Gry

Google zdradza jaka przepustowość będzie potrzebna do grania w Stadia

Kamil Pieczonka
Google zdradza jaka przepustowość będzie potrzebna do grania w Stadia
Reklama

Google zapowiedziało projekt Stadia niemal dokładnie tydzień temu, ale póki co nie zdradziło zbyt wiele szczegółów technicznych na jego temat. Więcej o tej usłudze mamy się dowiedzieć w lecie, być może już podczas czerwcowych targów E3 w Los Angeles. Już teraz jednak pojawiają się pierwsze ciekawe informacje, między innymi na temat potrzebnej przepustowości łącza.

4K, 60 FPS i tylko 30 Mbps?

Phil Harrison, szef projektu Stadia w Google udzielił wywiadu serwisowi Kotaku, w którym został zapytany o kilka kwestii związanych z nową platformą. Jak to zwykle bywa w takich sytuacjach, był bardzo oszczędny w słowach, ale kilka ciekawych informacji zdradził, między innymi dotyczących potrzebnej przepustowości. Google eksperymentuje z streamingiem  gier już od wielu miesięcy, a nad optymalizacją i działaniem usługi pracuje tysiące inżynierów giganta z Mountain View.

Reklama

Wedle tych testów już teraz możliwe jest streamowanie gier w rozdzielczości 1080p z prędkością 60 klatek na sekundę przy łączu oferującym przepustowość 25 Mbps. Co więcej jest to wartość maksymalna, zapewniająca płynna rozgrywkę, w praktyce przez większość czasu obciążenie ma być znacznie mniejsze. Mało tego, Phil Harrison stwierdził, że w momencie startu usługi, który będzie miał miejsce jeszcze w tym roku, do gry w 4K i 60 FPS wystarczy łącze o przepustowości 30 Mbps. Takie parametry ma zapewnić algorytm kompresji danych, nad którym pracuje obecnie Google.

Przyznam szczerze, że brzmi to bardzo obiecująco, ale dopóki tego nie przetestujemy to jestem sceptyczny. Z drugiej strony 30 Mbps to nie tak znowu mało, aplikacje takie jak Netflix, które streamują wideo w rozdzielczości 4K nie mają aż takich wymagań. O ile nie wątpię w infrastrukturę Google, o tyle jest ciekawy jak to będzie wyglądało gdy z usługi zacznie korzystać kilkanaście czy kilkadziesiąt tysięcy osób naraz.

Niestety w wywiadzie nie pojawiły się żadne dodatkowe informacje na temat daty premiery, kolejne wydarzenie związane z Google Stadia ma mieć miejsce w lecie. Wtedy też poznamy prawdopodobnie cenę tej usługi i sposób jej rozliczania. Nie widziałem nigdzie informacji, czy będzie to stała miesięczna opłata za dostęp do całego katalogu gier, czy podobnie jak w przypadku konsoli czy komputerów PC, będziemy musieli kupować konkretne tytuły. W tym pierwszym przypadku może to być spora zaleta.

Na telewizorze tylko z Chromecastem

Jako ciekawostkę można jeszcze dodać, że początkowo Google Stadia będzie dostępna na TV tylko poprzez Chromecasta (nie będzie dedykowanej aplikacji np. na Android TV), a co więcej aby pograć trzeba będzie kupić dedykowany kontroler, ten z Xboksa nie zadziała. Co innego na PC, tutaj uruchamiając grę w przeglądarce Chrome możecie korzystać z dowolnego kontrolera zgodnego z systemem operacyjnym.

Phil Harrison przekonywał również, że Stadia nie jest tylko krótkotrwałą fanaberią, która może zniknąć z rynku jak np. Google+. Firma zainwestowała w ten projekt ogromne pieniądze i zamierza doprowadzić go do końca. Dla mnie jest jednak jasne, że jeśli nie będzie chętnych do płacenia za tę usługę, to Google nie będzie przez cały czas do niej dopłacać. Wiele będzie zależało od oferty gier, ekskluzywnych tytułów i przede wszystkim jakości. Jeśli zapowiedzi będą pokrywały się z rzeczywistością, to nie jest wykluczone, że Sony i Microsoft zyskają bardzo mocnego konkurenta na rynku konsol.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama