Nauka

Grasz po ciężkim dniu? I bardzo dobrze - naukowcy mówią dlaczego

Jakub Szczęsny
Grasz po ciężkim dniu? I bardzo dobrze - naukowcy mówią dlaczego
Reklama

Ręka zanurzona w lodowatej wodzie, kamera skierowana prosto w oczy, a obok człowiek, który co 20 sekund pyta, jak się czujesz. Atmosfera rodem z przesłuchania obcych służb. Podobnie wyglądał test, który zastosowano w badaniu wpływu gier wideo na stres. Zaraz potem gracze mieli przesiąść się na kanapę i odpalić konsolę. I tu zaczyna się cała magia.

Ponad 3 miliardy ludzi na świecie regularnie uruchamia gry wideo. Odpowiedź na pytanie "dlaczego?" tylko pozornie jest prosta. Owszem, gry mają nieść rozrywkę, ale dla wielu osób są czymś znacznie więcej. To ucieczka od rzeczywistości, sposób na odreagowanie stresu, a nawet metoda na zapanowanie nad emocjami. W dużym sondażu aż 89% graczy przyznało, że właśnie dlatego wybiera gry. Mają poczucie kontroli, które często umyka im w prawdziwym świecie. Ale jest w tym wszystkim jeden istotny haczyk.

Reklama

Sam gram w gry po ciężkim dniu w pracy, który zaczyna się rano, a kończy się w okolicach wieczora. I jeżeli nie wychodzę na spacer, czy na miasto, nie wyjeżdżam na choćby kilka dni, lub nie oglądam z drugą połówką choćby jakiegoś głupiutkiego serialu na Netfliksie, włączam grę i się zanurzam. Od jakiegoś czasu "maksuję" wreszcie grywalnego Cyberpunka 2077 z DLC Phantom Liberty. Lepiej późno, niż wcale.

Dzieje się sporo. Zazwyczaj, gdy stawiam stopę w miejscu właściwej akcji, grupa wrażych maszyn i cyborgów już wije się z bólu i pada tuż po tym, jak rozesłałem odpowiednie hacki z pomocą cyberdecku. Ewentualnie nakarmię niedobitków ołowiem. Czy czuję się lepiej? Wychodzi na to, że jeżeli czekam na taki moment dla siebie całymi dniami, to z pewnością pozbywam się w ów sposób stresu. Nawet jeśli jestem głęboko pobudzony cyfrową walką.

A okazuje się, że granie gry nie zawsze jest prostą drogą do relaksu. Wręcz przeciwnie, potrafi zafundować graczowi solidną dawkę adrenaliny. I tu pojawia się fundamentalne pytanie: dlaczego gra, w której eliminujemy wirtualnych przeciwników, sprawia, że fizycznie czujemy się lepiej, ale psychicznie – pobudzeni i "napakowani" adrenaliną?

Niech przemówi nauka

Badacze z zespołu Gary'ego L. Wagenera zaprosili do eksperymentu 82 osoby. Najpierw zaserwowali im ekstremalne doświadczenie ze wspomnianą wcześniej lodowatą wodą. To sprawdzona metoda na wywołanie stresu, która podnosi poziom kortyzolu i przyspiesza bicie serca.

Potem podzielili uczestników na dwie grupy. Pierwsza otrzymała do rozegrania brutalną część gry A Plague Tale: Requiem, gdzie krew, przemoc i napięcie stanowią chleb powszedni. Druga grupa dostała do dyspozycji fragmenty spokojniejsze, bez krwawych starć.

Ciało odpoczywa, mózg się buntuje

Wyniki były zaskakujące, choć wcale nie tak oczywiste, jak mogłoby się wydawać. Z punktu widzenia fizjologii, gry działały niemal identycznie – obie grupy doświadczyły szybkiego spadku poziomu kortyzolu i tętna po rozgrywce. Innymi słowy, organizm odpoczął, jak po dobrej sesji jogi czy krótkiej drzemce.

Ale ocena uczestników była zupełnie inna. Ci, którzy musieli walczyć o życie w wirtualnej Francji ogarniętej wojną i zarazą, zgłaszali rosnący stres. Czuli się spięci, podrażnieni, wręcz agresywni. Druga grupa, spacerująca po mniej brutalnych fragmentach gry, zakończyła eksperyment z uczuciem ulgi i odprężenia.

Reklama

Ów paradoks stanowi ważny element określenia roli gier w zarządzaniu stresem. Gry z przemocą są bardziej angażujące poznawczo, bardziej wymagające. Gracz musi reagować szybko, zdecydowanie, często agresywnie. Mózg pozostaje w stanie gotowości, nawet jeśli ciało już się regeneruje. Czyli: angażujemy nasz układ nerwowy, ale ciało sobie wypoczywa po trudnym dniu.

Co z tego wynika?

Badanie pokazuje, że wybór gry ma ogromne znaczenie, jeśli chodzi o sposób zarządzania stresem. Gry pełne przemocy mogą pomóc w szybkim rozładowaniu napięcia fizycznego, ale psychicznie wcale nie muszą przynieść ulgi. Przeciwnie – mogą wzmacniać uczucie napięcia czy nawet agresji, zwłaszcza jeśli gracz długo przebywa w brutalnym świecie gry.

Reklama

Z drugiej strony, gry pozbawione agresji mogą być świetnym narzędziem relaksacyjnym, które łagodzą zarówno fizyczne, jak i psychiczne objawy stresu. Są mniej ekscytujące, ale skuteczniej wyciszają umysł.

Pamiętajmy jednak o pewnej rzeczy: gdy granie staje się nawykiem przesłaniającym codzienne obowiązki czy relacje, może przestać być lekarstwem na stres, a zacząć go potęgować. Mam to szczęście, że gdybym grał zbyt często i zbyt długo, to zebrałbym solidny ochrzan od drugiej połówki, bo akurat mam tendencję do zagłębiania się: szczególnie w mocno atrakcyjne, wymagające światy przedstawione w grach. Wszystko z umiarem, Moi Drodzy.

Czytaj również: Gry wideo to nasza duma narodowa! Właśnie doczekały się kolejnego wspaniałego reprezentanta!

Czy więc warto grać?

Zdecydowanie tak. Pod jednym warunkiem: o ile świadomie wybieramy gry. Jeśli potrzebujesz szybkiego resetu, być może bardziej brutalna gra na chwilę pomoże. Ale jeśli szukasz prawdziwego relaksu i długotrwałej ulgi w stresie, wybierz coś spokojniejszego. O ile ciało zda sobie sprawę z tego, że akurat odpoczywasz, tak umysłu nie oszukasz: fundując mu mocne wrażenia, narażasz go na wtórny stres. A przecież nie o to Ci chodziło. Inną kwestią jest reaktywność naszego układu nerwowego. Jedna osoba zareaguje mocniej na strzelankę, inna słabiej. To również warto brać pod rozwagę.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama