W ostatni piątek Przemek Pająk na Spider’s Web opublikował artykuł "Los e-czytników jest przesądzony – czeka je marginalizacja", stwierdzając, na pods...
W ostatni piątek Przemek Pająk na Spider’s Web opublikował artykuł "Los e-czytników jest przesądzony – czeka je marginalizacja", stwierdzając, na podstawie wyników i prognoz iSuppli, że zasadniczo e-papierowe czytniki właściwie rynkowo się już kończą, a poza tym to tablet jest bardziej naturalnym środowiskiem dla e-booków. Z żadnym z tych stwierdzeń nie mogę się zgodzić.
Zacznijmy od kwestii spadku sprzedaży e-czytników. Liczby nie kłamią. Spadek sprzedaży elektronicznych czytników obserwowany jest przynajmniej od roku i spoglądając na te dane, można dojść do prostej konkluzji, że to już rzeczywiście koniec. Tylko, że nie do końca, bo jest o wiele więcej, dużo istotniejszych czynników, niż tylko fakt, że tablety przejmują rynek elektronicznych publikacji.
Przede wszystkim cele, jakimi kierują się konsumenci wybierający jedno z tych urządzeń są zupełnie odmienne. Czytnik jest urządzeniem podporządkowanym tylko jednemu zadaniu (przynajmniej na razie) – wyświetlaniu ebooków. Jako taki więc skierowany jest do konkretnego odbiorcy, który czyta dużo i chce od urządzenia do wyświetlania e-książek podobnego poziomu doświadczenia, jakie oferuje mu tradycyjna książka. To, że po czytniki sięgają chętniej heavy readerzy dostrzeżone zostało już bardzo dawno temu. Rok temu ukazały się ciekawe badania Harris Interactive, zgodnie z którymi posiadacze readerów czytają znacznie więcej niż wynosi średni poziom czytelnictwa w USA, i to w kluczowych kategoriach 11-20 i 21+ książek rocznie. Wystarczy zresztą zobaczyć dane z początku roku, według których 19% Amerykanów posiada w domu e-czytnik.
Ciekawie koresponduje to z faktem, że heavy readerzy również stanowią około 19% populacji, oczywiście jedno nie musi wynikać z drugiego i zapewne nie wynika, ale pokazuje rozmiar głównego targetu dla czytników. Moja konkluzja jest taka, że czytniki atrakcyjne są głównie dla wąskiej grupy odbiorców, a spadek sprzedaży może wynikać z coraz mocniejszego nasycenia targetu. Mowa tu oczywiście o tych rynkach, gdzie e-publishing na dobre się już zadomowił, a wciąż jest sporo rynków, gdzie to jeszcze nie nastąpiło. Warto również pamiętać, że czytnik jest urządzeniem długowiecznym. Nie dochodzi do wielkich przeskoków w rozwoju technologii, tak, aby urządzenie kupione nawet w 2008-9 roku nie mogłoby teraz podołać zadaniu wyświetlania e-książki. W tym kontekście porównywanie tabletów i czytników zupełnie mija się z celem. Tablet jako urządzenie uniwersalne z założenia będzie miał więcej odbiorców, bo na tablecie można czytać ebooki, ale to nie jego jedyne przeznaczenie. Wiązanie spadku sprzedaży czytników ze wzrostem sprzedaży tabletów wcale nie jest tak jednoznaczne.
Co więcej, jak to bywa z prognozami, wysuwane są one na podstawie obecnych trendów i warunków, a te mogą się po prostu zmienić. Warto chociażby pamiętać o raczkujących e-publishingowych rynkach, jak polski, w których e-czytelnictwo dopiero się rodzi i które
dla czytników mogą stanowić dobry rynek. Nie można również zapomnieć o tym, że same ceny czytników ciągle spadają, a producenci robią wszystko, aby były jeszcze niższe, dlatego, że, zgodnie z duchem strategii Amazonu, nie na urządzeniu się zarabia, ale na treściach kupowanych za jego pośrednictwem. Poza tym przed nami jeszcze jest wciąż wejście na rynek kolorowego e-papieru. Technologia ta może dać nowy impuls dla rozwoju rynku e-readerów. W tym kontekście wieszczenie śmierci czytników wydaje się znacznie przedwczesne.
Pokrótce odniosę się również do tezy, jakoby tablet był naturalnym środowiskiem dla czytania e-booków. Zastanawiam się, gdzie owa naturalność owego środowiska się objawia? Bo jest więcej użytkowników tabletów? Cóż, tablet jest równie naturalnym środowiskiem do czytania ebooków, jak ekran komputera, tyle tylko, że jest bardziej mobilnym środowiskiem. Nie sprzeczam się z faktem, że przez to, iż coraz więcej osób posiada tablety, coraz więcej ebooków będzie czytanych właśnie na ich ekranach. Tablet również dużo lepiej nadaje się do pracy z tekstem. Poza tym pojawia się coraz więcej ciekawych form wydawniczych, jak chociażby interaktywne książki, magazyny czy komiksy i dla nich tablet jest środowiskiem najodpowiedniejszym. Ale przynajmniej obecnie wielogodzinne czytanie na e-papierze jest nieporównywalnie wygodniejsze od czytania z ekranu tabletu.
Czy więc czytniki czeka marginalizacja i, z czasem, śmierć? Cóż, większość technologii prędzej czy później zastępowana jest przez lepsze rozwiązania w swojej kategorii. Za parę, paręnaście lat znalezienie telefonu komórkowego, który nie będzie smartfonem, będzie nie lada wyczynem. Czy elektroniczny papier się obroni, o tym przyjdzie nam się przekonać. Ale na razie wstrzymałbym się z wieszczeniem końca e-readerów i dostrzegł, że w obecnej, niekolorowej formie, jest to bardziej specjalizacja niż marginalizacja. Zwłaszcza, że mimo spadku sprzedaży, jakoś giganci w postaci Amazonu wcale nie rezygnują z produkcji czytników, a wręcz wprowadzają na rynek nowe modele.
Zdjęcia: Digital Trends, Gizmodo
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu