Gry

Podrzędna aktoreczka chciała naciągnąć twórców GTA V, sądy pokazały jej środkowy palec

Paweł Winiarski
Podrzędna aktoreczka chciała naciągnąć twórców GTA V, sądy pokazały jej środkowy palec
41

Jedną z głośniejszych, a zarazem najbardziej bezczelnych prób wyłudzenia pieniędzy od firmy, która stworzyła popularną grę już zawsze zostanie sprawa Lindsay Lohan-Rockstar. Po 5 latach sprawa wreszcie dobiegła końca.

90 milionów Grand Theft Auto V

W lutym tego roku mówiło się o 90 milionach sprzedanych kopii Grand Theft Auto V. Produkcja Rockstara zajmuje w rankingu najlepiej sprzedających się gier w historii trzecie miejsce, zaraz za Minecraftem i Tetrisem. Jak pewnie możecie się domyślić, to ogromna sterta pieniędzy, z której każdy chciałby wziąć coś dla siebie, szczególnie że przecież konkretną gotówkę Rockstar zarabia również na mikropłatnościach w GTA Online.

Jeśli choć trochę interesujecie się światem gier lub światem celebrytów, na pewno słyszeliście o tym, że mniej więcej 4 lata temu niejaka Lindsay Lohan zarzuciła Rockstarowi (oraz wydawcy gry - Take-Two Interactive) bezprawne wykorzystanie jej wizerunku w grze. Chodzi o postać Lacey Jonas, nadużywającej kokainy, puszczalskiej celebrytki uciekającej przez wścibskimi paparazzi.

Co więcej, Lindsay Lohan twierdziła, że blondynka znana z grafiki promocyjnej GTA V to właśnie ona. Bądźmy szczerzy, widziałem w sieci dziesiątki porównań z bardziej podobnymi dziewczynami. Kiedyś w serwisie Reddit pojawił się bardzo fajny wątek, gdzie pokazano jak blisko temu obrazkowi do zdjęcia popularnej modelki Kate Upton - faktycznie, wyglądają niemal identycznie.

Nie była to jednak ani Kate Upton, ani Lindsay Lohan, ale modelka Shelby Welinder.

No dobrze, skoro blondynkę w bikini mamy wyjasnioną, o co chodziło z wirtualną postacią celebrytki?

W Nowym Jorku istnieje pewien akt prawny, który reguluje kwestie wizerunkowe. To Right of Publicity. Sęk w tym, że nawet jeśli wizerunek Lohan został w jakikolwiek sposób wykorystany przez postać Lacey Jonas, to nie miał nic wspólnego z celami marketingowymi lub reklamowymi, co oznacza, że przywołany wyżej akt prawny nie ma zastosowania.

W 2016 roku Lohan przegrała już przed sądem, postanowiła się jednak od wyroku odwołać - wreszcie doczekaliśmy się postanowienia sądu apelacyjnego, który znów dał Lohan do zrozumienia żeby się ogarnęła i zajęła czymś pożytecznym. Wygląda więc na to, że widzimy właśnie finał tej dość smutnej sprawy podrzędnej hollywoodzkiej gwiazdeczki, która wymyśliła sobie, że skoro nie idzie jej w wielkim świecie amerykańskiego kina, spróbuje naciągnąć świat gier. No cóż, tu też nie wyszło.

źródło

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu