O tym zakupie plotkowano już kilka dni i brzmiał dość sensownie biorąc pod uwagę, że Google chce być obecne na rynku fitness. Tym razem to już oficjalne, a kwota transakcji jest naprawdę imponująca.
Fitbit to amerykańska firma technologiczna z Kalifornii, którą założono w 2012 roku. Skupia się na produkcji elektronicznych gadżetów sportowych i rozwijaniu swojej fitnessowej aplikacji. W portfolio swoich produktów ma zarówno opaski fitnessowe, jak i przeznaczone dla sportowców zegarki. To bardzo fajne sprzęty, które wielokrotnie recenzowaliśmy na łamach Antyweba. Fitbit stał się więc łakomym kąskiem, szczególnie jeśli Google faktycznie chce walczyć Apple i ich Apple Watchem o pozycję lidera na rynku fitnessowych urządzeń ubieralnych.
Zobacz też: Wszystko, co musisz wiedzieć o Fitbit Charge 3
Google kupuje Fitbit
Google ogłosiło, że kupuje jedną z największych i najpopularniejszych firm zajmujących się produkcją urządzeń fitness za 2,1 miliarda dolarów. To bardzo dobrych ruch, szczególnie patrząc na wciąż nieporadny, powstały w 2014 roku Wear OS, który napędza androidowe inteligentne zegarki. Firmy obiecują, że dane gromadzone przez Fitbita nie będą wykorzystywane przez Google Ads, jednocześnie obiecywane jest dołożenie wszelkich starań, by zapewnić najwyższy poziom ich prywatności i bezpieczeństwa. Temat przejęcia ma zostać sfinalizowany w 2020 roku. Tylko co dalej?
Przeczytaj też: Recenzja Fitbit Versa Lite
Google nie kupiło Fitbita by rozwijać ich sprzęt i aplikację, ale dać konkretny zastrzyk swojemu systemowi, a pewnie w niedalekiej przyszłości zacząć produkować własne urządzenia monitorujące aktywność. Podejrzewam, że kiedy to nastąpi, staną się one takimi Pikselami w świecie Wear OS i pozostali producenci będą mogli na dobrą sprawę zaprzestać wypuszczania nowych urządzeń z uwagi na faworyzowanie przez Google własnych gadżetów. Jakieś nowe wersje systemu czy funkcje? Najpierw w sprzęcie Google, dużo później w pozostałych urządzeniach - o ile w przypadku rynku smartfonów już się do tego przyzwyczailiśmy, bo i urządzeń jest cała masa - to przy smartwatchach brak nowości skutecznie odrzuci od zakupu.
Z drugiej strony ten rynek jest tak mały, że odczuje to tylko garstka użytkowników. Ale kiedy już koncern z Mountain View weźmie się do roboty, może faktycznie dogonić Apple jeśli chodzi o popularność inteligentnych zegarków. Ma bowiem jednego asa w rękawie i jest nim bez wątpienia system operacyjny, czy raczej ilość smartfonów na nim bazujących. Apple Watch to w dużej mierze gadżet, który mocno odstaje możliwościami od profesjonalnych zegarków fitness, jednocześnie wygrywa ze sprzętami na Wear OS w każdym aspekcie - ale nie da się go używać na smartfonie z Androidem. A tych jest przecież na rynków mnóstwo i może jeśli faktycznie Android dostałby takiego swojego Android Watcha, stałby się on tak naturalnym rozwinięciem smartfona, jak Apple Watch iPhona.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu