Internet

Piękne urodziny znaku, bez którego nie wyobrażamy sobie dzisiejszego internetu

Jakub Szczęsny
Piękne urodziny znaku, bez którego nie wyobrażamy sobie dzisiejszego internetu
Reklama

Hashtag, czyli jeszcze przed rewolucją mobilną popularny "płotek" od dziesięciu lat funkcjonuje we współczesnym internecie jako symbol, dzięki któremu uzyskaliśmy nieco więcej porządku w rozmowach w internecie. Sam znak jest używany w sieci znacznie dłużej, jednak w roli, jaką pełni obecnie znamy go "zaledwie" od dekady.

Symbol "hash" (w Polsce: "płotek", "krzyżyk", "kratka") zyskał swoje nowe znaczenie dzięki Twitterowi, a dokładnie Chrisowi Messinie - człowiekowi, który zaproponował grupowanie dyskusji w tym medium właśnie za pomocą "#". Ów pomysł nie od razu przypadł wszystkim do gustu, jednak po pewnym czasie tradycją stało się umieszczanie charakterystycznych tematów dyskusji w tweetach. I tak oto, jeżeli chcemy porozmawiać o Antywebie na Twitterze, możemy dać hashtaga "#Antyweb". Jeżeli ktoś chce, może wywołać do tablicy również nasz oficjalny profil na Twitterze: "@Antyweb". Jednak, ogólne dyskusje na temat naszego bloga będą odbywać się pod naturalnie wytworzonym przez społeczność hashtagiem.

Reklama

 

Jak widzicie, nawet dziesięciolecie hashtagów na Twitterze otrzymało swojego specjalnego... hashtaga. Z pomocą tych symoli pozwalających grupować dyskusję popularne osoby rozpoczynają kolejn e atrakcyjne dla ich odbiorców wątki. Również marki, którym zależy na rozpoznawalności korzystają z hashtagów po to, aby mocniej angażować swoich odbiorców. Dobry hashtag może być niesamowitym motorem kampanii marketingowej - jeżeli tylko społeczność go podchwyci i zrobi z niego dobry użytek, zasięgi mogą być naprawdę ogromne.

Pamiętajcie także o tym, że z hashtagów można korzystać dobrze i... po prostu źle. Wrzucanie na Instagramie trzydziestu takich kategorii poprzedzonych znaczkiem "#" nie tylko wygląda komicznie, ale i niczemu nie służy. No, ale robi tak każda #polishgirl, która zrobiła sobie zdjęcie #nomakeup na Instagramie. O, właśnie - hashtagi rozprzestrzeniły się również poza Twittera, nieźle radząc sobie właśnie w graficznym social medium Zuckerberga i nieco gorzej w największej platformie SM - Facebooku.

 

Z symbolu oznaczającego dzisiaj hashtag korzystaliśmy jednak już dużo wcześniej

Zapewne nieco młodsi czytelnicy Antyweba będą zdziwieni, ale "hash" był używany już znacznie wcześniej, tylko że w nieco innych celach. Otóż, w niektórych językach dopuszczalne jest zastąpienie owym symbolem wyrazu "numer". Zapis w ten sposób wygląda w następujący sposób: "#1" zamiast "numer 1". Ponadto, w niektórych językach programowania lub plikach konfiguracyjnych rozpoczyna on wprowadzanie komentarza, a zatem ciągu znaków, który nie przynależy do wykonywalnych instrukcji, lecz ma na celu objaśnienie np. działania konkretnej porcji kodu. W serwerach IRC natomiast poprzedzał on nazwę każdego kanału dostępnego w sieci, np.: "#komputery". Zastosowań symbolu "hash" było przed Twitterem mnóstwo i zapewne z powodu uniwersalności owego znaku zdecydowano się go zaadaptować w roli prefiksu oznaczającego oddzielny wątek. Po 10 latach od wpisu Messiny nie wyobrażamy sobie Twittera bez hashtagów i słusznie, bo wbrew pozorom owe rozwiązanie wprowadza sporo porządku - szczególnie w trakcie wyszukiwania dyskusji.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama