Podobno 1/4 graczy w Overwatch używa zintegrowanych kart graficznych. A to oznacza, że Blizzard dołożył wszelkich starań, by sprzęt nie stanął na przeszkodzie w cieszeniu się tą świetną sieciową strzelanką.
Gracie na zintegrowanych kartach graficznych?
Pierwszy komputer, Atari 65 XE, dostał pod choinkę...
Zaskoczeni? W końcu Overwatch to gra AAA, w dodatku wygląda naprawdę nieźle. Jak się jednak okazuje nie wymaga wcale mocnego sprzętu (co akurat wiedzieliśmy od dawna) - nie spodziewałem się jednak, że aż tak wiele osób decyduje się na zabawę z użyciem słabych przecież zintegrowanych kart graficznych (choć oczywiście zależy co rozumiecie pod pojęciem zintegrowana karta).
Co to oznacza? Otóż tego typu układy graficzne obecne są przede wszystkim w laptopach, których przeznaczeniem nie są gry. Komputery do przeglądania sieci, pisania, oglądania YouTube czy Netfliksa do grania się raczej nie na dają, szczególnie jeśli chodzi o bardziej wymagające produkcje. Blizzard miał jednak nosa z optymalizacją Overwatch. Nie jest to oczywiście gra, które zachwyca oprawą, jednak bardzo dużo nadrabia stylem graficznym - na tę produkcję po prostu dobrze się patrzy.
Według Blizzarda 22% osób grających w Overwatch na PC używa zintegrowanych kart graficznych. Założeniem firmy było wyciągnięcie 60 klatek animacji przy rekomendowanych specyfikacjach sprzętu i przynajmniej 30 na minimalnych. Najwyraźniej udało się to osiągnąć, skoro tak wiele osób decyduje się na używania słabszych maszyn. Owszem, gra na minimalnych wymaganiach wygląda dużo gorzej, ale ważniejsze jest to jak działa.
Skąd te 22% graczy? Szczerze wątpię by sprzęty ze zintegrowanymi kartami były ich podstawowym komputerami do grania, ale zobaczcie - mobilność tego typu urządzeń jest duża. Część osób wyjeżdża i musi odciąć się od swojej ulubionej strzelanki. Overwatch wciąga i co do tego nie mam najmniejszych wątpliwości - sam gry ze sobą w podróż nie wezmę, bo gram na PS4. Przy PC problem by zniknął. Przecież przez te kilka dni da się przełknąć słabszą oprawę skoro samo działanie pozwala na płynna i komfortową rozgrywkę (choć tu oczywiście bym polemizował - jedni przy 60 fps, drudzy przy 30. Nie jest to przecież to samo).
Dwa podejścia do gier
Kto odniesie większy sukces? Producent, który walczy o to, by jego gra wyglądała fenomenalnie, czy ten, który stara się zoptymalizować ją tak, by działała na jak największej ilości konfiguracji (w tym tych słabszych)? Pierwszy zapisze się na chwilę jako autor najładniejszej gry, ale spadną na niego gromy - tu jednemu coś nie będzie działać, tu innemu się ciąć. A przecież znajdą się też osoby, które mimo posiadania naprawdę mocnego PC, nie będą się cieszyć w pełni daną produkcją. Ci drudzy natomiast będą sukcesywnie powiększać bazę użytkowników, dotrą do osób bez przeznaczonych do gier komputerów, zbudują wokół swojej produkcji zdecydowanie większą społeczność. A większa społeczność wygeneruje większą sprzedaż - czy to samej gry, czy dodatków do niej. Blizzard wiedział co robi, choć chyba nikt nie powinien być zaskoczony. Ich Hearthstone też potrafił działać na słabych tabletach czy smartfonach. Oczywiście nie idealnie, ale ludzie wcale nie rezygnują z zabawy gdy ilość klatek czy samo działanie pozostawia trochę do życzenia.
Sam tak gram
Nie mam aktualnie w domu PC-ta do gier. Zakup takiego urządzenia planuję już od jakiegoś czasu, ale jakoś ciągle go odkładam. Może dlatego, że wciąż czuję się konsolowcem, a może nie widzę większego sensu, skoro na konsoli pojawiło się 4K i HDR. Nie znaczy to wcale, że nie gram na PC czy Macbooku. Na ogół w starsze gry typu StarCraft II, które radzą sobie na ultrabooku całkiem nieźle, ale bez problemu mogę też pograć w League of Legends, DOTA 2 czy Heroes of the Storm. Bo tu też twórcy starali się zoptymalizować swoje gry tak, by cieszyła się nimi jak największa grupa osób. Bo tak naprawdę czasem te średnie detale wystarczą, by dobrze się bawić. I wcale nie trzeba kupować najmocniejszych konfiguracji by cieszyć się grą. Szkoda tylko, że nie wszyscy producenci to rozumieją.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu