Jeśli mieliście jakiekolwiek wątpliwości co do tego, która technologiczna korporacja śledzi Wasze poczynania w sieci najbardziej, to walka jest zażarta. Ale w ogólnym rozrachunku Google wydaje się prowadzić.
"Najbardziej inwazyjne pliki cookie w sieci"
pCloud, firma zajmująca się pamięcią masową przeprowadziła badanie, z którego wynika, że w porównaniu z innymi gigantami technologicznymi, Google ma najwięcej trackerów między witrynami. Kiedy ktoś z Was przechodzi ze strony na stronę, trackery między nimi śledzą Was i zbierają dane o tym jakie witryny odwiedzaliście i co na nich robiliście. Oczywiście oficjalnie chodzi o personalizowanie treści w sieci, natomiast strony trzecie mogą również używać tych danych by zbierać informacje bez zgody użytkownika.
Po tym, jak niedawno Google ujawniło, że opóźniło swój plan wycofania plików cookie innych firm w przeglądarce chrome Chrome, pCloud wykorzystał funkcję Intelligent Tracking Prevention (ITP) w Safari, aby zebrać dane na temat liczby modułów śledzących zablokowanych w 88 różnych witrynach internetowych. Skorzystano również z modułów śledzących, które każda duża firma posiada we wszystkich witrynach internetowych i na tej podstawie stworzone zostało badanie "Najbardziej inwazyjne pliki cookie w sieci".
Jak wygląda zestawienie firm? Jeśli chodzi o wyniki bazujące na zaobserwowanych w badaniu trackerach, Google zajmuje niechlubne pierwsze z 262 "obecnościami", za nimi jest Facebook ze 107 oraz Adobe z 69. Czwarte i piąte miejsce przypadły odpowiednio Twitterowi i Microsoftowi. W zestawieniu pCloud pojawiły się też oczywiście takie marki, jak SnapChat, Verizon Media, Oracle, AppNexus, Akamai, Salesforce, LinedIn oraz Amazon.
Google posiada łącznie siedem trackerów między witrynami i to one podczas badania pCloud pojawiły się aż 262 razy, czyli ponad dwukrotnie częściej niż facebookowe. Spośród używanych przez Google trackerów najpopularniejszy jest doubleclick.net, który został znaleziony w witrynach 70 razy i jest używany przez reklamodawców internetowych oraz wydawców do wyświetlania reklam na ich witrynach. Ten moduł śledzący pozwala również reklamodawcom zobaczyć, które sekcje stron przeglądają użytkownicy, co pozwala później dostarczać bardziej spersonalizowane reklamy. Jeśli chodzi o Facebooka, to w 88 analizowanych przez pCloud witrynach, moduły śledzące pojawiły się 107 raz. Z popularnych stron warto tu wspomnieć Booking.com, Instagram, Barclays i Bumble. Twitter zajął dopiero czwarte miejsce, ale jego pliki cookie przechowują dane użytkownika średnio przez 41 dni. Trackery były widoczne w 88 analizowanych witrynach 44 razy, w tym między innymi na Shopify, Ocado i HSBC.
Czy moduły śledzące znajdujące się między witrynami znikną w najbliższym czasie? Raczej nie ma na to szans. Tak zwane cross-site trackery powstały i są wykorzystywane by dostarczać bardziej spersonalizowanych doświadczeń płynących z korzystania z sieci. Da się je jednak ominąć korzystając z usług VPN i anonimowej przeglądarki zawsze, kiedy korzystamy z sieci. Ograniczy to zdolność do zbierania danych o Waszych nawykach związanych z przeglądaniem internetu.
Można też po prostu nie zwracać na to uwagi i wyjść z założenia, że przecież i tak nic co robimy w normalnym internecie nie jest anonimowe. Myślę, że część osób, która tak zaciekle broni swojej prywatności w sieci i w każdym możliwym miejscu zaznacza, że nie ma Facebooka, bo nie chce przekazywać gigantowi danych na swój temat - nie raz i nie dwa wpisała w Google coś, co dało świetny obraz użytkownika i jest wykorzystywane do trafnego targetowania reklam. Nie namawiam oczywiście by szastać swoją prywatnością w sieci na prawo i lewo, jednak w tych wszystkich zebranych przez gigantów bazach danych jesteśmy tylko jedną z pozycji i liczymy się jako grupa, a nie pojedynczy użytkownik. Tak czy inaczej warto mieć gdzieś w głowie, że każda duża firma chętnie gromadzi dane dotyczące naszej aktywności w sieci i ma na to całą gamę pomysłów oraz narzędzi.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu