelek wódki, nie przekazujący widzowi żadnej wartościowej treści za to promujący patologię? Logan Paul bez cienia wstydu pokazujący zwłoki wisielca? To tylko dwa przykłady treści, których na YouTube być nie powinno. Warto więc korzystać z usługi z rozwagą, szczególnie w kontekście posiadanych dzieci. W jednym z pierwszych materiałów na debiutującym wtedy kanale Abstrachuje, Robert Pasut powiedział: “A jeśli Twoja matka poczęstuje Cię eklerką z cukierni, powiedz jej: zwalniam Cię, adoptował mnie YouTube”. W 2013 roku wydawało mi się to śmieszne. Dziś taka “adopcja” stała się niestety faktem i ostatnie co robi, to śmieszy.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu