Google

Grzegorz, całkowita racja. Testy Google udowadniają, że ludzie to w większości tragiczni kierowcy

Jakub Szczęsny
Grzegorz, całkowita racja. Testy Google udowadniają, że ludzie to w większości tragiczni kierowcy
Reklama

Niedługo może się okazać, że określenie "dobry kierowca" będzie zasadne tylko w przypadku maszyn i oprogramowania, które będą w stanie szybko odpowiadać na zagrożenia na drodze. Wnioski z testów autonomicznych aut wyszukiwarkowego giganta nie dość, że są niezwykle ciekawe, to rozbijają się o jedną - bardzo ważną, choć kontrowersyjną myśl. Ludzie to po prostu słabi kierowcy. Czy to oznacza w ogóle, że ludzkość jest zwyczajnie słaba?

Być może. Projekt autonomicznych aut Google również pokryty jest solidną warstwą kontrowersji. To, co wcześniej widzieliśmy głównie w Nieustraszonym z Hasselhoffem powoli staje się faktem. Samochód jeździ sam i robi to naprawdę dobrze. Jednak do tego projektu byli potrzebni ludzie, by czasami hamować "zapędy" maszyny oraz oprogramowania. Niejednokrotnie zdarzało się tak, że to człowiek ratował maszynę przed niechybną kolizją podczas testów. Ale współczynnik możliwych kolizji do przejechanych kilometrów już i tak jest dużo niższy, niż w przypadku ludzi.

Reklama

Chris Urmson, pracownik Google odpowiedzialny za projekt autonomicznych aut wspomniał podczas konferencji w MIT, że jeden z ochotników do testowania autonomicznych aut, maniak motoryzacyjny i posiadacz Porsche uważał najpierw tę ideę za głupią. A zgłosił się do Google tylko dlatego, że uwielbia wszelkie gadżety. Okazało się, że po zakończeniu testów nie chciał zwrócić wozu, który służył mu jako narzędzie pracy i przyznał, że technologia Google udowodniła mu, iż... jest fatalnym kierowcą. Podczas nadzorowania auta śledził jego zachowanie i porównywał to z tym, co sam robił za kółkiem. Wniosek nasunął się sam. Pisał o tym zresztą Grzegorz we wpisie, który dotyczy kierowców - idiotów.

Odpowiednie "wytrenowanie" oprogramowania to już rzecz obligatoryjna. Kto dużo jeździ samochodem, ten wie, że sytuacji na drodze nie regulują tylko przepisy. Warto mieć oczy dookoła głowy i stalowe nerwy, by odpowiednio zareagować, kiedy stanie się coś, co trudno przewidzieć. Dlatego samochody Google muszą odpowiednio zachowywać się w sytuacji, gdy ktoś wybiega na ulicę lub gdy uczestnicy ruchu nie stosują się do obowiązujących reguł.

Samochody Google są coraz lepsze. Co to oznacza dla nas?

Jeszcze nic, ale rewolucja jest tuż za rogiem. Skoro już nawet uczestnicy projektu przyznają, że jest dobrze, to nie ma powodów, by im nie wierzyć. Google musi jednak udowodnić, że przed wyjazdem takich maszyn na ulicę zrobiono wszystko, co można było, by zminimalizować ryzyko wypadku samochodu. Stąd cały czas prowadzone testy, podczas których korygowane są nieprawidłowe reakcje samochodu.

Z jednej strony autonomiczne samochody pozwolą na znacznie zmniejszenie ilości niebezpiecznych zdarzeń na drodze, a z drugiej... odbierają radość z jazdy. Nie sądzę, by kiedykolwiek ludzie zrezygnowali z możliwości poprowadzenia auta - to wbrew pozorom dosyć przyjemne doświadczenie, nawet na dłuższych trasach. Za jakiś czas okaże się, że będziemy dzielić drogi z kierowcami zaszytymi w układzie scalonym, a nie tymi z krwi i kości. Biorąc pod uwagę wszelkie korzyści, jakie z tego płyną - to dobra zmiana.

A my i tak będziemy fatalnymi kierowcami. Oczywiście w porównaniu do samochodów Google.

Grafika: 1, 2

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama