W naszym galaktycznym sąsiedztwie odkryto niewidoczną dotąd chmurę molekularnego wodoru. Oznacza to nie tylko przełom w zakresie obserwacji, ale też nowe perspektywy dla stanu naszej wiedzy o powstawaniu gwiazd. Poznajcie Eos — chmurę, która jak dotąd umykała oczom badaczy z całego świata.
Gigantyczna chmura gazu świeci w ciemności - "tylko" 300 lat świetlnych od Ziemi!

Gwiazdy rodzą się z zapadających się obłoków gazu molekularnego. Reprezentantem tego typu zjawiska jest m.in. Mgławica Oriona, która daje szansę naukowcom na zaobserwowanie zaawansowanych etapów owego procesu. Natomiast znalezienie obłoków, które dopiero mogłyby zapoczątkować życie nowych gwiazd, to zupełnie inna sztuka — zwłaszcza że molekularny wodór w takim stanie jest niemal niewidoczny dla tradycyjnych teleskopów. Zazwyczaj uczeni polegali na śledzeniu śladowych ilości tlenku węgla. Ale to nie rozwiązuje wszystkich problemów.
Jak odkryto Eos?
Pod kierownictwem badaczy: Blakesleya Burkharta i Thavisha Dharmawardena wykorzystano zupełnie nową metodykę: zamiast szukać śladów emisji dla tlenku węgla, naukowcy sięgnęli po dane w dalekim ultrafiolecie z satelity STSAT-1. Udało im się bezpośrednio zaobserwować fluorescencję molekularnego wodoru — subtelne światło emitowane przez cząsteczki pod wpływem promieniowania ultrafioletowego.
W ten sposób odkryto Eos: obłok gazu o masie równej około 3400 Słońcom, znajdujący się zaledwie 300 lat świetlnych od Ziemi. Leży na granicy tzw. Lokalnego Bąbla — obszaru przestrzeni oczyszczonego dawno temu przez fale uderzeniowe supernowych. Kształt Eosa przypomina półksiężyc, a sama obecność struktury sugeruje, że podobnych obłoków może być w naszej galaktyce znacznie więcej.
Eos ma ogromną masę, ale jego przyszłość maluje się w nieco mniej spektakularnych barwach. W ciągu około 5,7 miliona lat, jeśli nie wydarzy się żaden inny proces, chmura rozproszy się pod wpływem fotodysocjacji, nie dając początku nowym gwiazdom.
Niespodziewane odkrycie
Odkrycie Eos nie tylko pozwala nam wypracować nowe metody obserwacji, ale także wiele mówi nam o procesie tworzenia się gwiazd. Jak wskazuje zespół Burkharta, Eos traci masę trzy razy szybciej, niż typowe tempo przekształcania gazu molekularnego w gwiazdy w naszym sąsiedztwie. W wielu miejscach galaktyki proces narodzin gwiazd może być aktywnie hamowany przez naturę ośrodka międzygwiezdnego samą w sobie - tak po prostu.
Czytaj również: Oto on. Samotny punkt w kosmosie wsysa materię jak szalony
Technika bezpośredniej detekcji fluorescencji wodoru otwiera przed astronomami szansę na odnalezienie wielu ukrytych obłoków — być może i takich, które są na bardzo wczesnych etapach formowania się gwiazd lub planet. Eos doczekał się detekcji i choć istnieje mała szansa, że wytworzy w swoim ośrodku gwiazdę, to jednak badacze i tak zacierają ręce.
I tak oto dotarliśmy do kolejnego przełomu w dziejach w astronomii obserwacyjnej. A to dopiero początek - skoro udało nam się dojrzeć jeden taki obłok, to z kolejnymi nie będziemy mieć problemu. I właśnie o to chodzi.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu