Niantic po serii gier opartych na popularnych seriach i ważnych dla popkultury dziełach, postawiło na rozwój własnej marki. Poznajcie Peridot.
Po wielu popularnych grach przyszedł czas na własny projekt
Niantic rozpoczęło swoją przygodę z branżą mobilnych gier wideo od produkcji Ingress. Tytuł zdobył swego rodzaju popularność i miał swoich oddanych fanów, lecz o wielkim globalnym sukcesie nie można było mówić. To wszystko zmieniło Pokémon GO — gra, której raczej nikomu przedstawiać nie trzeba. Połączenie ciekawej konwencji i uwielbianej przez miliony marki okazało się prawdziwym strzałem w dziesiątkę, co w moim odczuciu pozwoliło poznać kieszonkowe stworki nowemu pokoleniu i przedłużyć czas świetności Pokémonów.
Gra zdobyła taką popularność, że później było mnóstwo podobnych gier z równie wielkich uniwersów. Niantic ma na swoim koncie jeszcze takie gry jak Pikmin Bloom, Monster Hunter Now, Marvel World of Heroes, NBA All-World czy Harry Potter: Wizards Unite. „Swojego Pokémon GO” doczekał się nawet Wiedźmin, lecz projekt po wielu problemach na początku nie dał rady wstać z kolan, przez co już został zamknięty. Niantic teraz chciał jednak stworzyć coś całkowicie swojego.
Peridot, czyli Tamagotchi naszych czasów
Trzeba przyznać, że Niantic ma na to wyjątkowy pomysł. Zamiast próbować powielać swój pomysł i robić ponownie ten sam schemat, lecz w innym otoczeniu, firma zdecydowała się na połączenie swojego doświadczenia z mobilnymi grami AR z nostalgicznym dla wielu Tamagotchi. Efektem jest właśnie Peridot.
Peridoty, lub zdrobniale — Doty (Kropki) — są magicznymi stworzeniami, które wkroczyły do naszego świata. Każde stworzenie jest wyjątkowe, ma własną mieszankę genów i wygląd, dzięki czemu nigdy nie spotkamy drugiego takiego samego Dota.
Naszym zadaniem jest opieka nad tym stworzeniem. Każdy Dot ma trzy stopnie dojrzewania — od malucha, przez „nastolatka”, aż po dorosłą wersję, a żeby nasz pupil był szczęśliwy i zdrowo rósł, musimy często do niego zaglądać, dbać o jego potrzeby i spełniać jego zachcianki.
Spacerowanie z Dotami potrafi być przyjemne
Idąc na spacer, możemy wziąć naszego Dota ze sobą (po prostu odpalając aplikację). Rysując okrąg w dowolnym miejscu, nasz Perdiot wskoczy tam pod powierzchnię w poszukiwaniu dobroci — na przykład przekąsek czy zabawek. Wydobyte rzeczy będą różne, zależnie od miejsca, w którym nasz zwierzak „nurkuje”. Peridoty kochają kanapki z indykiem, ale nie pogardzą również niebieskimi pomidorami lub innymi wynalazkami.
Kiedy wrócimy do domu, lub jeśli zgłodnieje podczas spaceru, możemy nakarmić naszego Dota, wcześniej głaskając go po grzbiecie i głowie. Jeśli będzie znudzony, a my nie planujemy wychodzić z domu, możemy zawsze sięgnąć po jedną z dostępnych rozgrywek — i porzucać z pupilem piłką lub nakłonić go do przeskakiwania przez okręgi. Na ten moment nie ma wiele więcej atrakcji, jednak nie jest to raczej typ gry, w której będziemy spędzać dziesiątki godzin dziennie. Raczej jest to swego rodzaju ciekawostka i dodatek do codzienności.
Elementy kosmetyczne i mikropłatności
Do tego oczywiście możemy stylizować i ubierać nasze Peridoty. Nasz pupil bez dwóch zdań będzie wyglądał lepiej w wąsach i muszce. Te należy jednak kupić, a poza „uczciwym” ich zdobywaniem, możemy wydać prawdziwe pieniądze na zestawy z cyfrowymi dodatkami. To jednak standard w tego typu grach, więc raczej brak tu zdziwienia.
Peridot oferuje również pewien system współpracy z innymi graczami, który pozwala na wspólne odkrywanie świata i tworzenie własnych Dotów z wyjątkowym DNA. Peridot, jeśli wciągniemy się w całą historię, według twórców ma nawet zaoferować ciekawą fabułę — chociaż po kilku dniach spędzonych z tą grą uważam, że jest to po prostu dzisiejsza interpretacja Tamagotchi. Ciekawy dodatek w ciągu dnia — nic mniej, nic więcej. Zamierzacie sięgnąć po najnowszą grę Niantic? Dajcie znać!
Grafika wyróżniająca: Niantic
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu