Recenzja

Świetny zegarek który kosztuje tyle samo co… lepszy model — recenzja Fitbit Versa Lite

Kamil Świtalski
Świetny zegarek który kosztuje tyle samo co… lepszy model — recenzja Fitbit Versa Lite
2

Przez wiele lat byłem bardzo sceptycznie nastawiony do kategorii smart zegarków. A mówiąc dosadniej: kompletnie nie rozumiałem szaleństwa, które się z nimi wiązało. Ominął mnie także szał na fit-opaski, które swego czasu lądowały na nadgarstku każdego szanującego się miłośnika technologii. Kilka miesięcy temu Fitbit Versa odczarował mi po trochu całą tę kategorię urządzeń. I choć wciąż funkcje fit nie grają dla mnie pierwszych skrzypiec, a czytanie powiadomień na nadgarstku nie jest rzeczą bez której nie mogę żyć, to są elementy, przez które bardzo się z tym urządzeniem polubiliśmy – o czym wspominałem już w swoim tekście Trzy powody, dla których polubiłem się ze smart zegarkiem. Teraz na testy trafił do mnie "tańszy" i nieco bardziej ubogi wariant urządzenia: Fitbit Versa Lite. Co odróżnia go od poprzednika i... dlaczego mimo wszystko postawiłbym klasyczny model, bez budżetowych cięć?

Fitbit Versa Lite: zawartość pudełka

Urządzenia marki Fitbit od dawna robią bardzo dobre pierwsze wrażenie. Pudełeczka w które są pakowane są schludnie wykonane, a ich wnętrza skrywają wszystko co użytkownicy mogą potrzebować od wejścia. W przypadku zegarka Fitbit Versa Lite, poza zestawem instrukcji, znalazł się pasek w dwóch wariantach długości, ładowarka, no i — oczywiście — samo urządzenie. Nic dodać, nic ująć — wyjmujemy, konfigurujemy i możemy już korzystać! Sam zegarek, podobnie jak model zeszłoroczny, prezentuje się naprawdę fajnie. Aluminiowa konstrukcja z nienagannie wykonanym ekranem składają się na zestaw, który nie odstrasza — ale umówmy się, także specjalnie nie czaruje.

Zobacz też: Następca Pebble i tańszy Apple Watch w jednym? Sprawdzamy Fitbit Versa

Fitbit Versa Lite: wygląd urządzenia

Do testów otrzymałem Fitbit Versa Lite w zestawie z białym paskiem. Nie będę czarował — niespecjalnie przypadł mi on do gustu wizualnie, cały czas okropnie kontrastował z czarną tarczą. Ale na szczęście to nie jest żaden wielki problem — samo urządzenie dostępne jest w trzech wariantach kolorystycznych: widocznej na zdjęciu bieli, błękicie oraz różu. Do tego dochodzi jeszcze kwestia wymiennych pasków, które można dokupić i dobrać do własnego stylu. Producent oferuje zarówno sportowe, jak i bardziej casualowe, opcje.

Fitbit Versa Lite to młodszy i nieco biedniejszy kuzyn zeszłorocznej Versy. W ramach cięcia kosztów — twórcy urządzenia zrezygnowali z kilku funkcji, a nawet... dwóch przycisków. Tak, Versa Lite zamieniła trzy przyciski na jeden — co zdecydowanie nie wyszło jej na dobre. Bo o ile przy sprawdzaniu godziny czy kontrolowaniu raz na jakiś czas naszego wysiłku, niespecjalnie to w czymkolwiek przeszkadza, o tyle w trybie sportowym sprawy zaczynają się bardziej komplikować. Obsługa panelu dotykowego za pomocą mokrych, czy nawet wilgotnych, dłoni nie jest ani łatwa, ani przyjemna. Na co dzień robię to za pomocą umiejscowionych z prawej strony urządzenia przycisków — tutaj trzeba kombinować i nie ma w tym absolutnie nic wygodnego.

Fitbit Versa Lite na co dzień

Wyświetlacz o przekątnej 1,34 cala bardzo fajnie sprawdza się na co dzień. Wiem, bo korzystam i sobie chwalę od jakiegoś czasu — tutaj żadnych rewolucji nie było. I dobrze. Sam ekran nie pozostawia bowiem wiele do życzenia i odpowiednio rozjaśniony — daje radę nawet w słoneczne dni. Do naszej dyspozycji mamy trzy warianty jasności, ale jeżeli nie lubicie grzebać na oślep w ustawieniach, to z pomocą przyjdzie tryb automatyczny. Czujnik światła zadba o stosowne rozjaśnienie lub przyciemnienie wyświetlacza, kiedy zajdzie taka potrzeba. I co ważne: robi to niemalże natychmiast!

Jeżeli chodzi o oprogramowanie: tutaj właściwie nic się nie zmieniło. To ten sam, autorski, system, który działa sprawnie, jest intuicyjny i trudno mi się do czegokolwiek przyczepić. Obsługa zegarka czy synchronizacja ze smartfonem nie powinna stanowić dla nikogo większego wyzwania — a Bluetooth 4.0 okazuje się w zupełności wystarczający (tak, dobrze widzicie — w tym wariancie zabrakło WiFi, NFC też nie ma). To znane, lubiane i od lat dopracowywane rozwiązania, które wciąż się doskonale sprawdzają w akcji. Chociaż brak GPS z automatu dla wielu wyeliminuje sprzęt, jeżeli planują nabyć go z myślą o sportowych wyczynów. Te dane Fitbit Versa Lite może zaciągnąć co najwyżej ze smartfona, z którym jest połączona.

Fitbit Versa Lite: brakuje nie tylko przycisków

Skoro mówimy o urządzeniu Lite, które ma być „tańsze” — to nagle jasnym staje się, że czegoś w nim zabraknie z porównaniem do klasycznego Fitbit Versa. I jak już wspomniałem — zabrakło tam dwóch przycisków z prawej strony urządzenia oraz WiFi. Na tym jednak jeszcze nie koniec braków, a wręcz przeciwnie — to dopiero początek.

Zegarek Fitbit Versa Lite pozbawiony został nie tylko dwóch fizycznych przycisków, ale także kilku funkcji, do których jako posiadacz poprzedniej wersji zegarka zdążyłem się przyzwyczaić. W „odchudzonym” wariancie nie uświadczymy możliwości rejestrowania naszych osiągnięć podczas pływania. Czy to oznacza że urządzenie nie jest wodoodporne? Nie, nic z tych rzeczy — spokojnie możecie je zabrać ze sobą na pływalnię, a nawet zażywać z nim kąpieli. Versa Lite wykastrowana została także z opcji liczenia pięter — nie podejrzycie zatem jak sprawy miały się z górkami i pagórkami podczas waszych spacerów. Kolejnym z braków jest... Fitbit Coach. Wirtualny „trener personalny” dostępny jest na całym szeregu platform i urządzeń, tutaj jednak nie liczcie na ten dodatkowy motywator wspomagający treningi.

Ostatnim, bardzo dużym, w moim mniemaniu minusem jest brak odtwarzacza muzyki. Po prostu nie ma. W urządzeniu zabrakło wewnętrznej pamięci do której moglibyśmy zaimportować utwory i wyjść na dwór słuchając ich bezpośrednio z zegarka, za pośrednictwem słuchawek Bluetooth.

Fitbit Versa Lite w praktyce

Po kilkunastu dniach z Fitbit Versa Lite... mam bardzo mieszane uczucia. Przede wszystkim dlatego, że to właściwie to samo, z czego korzystałem przez miniony rok. Właściwie tak, ale... no nie do końca.

Czujniki sprawdzały się naprawdę fajnie przy wszelkiej maści pomiarach (tętno, kroki, a nawet światło — by odpowiednio rozjaśnić ekran). Kontrolowanie nas podczas snu wypada równie dobrze, co u poprzednika.  Z bogatego zestawu trybów sportowych wykastrowano wyłącznie basen — jest więc w czym wybierać. W baterii też nie zauważyłem większych różnic — w zależności od tego, do czego będziecie wykorzystywać zegarek, liczcie się z tym że po ładowarkę sięgać będziecie co 3-5 dni. Skąd ta rozpiętość? Wszystko zależy od typu / intensywności treningów. Do tego dochodzi też kwestia powiadomień: jak wiele i jak często będziecie ich dostawać? Naładowanie baterii od zera zajmie nie więcej niż dwie godziny.

Młodszy brat w tych samych zadaniach sprawdza się właściwie tak samo dobrze. Nic dodać, nic ująć — pod tym względem absolutnie nie ma się do czego przyczepić.

Fitbit Versa Lite: czy warto kupić nowy, wykastrowany, model zegarka?

Jeżeli jednak od wejścia zakładacie, że wymienione wyżej braki są mało istotne z porównaniem do poprzedniej wersji to... prawdopodobnie będziecie zadowoleni. Fitbit Versa Lite to fajne urządzenie: lekkie, z uniwersalnym designem, stale rozrastającą się biblioteką tarcz do wyboru i pasków do podmiany. Sama aplikacja Fitbit także nie pozostawia nic do życzenia. Jest w tym wszystkim jednak pewien haczyk.

A mianowicie: „klasyczny” Fitbit Versa można obecnie znaleźć w sklepach za... tyle samo (Lite wyceniona jest na 699 zł, klasyczną wersję też można już za tyle znaleźć). Dlatego też kupowanie gorszego wariantu urządzenia wydaje mi się, delikatnie mówiąc, średnim pomysłem. I tak długo jak nie znajdziecie go w znacznie niższej cenie, raczej nie ma sensu się rozdrabniać. No chyba że wyjątkowo zależy wam na którymś z wyjątkowych kolorów w którym jest dostępna — błękitu ani takiego różu (morwowego?) nie znajdziecie w żadnych innych wydaniach urządzenia.

Fitbit Versa Lite: zalety

  • zegarek oferujący fajny kompromis pomiędzy smartwatchem, a smartbandem;
  • estetyczny design;
  • lekki;
  • nie trzeba codziennie szukać ładowarki;
  • bardzo fajna aplikacja mobilna.

Fitbit Versa Lite: wady

  • brak dwóch fizycznych przycisków które były w starszym modelu;
  • cena.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu