Felietony

Google nie zaprezentował nowego Androida... i bardzo dobrze!

Jan Rybczyński
Google nie zaprezentował nowego Androida... i bardzo dobrze!
23

Google I/O to wielkie wydarzenie, które w mniejszym lub większym stopniu wpływa na rozwój internetu czy rynku mobilnego. Całość oglądałem z wielki zainteresowaniem, ale chyba najbardziej czekałem na informacje o nowej odsłonie Androida. Miałem nadzieję na ogłoszenie wersji 5.0, albo chociaż 4.3. Nie...

Google I/O to wielkie wydarzenie, które w mniejszym lub większym stopniu wpływa na rozwój internetu czy rynku mobilnego. Całość oglądałem z wielki zainteresowaniem, ale chyba najbardziej czekałem na informacje o nowej odsłonie Androida. Miałem nadzieję na ogłoszenie wersji 5.0, albo chociaż 4.3. Nie jestem fanatykiem tego systemu, ale ponieważ intensywnie korzystam z wielu usług Google oraz cenię sobie łatwy dostęp do plików na urządzeniu, Android ze wszystkich systemów mobilnych odpowiada mi najbardziej. Mam też w pamięci jak Android 4.2 przekonał mnie do tabletów i Nexusa 7, podczas gdy wcześniej żaden tablet z Androidem mi nie odpowiadał. Ostatecznie Google nie powiedział (jeszcze) ani słowa o nowym Androidzie i myślę sobie, że to świetne posunięcie ze strony Google, wszyscy na nim skorzystamy.

Tak naprawdę Google zaprezentował mnóstwo zmian w Androidzie na które czekałem od dawna. Na samym szczycie znajduje się synchronizowanie powiadomień między urządzeniami. Jeśli otworzymy powiadomienie na jednym urządzeniu, zniknie również na innych urządzeniach. Wreszcie nie trzeba będzie czyścić listy powiadomień osobno na telefonie, tablecie. Mając więcej niż dwa urządzenia było to jeszcze bardziej irytujące i czasochłonne, z drugiej strony nie chciałem całkiem rezygnować z powiadomień, bo w wielu sytuacjach okazywały się bardzo pomocne. Swojego czasu pytałem nawet na G+ czemu powiadomienia nie działają w ten sposób. Bardzo się cieszę, że teraz zaczną działać tak jak powinny.

Ogłoszono naprawdę dużo zmian dla deweloperów aplikacji i gier, które jednak będą miały bezpośredni wpływ na komfort użytkowników. Google teraz udostępnia narzędzia, które rozwiązują cały szereg problemów, od synchronizacji postępów w grze pomiędzy urządzeniami i prawdopodobnie możliwości przywrócenia ich po resetowaniu systemu lub na nowym urządzeniu, aż po możliwość grania multiplayer ze swoimi znajomymi z Google+. Wystarczy, że programista zaimplementuje narzędzia dostarczane przez Google i każdy będzie mógł zaprosić do gry znajomego, ale zamiast od zera budować listę znajomych wewnątrz gry, może skorzystać ze swojej listy kontaktów. To samo dotyczy achievementów czy tablicy z osiągnięciami najlepszych graczy. Co więcej, narzędzia te można wykorzystać nie tylko na Androidzie ale również na iOS czy w sieci.

Aplikacja Map na Androida zyskała możliwość modyfikowania wyznaczonej trasy w locie, na bazie informacji o korkach i nagły wydarzeniach, które np. zablokowały drogę. Resztę nowości dotyczących Map opiszemy w osobnym wpisie. Pojawił się nowy komunikator Hangouts, również w wersji mobilnej, o czym informowaliśmy już we wczorajszym artykule.

Wreszcie pojawiło się nowe API dotyczące lokalizacji, które po pierwsze ma rozpoznać czy użytkownik porusza się pieszo, samochodem, rowerem czy komunikacją miejską bez włączania GPS, a tym samym bez zwiększania zużycia baterii, za to sama lokalizacja ma zużywać nie więcej niż procent baterii na godzinę działania lokalizacji, dzięki usprawniony algorytmom. Oznacza to, że lokalizacja włączona non stop, na bazie której użytkownik może otrzymywać dodatkowe informacje np. w Google Now, lub śledzić swoja aktywność sportową w Endomondo czy korzystać z nawigacji samochodowej na długiej trasie zużyje w ciągu całego dnia nie więcej niż kilkanaście procent baterii. Jeśli to prawda, to jest to ogromny postęp, który otworzy drogę do zupełnie nowego wykorzystania geolokalizacji.

Na koniec Android Studio ułatwi takie projektowanie aplikacji, żeby wyglądało świetnie na ekranie o dowolnym rozmiarze, z komunikatami w dowolnym języku.

Wracając do tytułu i wstępu. Gdyby Google zaprezentowało nową wersję Androida, który wprowadzałby te wszystkie funkcje, z pewnością takie wydarzenie miałoby znamiona premiery, pewnego rozgraniczenia przed wprowadzeniem nowej wersji i po. Instalowanie nowego systemu i otrzymanie wszystkich nowości w jednej pracze też niewątpliwe byłoby czymś miłym dla posiadaczy Nexusów. Nie pojawiłby się też zawiedzione głosy w komentarzach "To nie będzie nic o nowym Androidzie?". Tylko musimy zdać sobie sprawę, że aktualizację dostaliby właśnie tylko i wyłącznie właściciele Nexusów. Tymczasem posiadacze nawet najnowszych telefonów takich jak Samsung Galaxy S4 czy HTC One w najlepszym przypadku na aktualizację musieliby czekać kilka miesięcy, może nawet prawie rok. Mało tego, wiele telefonów w ogóle nie dostałoby aktualizacji do nowego systemu i musieliby obejść się smakiem.

Tymczasem wdrażanie wszelkich nowości od strony aplikacji aktualizowanych przez Google Play oraz po stronie serwisów Google oznacza, że niemal każdy będzie mógł z nich skorzystać, a na pewno każdy posiadający Androida w wersji co najmniej 4.0 (część nowości będzie dostępna na Androidzie z serii 2,3 np. nowy komunikator, ale nie wszystkie, taką sytuację wymuszają różnie pomiędzy kolejnymi wersjami sytemu). Jest więc to świetny sposób na zmniejszenie fragmentacji systemu i dotarcie do użytkowników, którzy mają smartfony od producentów niechętnie aktualizujących system operacyjny.

Uważam, że jest to doskonała strategia na przyszłość. Nowe wersje Androida powinny pojawiać się rzadko i zawierać tylko i wyłącznie najważniejsze zmiany, jak optymalizacja działania u samych podstaw, będąc jednocześnie fundamentem do budowania nowych możliwości w postaci aplikacji i ich aktualizacji, które przez Play mogą trafić do niemal wszystkich użytkowników. Przestanie mieć znaczenie (albo przynajmniej okres w którym nie będzie miało to znaczenia się wydłuży) czy producent jest chętny aktualizować software czy nie, a Google odzyska kontrolę nad tym co trafia na telefony.

Dlatego moim zdaniem nie liczy się czy była wielka premiera, czy kilka mniejszych, nie liczy się numerek na końcu słowa Android, liczy się jakie zmiany zostały wprowadzone i jaki mają wpływ na wrażenia korzystania ze smartfona w przypadku użytkownika. Zawsze można powiedzieć, że zmian mogłoby być więcej i mogłyby być bardziej rewolucyjne. Tym nie mniej to co zaprezentował Google na I/O 2013 prezentuje się naprawdę obiecująco.

Równie dużym zaskoczeniem było przedstawienie Samsung Galaxy S4 w wersji Nexus. Co prawda jego cena po niedrogim Nexus 4 jest dość zniechęcająca, ale jest to pierwsze urządzenie z czystym Androidem od dłuższego czasu, które ma wymienną baterię, kartę pamięci, świetny aparat i najlepszą specyfikację w jednym. Zarówno Nexus 4, 7 jak i 10, mimo, ze były świetnymi urządzeniami, miały sporo ograniczeń, których S4 nie ma. Nie mówiąc o tym, że S4 w wersji "oryginalnej" nie interesował mnie specjalnie, za to wersję z czystym Androidem będę rozważał bardzo mocno, w momencie zmiany telefonu na nowy.

Zrzut ekranu z nagłówka pochodzi z serwisu ArsTechnica i jest to zrzut pulpitu Nexus 10, ostatnie zdjęcie pochodzi z The Verge, reszta to zrzuty ekranu z konferencji I/O 2013.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

GoogleAndroid