Potężny powerbank, a ładowany jak tania zabawka? Pora to zmienić.
Jak wycisnąć maksimum z powerbanka? Sprawdź, co naprawdę wpływa na czas ładowania

Co jeśli powiem Ci, że ładujesz swojego powerbanka niepoprawnie? Bo jeśli robisz to pierwszą lepszą ładowarką i nie przywiązujesz uwagi do odpowiedniego kabla, to ten proces może trwać przez pół dnia – szczególnie jeśli masz do czynienia z tak pojemnym i potężnym sprzętem, jak główny bohater tego tekstu, czyli powerbank FUEL 27K 67W od XTORM. Ma aż 27 tys. mAh i można uzupełniać nim energię laptopa. Okiełznanie takiej bestii wymaga jednak odpowiedniego sprzętu – w tym tekście zdradzę Wam, jak ładować go szybciej.
Pracuj w plenerze – bez stresu o baterię
Wakacje to sezon urlopowy, ale w czasach cyfrowych nomadów, workation i pracy zdalnej nic nie stoi na przeszkodzie, by wypoczynek łączyć z zarabianiem. Jeśli planujesz pracować w plenerze, to musisz zadbać o odpowiedni bank energii, dzięki któremu Twój sprzęt nie padnie w najmniej oczekiwanym momencie. Takie urządzenie powinno cechować się nie tylko dużą pojemnością, ale też kompatybilnością z wieloma urządzeniami i mocą zdolną do naładowania laptopa. Tu z pomocą przychodzi XTORM i ich dedykowany laptopom powerbank z serii Fuel Series 5.
Użyłem wcześniej słowa „potężny”, bo w jego wypadku pasuje ono co najmniej do kilku cech. Jego masywna konstrukcja sprawia, że obawy o uszkodzenia mechaniczne w zasadzie nie istnieją – gumowana powłoka dobrze znosi upadki i zarysowania, a po kilku outdoorowych przygodach nie widzę na nim żadnych śladów użytkowania.
Jego wytrzymałość to jednak kwestia drugorzędna. Najważniejsza jest pojemność, a ta do najmniejszych nie należy, bo XTORM zdołał wycisnąć z niego podróżnicze maksimum – dosłownie. 27 tys. mAh to maksymalna pojemność dopuszczalna na pokładach samolotów. To pozwala na niemal sześciokrotne naładowanie iPhone’a 15 Pro, a w przypadku najnowszego MacBooka Air z M4 po pełnym naładowaniu baterii zostanie jeszcze 45% zapasu.
Powerbank od XTORM może ładować 3 urządzenia jednocześnie z maksymalną mocą 67 W, a w przypadku korzystania ze wszystkich portów moc rozkłada się w następujący sposób:
- USB-C (27 W) + USB-A: 15 W (w obu portach)
- USB-C (67 W) + USB-A: 45 W / 18 W
- USB-C (67 W) + USB-C (27 W): 40 W / 27 W
- USB-C (67 W) + USB-C (27 W) + USB-A: 45 W / 15 W / 15 W
Stan naładowania powerbanka możemy zaś kontrolować z poziomu wyświetlacza, zlokalizowanego na bocznej krawędzi urządzenia. No właśnie, a jak to jest z tym ładowaniem samego powerbanka? Jak robić to szybko i efektywnie? Już tłumaczę.
Szybko, mocno, bezpiecznie – nie każ powerbankowi czekać
Ładowanie „zwykłego” powerbanka (typowe urządzenia z elektromarketów mają zazwyczaj ok. 10 tys. mAh) może trwać całą wieczność, jeśli zastosujemy nieodpowiednie akcesoria – nie mówiąc już o tak pojemnych sprzętach, jak laptopowy powerbank z serii Fuel Series 5.
Warto więc wyposażyć się w dwa niezbędne gadżety – szybką ładowarkę i kabel z Power Delivery. XTORM ma w ofercie takie urządzenia, a najlepszym wyborem, uzupełniającym powerbanka, będzie poniższa ładowarka wykonana w technologii GaN.
To sprzęt warty polecenia z dwóch powodów – po pierwsze ładuje z mocą 67 W, czyli maksymalną dla omawianego powerbanka, a po drugie posiada w zestawie wymienne końcówki US i UK, dzięki czemu świetnie wpisuje się w podróżniczy klimat.
Ta kompaktowa kostka jest dedykowana nie tylko powerbankom, ale też laptopom i innym urządzeniom elektronicznym. Posiada bowiem dwa złącza USB-C – 20 W i 67 W. Użytkownik może więc dostosować moc wyjściową do konkretnego urządzenia, bez obaw o przegrzanie.
A co z kablem? Też nie może być byle jaki, choć wielu użytkowników o tym zapomina. Duraflex Cable od XTORM to równie twardy zawodnik, co sam powerbank. Został zaprojektowany z myślą o sprzętach wymagających dużej mocy ładowania. Obsługuje standard USB Power Delivery do 240 W, co oznacza, że poradzi sobie nie tylko ze smartfonami czy tabletami, ale też z większością nowoczesnych laptopów – również tych z serii Pro czy gamingowych. Transfer danych przy jego pomocy odbywa się z prędkością do 480 Mbps – wystarczająco zarówno do codziennego użytku, jak i przesyłania dużych plików w profesjonalnej pracy, więc warto mieć go przy sobie podczas działań w plenerze.
Wróćmy na chwilę do jego trwałości, bo to coś, co odróżnia go od „typowych kabelków”. Wtyczki są wzmocnione, a sama konstrukcja oparta jest na plecionym oplocie z materiałów NextGen, które mają zapewnić większą trwałość i elastyczność. Według producenta kabel wytrzymuje ponad 30 000 zgięć, co przy codziennym użytkowaniu znacząco wydłuża jego żywotność – sam przetestowałem go na 10-kilogramowych ciężarkach, które utrzymywał bez problemu.
Zastosowano w nim także coś, co producent nazywa C-Lockiem – czyli wzmocnioną końcówkę USB-C, która nie wypina się z gniazda przy byle szarpnięciu – złącze wytrzymuje aż 1,5 kg siły naciągu. Nie ma więc mowy, że kabel przypadkowo wypnie się przy przesyłaniu zdjęć czy filmów. Możesz też bez obaw przypadkiem zahaczyć nogą o kabel pod biurkiem albo przestawić laptopa bez stresu, że zaraz przestanie się ładować. Nie ma tu żadnych fizycznych zatrzasków – to po prostu lepiej zaprojektowana końcówka, która „siedzi” w porcie pewnie, ale nadal wypina się normalnie, kiedy trzeba.
No dobrze, załóżmy więc, że mamy do dyspozycji wspomnianą ładowarkę i kabel. Jakich wyników mogę się spodziewać? Przy zastosowaniu takiego zestawu powerbank z serii Fuel Series 5 o pojemności 27 tys. mAh ładuje się w nieco ponad trzy godziny. A teraz pomyśl, że taki zapas wystarczy Ci na sześciokrotne naładowanie iPhone’a – robi wrażenie, nie?
Co ciekawe, da się jeszcze szybciej. XTORM ma bowiem w swojej ofercie model Titan Ultra 200W, który obsługuje ładowanie 140 W przez USB-C. Dzięki dedykowanej ładowarce ta bestia uzupełnia energię w zaledwie 1 godzinę i 10 minut, zamiast 7 godzin – to pokazuje, jak ważna jest optymalizacja i dobór ładowarek sieciowych do powerbanka.
XTORM dba o Twój sprzęt nawet gdy go zgubisz
Na koniec mały – dosłownie – ale przydatny bonus, który uzupełni ten wyjazdowy zestaw. Odpowiedni bank energii i sprzęty umożliwiające jego szybkie uzupełnianie to jedno, ale nie będzie żadnego ładowania, jeśli Twój ekwipunek zawieruszy się gdzieś w urlopowym chaosie. To XTORM także przewidział i wprowadził do oferty lokalizatory TravelTag.
To alternatywa dla AirTaga, która ma kilka ciekawych rozwiązań. Przede wszystkim nie trzeba dokupywać do niego zawieszki, bo ta znajduje się już w zestawie, ale ważniejszą rzeczą z punktu widzenia użytkownika jest głośniejszy sygnał dźwiękowy.
Lokalizatory są wodoodporne (zgodność z IP64) i łączą się z siecią Find My od Apple. Można dodać do nich też wiadomość z danymi kontaktowymi, widoczną dla smartfonów z NFC. Ten jeden niepozorny gadżet – przyczepiony do plecaka czy przyklejony do ważnego sprzętu – może oszczędzić wiele niepotrzebnych nerwów. Urządzenie jest sprzedawane pojedynczo lub w zestawie trzech sztuk.
-
Materiał powstał we współpracy z marką XTORM
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu