Niedługo minie pół roku od dnia, w którym Marissa Mayer opuściła Google i przejęła stery w Yahoo! (nowa szefowa nie próżnuje i dało się już zauważyć s...
Niedługo minie pół roku od dnia, w którym Marissa Mayer opuściła Google i przejęła stery w Yahoo! (nowa szefowa nie próżnuje i dało się już zauważyć szereg ciekawych zmian w firmie, która na przestrzeni ostatnich lat radziła sobie na rynku coraz gorzej). Niektórzy twierdzą, że to najciekawsza i najważniejsza zmiana personalna w segmencie IT w roku 2012. Z punktu widzenia internetowego giganta było to niekorzystne, by nie powiedzieć niebezpieczne wydarzenie, ale na liście płac korporacji z Mountain View pojawiły się w tym roku nowe nazwiska. Ostatnim "nabytkiem" jest Raymond Kurzweil – człowiek, którego jedni uważają za szarlatana, a inni określają mianem proroka. Czym zajmie się w Google?
Na przestrzeni ostatnich dwunastu miesięcy z Google odeszło (z rożnych względów) zapewne sporo pracowników. Wielce prawdopodobne, że firma zyskała też w tym czasie pokaźną grupę nowych ludzi. Najciekawiej brzmią jednak trzy zmiany. O dwóch osobach wspomniałem już we wstępie. Tę krótką listę zamyka Regina Dugan. To właśnie od jej przejścia do korporacji z Mountain View zaczęły się tegoroczne ciekawe roszady w amerykańskiej firmie. Była szefowa DARPA dołączyła do Google w I kwartale 2012 roku i natychmiast zaczęły się spekulacje, dotyczące tego transferu.
Pojawiły się głosy, które przekonywały, że Dugan przechodzi do Google z powodu kontroli, jakie przeprowadzono w DARPA (ponoć niektóre umowy można uznać za "kontrowersyjne"). Sporo osób zastanawiało się, czy osoba z tak dużą wiedzą na temat projektów amerykańskiej armii (i nie tylko) może pracować z prywatnej firmie. Większość komentarzy poruszała jednak kwestię przyszłości Google i próbowała wywróżyć z przysłowiowych fusów, co pani Dugan wniesie do osławionego oddziału Google X. Teraz dyskusja powraca ze zdwojoną siłą, ponieważ Google zatrudniło Raymonda Kurzweila.
Przyznam bez bicia, że do dnia dzisiejszego nie byłem zbyt dobrze zaznajomiony z działalnością pana Kurzweila i musiałem sobie zorganizować przyspieszony kurs jego dokonań, poglądów i planów. I w krótkim czasie zrobił na mnie spore wrażenie. Zapewne wielu Czytelników zna tę postać, ale niewtajemniczonym napiszę, iż urodzony kilka lat po wojnie Kurzweil rozwijał się wraz z branżą IT i co jakiś czas dokładał do tego sektora swoje "trzy grosze", które niejednokrotnie stawały się fundamentem do rozwoju nowych segmentów nauki i szeroko pojętego rynku. Nie ma sensu rozpisywać się na ten temat, ponieważ wszelkie informacje łatwo znaleźć w Sieci. Warto natomiast zastanowić się nad samą obecnością tej persony w Google.
W przeciwieństwie do pani Dugan, nie trafi on do Google X. Będzie natomiast piastował stanowisko dyrektora ds. inżynierii i zajmie się koncepcją przetwarzania języków i uczenia się maszyn. Czyli tym, co uczyniło go sławnym i przyniosło uznanie/pieniądze. Natychmiast po ogłoszeniu tego angażu, w Sieci (choć jest to zapewne szersze zjawisko – świat nie kończy się na Internecie. Przynajmniej na razie) zaczęto dyskutować na temat obecności Kurzweila w Google. Zatrudnienie można oczywiście bardzo szybko uzasadnić doświadczeniem Kurzweila oraz ilością wynalazków i technologii, które należy uznać za jego dzieła. To jednak tylko jedna strona medalu – mamy do czynienia z kimś, kogo można określić mianem wizjonera, a tacy ludzie ponoć zawsze są mile widziani w Google.
Pojawiły się już opinie, iż wizja szybkiego rozwoju sztucznej inteligencji (czego efektem może być m.in. degradacja homo sapiens – tak przynajmniej głosi amerykański inżynier) stanie się teraz bliższa realizacji. Pomysły Kurzweila w połączeniu z technologiami, szeroko pojętym zapleczem i pieniędzmi Google mają dać piorunujące efekty. Pytanie tylko, czy będziemy z nich zadowoleni. Jak zwykle w takich przypadkach, zdań jest tyle, ilu uczestników dyskusji. Projekty nowego top menedżera mogą zatem przynieść firmie i ludzkości wiele dobrego albo zakończyć się scenariuszem, który symbolizuje słowo Skynet. Są i tacy, którzy twierdzą, ze nie zmieni się nic, a romans Kurzweila i Google można odbierać raczej w kategoriach dobrego marketingu, a nie realnych szans czy zagrożeń.
Osobiście mam nadzieję, że efekty współpracy staną się jednak widoczne i będziemy mieli o czym pisać. Spora część przewidywań Kurzweila się ziściła, ale te projekty nadal wymagają poważnego wsparcia, a inne stanowią wciąż pieśń przyszłości i warto poświęcić im uwagę. Jednocześnie, dla podsycenia spiskowych teorii dziejów i pewnej przepowiedni Majów, można się zastanowić, czy zatrudnienie nowego pracownika w okolicach 21 grudnia nie jest przypadkiem elementem pewnej złowieszczej układanki… ;)
Źródła zdjęć: little-players.com, forbes.com, wired.com
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu