To, że Google nie ma silnej pozycji na rynku rosyjskim nie jest żadną tajemnicą i decydenci z Mountain View głowią się nad tym fenomenem pewnie równie...
Rosjanie pokażą nam jeszcze na co ich stać? Google może mieć twardy orzech do zgryzienia
Mail. ru to jeden z potentatów rosyjskiego Internetu. Nie dziwi zatem, że zarówno Google, jak i Yandex (właściciel największej rosyjskiej wyszukiwarki internetowej) chcą współpracować z tą korporacją i czerpać z tego odpowiednie profity. Obie firmy zasmakowały już owej współpracy, ponieważ Mail.ru jest dość niestały w uczuciach – kilka razy zmieniał partnera i korzystał z silników dwóch wspomnianych wyszukiwarek. Od przeszło dwóch lat ich sojusznikiem jest Google (Mail. ru próbował przez pół roku działać jedynie w oparciu o własną wyszukiwarkę, ale produkt pozostawiał wiele do życzenia i zdecydowano się na wsparcie Google. Ostatecznie stanęło podobno na tym, że Amerykanie obsługują zapytania o charakterze globalnym, a Rosjanie "własne podwórko"). Plotka głosi, że od lutego 2013 ta współpraca nie będzie kontynuowana.
Za kilka miesięcy wygasa umowa między firmami i Mail.ru podobno nie nosi się z zamiarem jej przedłużania. Jaki jest powód? Gdy nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Obecne warunki współpracy nie są znane szerszej publiczności, ale jest wielce prawdopodobne, iż Rosjanie nie są z nich zadowoleni – problemy z własną wyszukiwarką zmusiły ich do szukania wsparcia w Google, a gigant z Mountain View mógł to wykorzystać. W przypadku Mail.ru nie dziwi zatem chęć "wymiksowania się" z takiego układu. Ale co potem? Przecież to powtarzanie starych błędów. Po kilku miesiącach/kwartałach znowu zwrócą się o pomoc do Google albo Yandexa? Podobno nie mają takiego zamiaru. Co więcej, szykują się do ofensywy.
Jakiś czas temu firma kupiła domenę my.com i zamierza z niej zrobić użytek rozpoczynając ekspansję poza granicami Rosji (i państw ościennych). Całkiem prawdopodobne, że w tym celu wykorzystają także swoją przeglądarkę Amigo (stosunkowo świeży projekt) oraz całą gamę rożnego typu serwisów. Przedstawiciele Mail.ru niedawno przekonywali, że w chwili obecnej ich wyszukiwarka jest już dopracowanym narzędziem i można ją stawiać na tej samej półce co analogiczne produkty Google, czy Yandexa.
Dość odważne stwierdzenie, ale trudno nie zgodzić się z komentatorami, którzy uważają, że dzisiaj nie wystarczy mieć równie dobrego produktu, by osiągnąć sukces – trzeba pokazać coś lepszego. W przeciwnym razie nie ma się co łudzić, że użytkownicy porzucą dobrze sobie znaną wyszukiwarkę i zaczną korzystać z nowej tylko dlatego, że jest nowa. Jednocześnie rozwijanie takiego narzędzia bez szybkiego zwiększania liczby jego użytkowników jest nieopłacalne i szybko stałoby się dla Mail.ru większym problemem niż atutem. Rosjanie zapewne zdają sobie z tego sprawę. W takim przypadku można zadać pytanie: po co te podchody?
Sprawa jest prosta: Mail.ru planuje zapewne pokaz siły. Chcą uderzyć w stół i dość jasno zakomunikować Google, że warunki ich umowy muszą ulec zmianie. Jeżeli faktycznie poprawili wyszukiwarkę, to zyskali mocną kartę przetargową i Amerykanie będą musieli spuścić z tonu. Zawsze przecież lepiej jest stracić część zysków, niż utracić je w całości. Jednocześnie jednak, w tle nadal widoczne jest pytanie: a co jeśli Mail.ru faktycznie myśli o wyjściu na globalny rynek i ma sensowny plan, który ma im zapewnić szybki przyrost użytkowników? Wtedy robi się o wiele ciekawiej i kolejny już raz trzeba będzie pogratulować rosyjskiej firmie odwagi w walce o dzielenie globalnego tortu.
Źródła zdjęć: phasmatishaunt.com timeofnewz.ru, sketchyneill.blogspot.com
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu