Seria Google Pixel miała być tą, która pozwoli firmie z Mountain View, stać się bezpośrednim rywalem dla Samsunga czy Apple, jednocześnie oferując użytkownikom wysoką jakość, czysty system oraz aktualizacje równie szybkie, co w iOS-ie. Na wielkich planach jednak się skończyło.
Houston, mamy problem
Na początek wypada przyjrzeć się bliżej jakości tych Pixeli. Każdy dotychczasowy przedstawiciel tej linii należał do segmentu najdroższych telefonów i od takich flagowców wymaga się już dopracowania. Skoro płacimy naprawdę dużo za dany sprzęt, to możemy oczekiwać czegoś więcej niż zwykłego urządzenia elektronicznego. Tymczasem na tym etapie Google zdołało zawieść.
Zanim przejdziemy do poważniejszych problemów, możemy zacząć od ekranu w Pixel 2 XL. Miałem przyjemność testować ten telefon i do dzisiaj nie rozumiem, kto zaakceptował tak przeciętny panel OLED do topowego urządzenia. W smartfonie do 1000 złotych byłby jeszcze do zaakceptowania, choć te plamy na ekranie, nierównomierna jasność czy niezadowalające nasycenie barw, utrudniają jakąkolwiek obronę tego elementu.
Teraz przechodzimy do kłopotów z oprogramowaniem. Bardzo znanym przypadkiem jest występowanie dwóch wcięć w Pixelach 3 XL i w sumie trudno ocenić, z czego to wynika, ale na pewno wygląda śmiesznie. Niektórzy testerzy i użytkownicy spotkali się również z tym, że smartfon wibrował przy korzystaniu z jego głośników stereo, co Google tłumaczyło ich mocą oraz spełnieniem normy IP68. Mimo wszystko efekt ten był bardziej odczuwalny niż w innych sprzętach.
Jeszcze zabawniejszy był problem z zapisywaniem zdjęć. Jakim cudem sprzęt, który dysponuje tak znakomitym aparatem głównym, może nie umieć robić tak podstawowej rzeczy? Widać, że testowanie Google'owi nie idzie najlepiej i chyba ich dział od Pixeli kieruje się motto najlepiej testować na produkcji. Nie da się ukryć, że duża liczba klientów to świetne środowisko do takich eksperymentów. Do tego obecnie przy 4 GB RAM sprzęty zwyczajnie w świecie mają problem, aby zarządzać swoimi zasobami, wskutek czego ich wielozadaniowość jest mocno ograniczona. Myślę, że Google miałoby się tu od kogo uczyć.
Google Pixel zawodzi
Nadal jednak liderem pod względem chorób wieku dziecięcego pozostaje druga generacja Google Pixel. Wspomniałem już o ekranie w 2 XL, ale były też problemy z ładowaniem baterii, zbyt szybko zużywającą się powłoką oleofobową, egzemplarze bez wgranego systemu operacyjnego, mikrofon potrafił przestać działać...
Google Pixel miały zastąpić Nexusy. Te były atrakcyjne cenowo na tle konkurencji i stanowiły naprawdę łakomy kąsek. Czysty system, pewne aktualizacje - te zalety pozostały dalej ważne. Tymczasem nowe urządzenia miały być premium. Na razie są nim tylko z ceny, bo w kwestii jakości jest dużo do nadrobienia i widać, że w Mountain View wiele więcej nie będą w stanie sprzedawać swoich telefonów. Na pewno zachwycają pod względem możliwości fotograficznych. Dlaczego jednak ciągle pojawiają się poważne niedoróbki, które trudno wybaczyć?
Niby ratunkiem mają być tańsze urządzenia ze Snapdragonem 670 i 710, ale wątpię, że będą w stanie wygrać z rywalami, np. OnePlus 6. Na dobrą sprawę wystarczyłoby lepiej dopilnować etapu produkcji i zaprojektować też coś ciekawszego. O ile Google jest świetnym twórcą oprogramowania, o tyle z hardwarem nie do końca sobie radzi.
źródło: BGR
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu