Android

Google stawia na wygląd. Nowy Android czaruje interfejsem

Tomasz Popielarczyk
Google stawia na wygląd. Nowy Android czaruje interfejsem
Reklama

Potwierdziły się przecieki, o których pisałem kilka tygodni temu. Google całkowicie odświeża interfejs Androida. Ma być ładniej, bardziej efektownie i...

Potwierdziły się przecieki, o których pisałem kilka tygodni temu. Google całkowicie odświeża interfejs Androida. Ma być ładniej, bardziej efektownie i zgodnie z najnowszymi trendami. Rezultaty robią wrażenie. Material Design, bo taką nosi nazwę, ma ujednolicić wygląd mobilnych oraz webowych usług Google, a przy tym znacząco ułatwić życie programistom.

Reklama

Android to dziś najważniejszy system na rynku mobilnym. Google nie mógł sobie odmówić pochwalenia się kilkoma statystykami. Mamy już miliard aktywnych urządzeń, a użytkownicy dziennie udostępniają 93 mln zdjęć typu selfie i rejestrują 1,5 tryliona kroków. Natomiast smartfonów na rynku ciągle przybywa. Tylko w czwartym kwartale minionego roku trafiło ich na rynek 315 mln. Google ma chrapkę na więcej, bo ujawnia, że w przyszłym roku wprowadzi na rynek pierwsze modele z linii Android One napędzanej czystym nieskalanym ingerencją producentów systemem i, o dziwo, nie będą to tylko high-endy, ale również modele z dolnej półki. Jako przykład podano chociażby słuchawkę MicroMax wycenianą na niespełna 100 dolarów.




Wbrew oczekiwaniom Google nie zapowiedział jednoznacznie nowego Androida. Nie pojawiła się bowiem nazwa wydania, a jedynie nic nie mówiące „L Developer Preview”. Można się zatem domyślać, że pokazane nowości są jedynie częścią niespodzianek, które znajdziemy w systemie po jego oficjalnym debiucie. Kiedy to ma nastąpić? Tego niestety również nie wiemy.




Warto jednak czekać, bo Android „L” to przede wszystkim zupełnie nowy interfejs o nazwie Material Design. Inspiracją dla Google’a podczas prac nad nim miał być elektroniczny papier E Ink. Całość utrzymano w będącej ostatnio na świeczniku stylistyce Flat UI, a więc możemy się spodziewać minimalistycznych konstrukcji, pastelowych kolorów, oszczędnej typografii i dużych ilości wolnego miejsca. Jako że jeden obraz jest wart więcej, niż tysiąc moich słów, resztę pozostawiam nagraniu wideo, które doskonale prezentuje zmiany, jakie się dokonały w warstwie wizualnej Androida.

Google zdradził, że Material Design to 5 tys. nowych API. Zmieniło się absolutnie wszystko – począwszy od podstawowych aplikacji, poprzez pasek stanu, a na przyciskach i wyskakujących okienkach skończywszy. Tworzenie programów dla nowego interfejsu ma być szalenie proste i przypominać trochę składanie budowli z klocków. Google wykorzystał do tego celu framework Polymer, który służy do tworzenia webowych serwisów i aplikacji. Skorzysta na tym zatem też Chrome OS, który odtąd będzie potrafił natywnie uruchamiać programy pisane dla Androida. Po dodaniu do siebie tych wszystkich elementów otrzymujemy jasny obraz ekosystemu kalifornijskiej firmy, w której wszystkie usługi wyglądają i działają tak samo.



Reklama

Duże zmiany czekają również system powiadomień. Nowe komunikaty będą teraz dostępne z poziomu blokady i użytkownik będzie mógł wchodzić z nimi w interakcje (np. odczytywać wiadomości e-mail) bez potrzeby uzyskiwania pełnego dostępu do urządzenia. Wisienką na torcie są pływające ramki wyświetlane u góry ekranu. Od teraz nie musimy ściągać paska stanu w dół, żeby zobaczyć komunikat o nieodebranym połączeniu. Wyskoczy on nam samoczynnie – również w trakcie korzystania z pełnoekranowych aplikacji, jak gry.



Reklama

Zmieni się ponadto funkcjonowanie przeglądarki Chrome. Teraz na ekranie multitaskingu (też zresztą odświeżonym) zobaczymy aktualnie otwarte karty. Google chce tym samym podnieść sieć web do statusu aplikacji i sprawić, że użytkownik będzie miał szybki oraz łatwy dostęp do każdej odwiedzanej w niedalekiej przeszłości witryny.



Największą bombę zostawiłem na koniec – ART w końcu zastąpi maszynę Dalvika w systemie. Google zapewnia, że nowe środowisko uruchomieniowe charakteryzuje się znacząco poprawioną wydajnością. Mało tego, jest ono kompatybilne z architekturą 64-bitową, co oznacza wsparcie dla nowych instrukcji, możliwość przypisania pojedynczym procesom większej ilości pamięci RAM i szereg innych korzyści.


Duże wrażenie robi zapowiedź znaczącej poprawy wydajności graficznej platformy Google’a. Ma się do tego przyczynić Android Extension Pack, który, wedle zapewnień, ma dać nam oprawę graficzną na miarę komputerów PC. Dowód? Na prezentacji pokazano animację wykorzystującą desktopowy silnik Unreal Engine 4, który będzie mógł być wykorzystywany do pisania nowych gier. Cóż, pozostaje trzymać za słowo.

Reklama


Dopełnieniem nowego środowiska uruchomieniowego ma być Project Volta, który ma poprawić żywotność baterii w naszych urządzeniach. Będzie on odpowiadał za bardziej efektywne zarządzanie energią, a także aktywnością modułów łączności. Trudno stwierdzić, jak będą wyglądały praktycznie korzyści wynikające z tej technologii. Zapewne przekonamy się o tym dopiero po oficjalnym debiucie.


Na tym nowości się nie kończą. Okazuje się, że od teraz aplikacja Google Play Services będzie odgrywać jeszcze większą rolę w systemie. Google pochwalił się, że mimo wydawanych co 6 tygodni aktualizacji, aż 93 proc. użytkowników Androida ma jej najnowszą wersję (cóż, jest aktualizowana automatycznie i po cichu). Dlatego od teraz wraz z Google Play Services wydawane będą poprawki bezpieczeństwa dla Androida (to tylko pokazuje, jak bardzo ta aplikacja będzie zintegrowana z systemem).

A jeśli o bezpieczeństwie mowa, Google dalej będzie skanować wszystkie aplikacje instalowane na Androidzie po kątem ich szkodliwości. Mało tego, w trosce o komfort psychiczny użytkowników wprowadzona zostanie również funkcja zablokowania mechanizmu formatowania urządzenia. W rezultacie smartfon po skradzeniu będzie możliwy do zlokalizowania (przynajmniej do czasu, aż ktoś nie podmieni mu ROM-u). Zapowiedziane zostały również dodatkowe mechanizmy kontrolowania danych użytkownika udostępnianych aplikacjom.

Nowy Android zapowiada się wybornie. Sęk w tym, że ciągle nie znamy najważniejszych faktów dotyczących jego premiery oraz nazwy. Pozostaje zatem czekać, bo zdecydowanie jest na co.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama