Gry

Gra wspaniała, ale ludzie... XDefiant musi szybko to naprawić

Patryk Koncewicz
Gra wspaniała, ale ludzie... XDefiant musi szybko to naprawić
Reklama

Minął miesiąc od premiery XDefiant. Sama produkcja sprawuje się znośnie, ale gracze są do wymiany.

Jeśli zapytamy laika, a co chodzi w sieciowych shooterach, to zapewne odpowie, że głównym celem jest wyeliminowanie jak największej liczby przeciwników – cóż, jeśli będzie się to odnosić do gier takich jak Call of Duty lub innych shooterów, bazujących na trybie team deathmatch, to ta odpowiedź będzie jak najbardziej zgodna z prawdą. Sęk w tym, że XDefiant znacznie bliżej do hero shootera, niż do klasycznego FPS-a, a w związku z tym gra kładzie nacisk na realizację celów zespołowych, a nie tylko na brylowaniu w tabelce z największą liczbą zabójstw. Spędziłem z grą kilkadziesiąt godzin i mogę z całą pewnością stwierdzić, że społeczność nie opanowała jeszcze zasad gry.

Reklama

Realizacja celów drużynowych nie istnieje – a szkoda, bo to podstawa tej gry

Dziś mija miesiąc od premiery XDefiant i trzeba przyznać, że produkcja Ubisoftu – pomimo wielu obaw – rozwija się całkiem nieźle. Twórcy na bieżącą starają się reagować na uwagi graczy, wprowadzając poprawki ulepszające rozgrywkę, a na horyzoncie są już nowe tryby i bronie. Problem z XDefiant polega jednak nie na zaniedbywaniu gry ze strony developerów, a na niezrozumieniu mechaniki rozgrywki.

Ubisoft nie zdecydował się na wprowadzenie klasycznego deathmatch’u drużynowego od momentu premiery, a zamiast tego zaoferował graczom 5 trybów, bardzo mocno bazujących na współpracy – mowa przykładowo o kontrolach strefy, eskorcie celu do wyznaczonego miejsca czy przejmowaniu punktów kontrolnych. Tego – w przeciwieństwie do deathmatch’u – nie da załatwić się w pojedynkę i niezbędna jest nie tylko dobra komunikacja, ale też odpowiedni podział ról w drużynie. Niestety w XDefiant obie te rzeczy nie występują. W efekcie dochodzi do sytuacji, w której jeden z graczy może nawet nabić ponad setkę zabójstw, ale jego drużyna i tak przegrywa spotkanie, bo na egoizm i bezmyślne nabijanie fragów po prostu nie ma tutaj miejsca.

Często bywa tak, że 5 na 6 graczy wybiera klasę snajpera i ukrywa się gdzieś po kątach, a tylko jedna osoba próbuje realizować cele na mapie. Nie jest to tylko domena gier nierankingowych – w starciach o stawkę dochodzi kolejny problem, czyli matchmaking i brak kar za wychodzenie z meczu.

W XDefiant nie da się grać na poważnie

Rozgrywki rankingowe w XDefiant dopiero raczkują, ale już teraz widać, że bez interwencji twórców się nie obejdzie. Gra pozwala bowiem na opuszczanie spotkań w dowolnym momencie i to w rozgrywkach w formacie 4 na 4, a to oznacza, że jedna nieobecność może zaważyć na szali zwycięstwa.

Dodać do tego musimy słaby system dobierania graczy, który rzuca zawodników z wysokim poziomem na kompletnych żółtodziobów, przez co próżno szukać wyrównanych meczów – to albo łatwe zwycięstwo, albo sromotna porażka. Takie sytuacje doprowadzają do frustracji, a ta do bezkarnego wychodzenia z gry, przez co niejednokrotnie byłem świadkiem rozgrywki, w której moja lub przeciwna drużna musiała radzić sobie z dwukrotną przewagą liczebną – oczekiwanie na uzupełnienie drużyny trwa zaś tak długo, że nie ma co liczyć na nadrobienie strat.

Szkoda, bo widać, że Ubisoft napracował się, by uczynić XDefiant grą lekką, niebanalną i przyjemną, ale Call of Duty killer – ja nazywają go gracze – za kilka miesięcy zniknie na śmietniku historii, jeśli developer nie poczyni gruntownych zmian w kwestii matchmakingu i nie zacznie karać za wychodzenie z gry.

Dobra wiadomość jest jednak taka, że dziś do gry trafić ma wspomniany wyżej team deathmatch – może dzięki temu osoby, które nie potrafią realizować celów drużynowych, odejdą do trybu, który stawia na indywidualizm.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama