Najpierw było Google Trips, które teraz zastąpiło Google Travel — niestety bez aplikacji mobilnej. Na otarcie łez dostaliśmy jednak... PWA!
To marne zastępstwo dla Google Trips. Mam nadzieję, że jest dopiero rozgrzewką
Google znane jest z tego, że masowo przedstawia nowe produkty (na przykład dwa komunikatory kiedy od lat ma trzeci, doskonale działający), ale tak szybko jak je światu pokazuje — tak szybko potrafi z nich również zrezygnować. Dlatego już dawno przestałem się do nich przywiązywać i faktycznie polegać na produktach giganta, szczególnie tych młodych i z potencjałem. Tak sprawy miały się z Google Trips, które pozwalały sprawnie zaplanować podróż, były lekką, fajną, przyjazną aplikacją przechowującą wszystkie dane offline. Kilka tygodni temu jednak oficjalnie zniknęły z rynku, a zastąpił je bardziej rozbudowany Google Travel dostępny w przeglądarce. Ale usługa od dnia premiery nie doczekała się porządnego wsparcia na mobile, teraz zaś dostała namiastkę starego dobrego Google Trips — aplikację PWA.
Google Travel jako PWA: lepszy rydz niż nic, ale to żadne zastępstwo dla starej aplikacji
Miło widzieć Podróże Google na ekranie początkowym. Fajnie że mamy do nich szybki i bezpośredni dostęp, ale z porównaniem do wspominanej aplikacji to po prostu ponury żart. Owszem, po dodaniu skrótu mamy ją na wyciągnięcie ręki (wystarczy wejść na stronę google.com/travel i dodać aplikację do ekranu głównego — po wskazaniu odpowiedniej opcji z menu ⋮ (Android) lub wybierając funkcję udostępniania (iOS), ale to co było mocną przewagą Trips, czyli dostęp offline, tutaj nie jest takie oczywiste. Aplikacja webowa fajnie się sprawdza kiedy jesteśmy podłączeni do sieci, pozwala sprawnie wyszukać treści itd. — ale o zapisaniu ich do pamięci urządzenia możemy zapomnieć. Przynajmniej póki co.
No cóż, może któregoś pięknego dnia doczekamy się dopracowanej aplikacji Google Travel z prawdziwego zdarzenia. Póki co: jest jak jest.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu