Google

Google Home w Polsce - recenzja inteligentnego głośnika z Asystentem Google

Konrad Kozłowski
Google Home w Polsce - recenzja inteligentnego głośnika z Asystentem Google
2

Przed kilkudziesięcioma latami spodziewano się, że po roku 2000 ludzkość będzie dysponowała latającymi samochodami, służącymi robotami i sztucznej inteligencji rozwiniętą do bardzo wysokiego poziomu, prezentowanego w tak wielu filmach.Tymczasem w 2017 roku stawiamy dopiero pierwsze kroczki w upowszechnieniu osobistych asystentów (głosowych) i rozwiązań AI. Czym Google Home jest obecnie? Czy bez wsparcia języka polskiego będzie w ogóle użyteczny nad Wisłą?

Google Home nie jest pierwszym produktem w swojej kategorii. Jako pierwszy swoich sił postanowił spróbować Amazon wprowadzając na rynek głośnik Echo, a także inne modele, na przykład echo dot. Bardzo restrykcyjne ograniczenia regionalne powodują, że asystentka Amazonu - Alexa - nie wykaże się przed polskim użytkownikiem. Nieco inaczej sytuacja prezentuje się w przypadku Google Home, choć i tutaj będziemy mieć odrobinę pod górkę.

Google Home w Polsce

Drobne przeszkody napotkamy już w momencie rozpoczęcia konfiguracji głośnika. Do tego wymagane jest posiadanie aplikacji Home (dostępna na Androida i iOSa) - tej samej, która służy do obsługi Chromecastów - ale by skonfigurować Google Home, będziemy zmuszeni zmienić język systemu na angielski.

Sam proces jest maksymalnie uproszczony. Będąc podłączonymi do sieci Wi-Fi oczekujemy, aż aplikacja znajdzie obecny w naszym otoczeniu głośnik Google Home. Następnie wskazujemy jeden z dostępnych języków, domową sieć bezprzewodową i łączymy z nią Home wpisując hasło. Wszystko trwa do 4 minut, choć zdarza się, że głośnik ma problemy z połączeniem i cały proces najlepiej rozpocząć od nowa.

Google Home to głośnik

Jak już zauważyliście, do Google Home odnoszę się bardzo często pisząc o głośniku - bo właśnie przede wszystkim głośniki znajdują się wewnątrz obudowy. Ta może przybrać jedną z kilku wersji kolorystycznych - personalizowana jest tylko dolna część - aczkolwiek oferty Google nie należy traktować jako ograniczenie, ponieważ w serwisach aukcyjnych i sklepach online bez problemu zamówimy tzw. okleiny, pozwalające odmienić całe oblicze Google Home.

Rozmiary i wygląd Google Home powodują, że pomylenie urządzenia z odświeżaczem powietrza jest bardzo łatwe. Nawet podświetlane diody na szczycie obudowy znacząco nie zmieniają tego obrazu, choć prezentują się bardzo przyjemnie. Dysponują oczywiście kolorami zapożyczonymi z logo Google - świecą się nimi, gdy głośnik oczekuje na dalszą część zapytania po “OK Google” - a barwa miała stosowana jest np. przy sterowaniu głośnością. Górna część obudowy jest powierzchnią obsługującą dotyk, ale do jej zastosowań powrócimy w dalszej części recenzji.

Asystent Google - sercem Google Home.

Sercem Google Home jest Asystent Google zaprezentowany przed rokiem podczas konferencji I/O 2016. Home nie jest jedynym urządzeniem, gdzie rezyduje Asystent, choć do pełnej spójności na wspieranych platformach jest wciąż daleko. W chwili obecnej, już po Google I/O 2017, Asystent wspiera kilka języków - oprócz angielskiego pojawił się teraz m. in. niemiecki, francuski oraz japoński - a Google Home zaczyna pojawiać się na kolejnych rynkach wokół globu.

Od kilku tygodni Google Home obsługuje maksymalnie do 6 użytkowników, którzy rozpoznawani są po głosie. Niestety, wciąż brakuje opcji rozróżnienia dla kont osobistych i zawodowych, dlatego nie zdziwiłbym się, gdyby następnym krokiem Google było wprowadzenie właśnie tej funkcji.

Zastosowania Asystenta Google można podzielić na kilka kategorii - ogólne, informacyjne, organizacyjne i multimedialne. W każdej z nich możemy wydać od kilkunastu do kilkudziesięciu komend, a w wielu miejscach w sieci prowadzone są stale aktualizowane listy fraz, na które reaguje Asystent.

Ja z Asystentem Google porozumiewam się od początku w języku angielskim. To tutaj oferuje największe możliwości, a ze względu na moją wieloletnią praktykę nie czuję ograniczeń czy dyskomfortu podczas korzystania z Google Home. Rozpoczęcie interakcji z głośnikiem zawsze odbywa się z pomocą jednej z dwóch komend. Oprócz “OK Google”, do naszej dyspozycji jest także “Hey Google” i wbrew pozorom różnica pomiędzy ich stosowaniem jest naprawdę duża. Przy wielokrotnym powtarzaniu komendy inicjującej wolimy mówić mniej, szybciej - dlatego jedna sylaba “Hey” jest o wiele wygodniejsza od “OK”. Niestety, na chwilę obecną Asystent nie funkcjonuje w Google Home na tej samej zasadzie, jak będzie działać na Android TV. Po pierwszej wypowiedzi głośnik nie oczekuje na naszą odpowiedź, każdą komendę musimy poprzedzić frazą “OK/Hey Google”.

Rozpoznawalność mowy przez Asystenta stoi na niezwykle wysokim poziomie - niedawno Google pochwaliło się 95% procentową dokładnością, więc margines błędu jest już naprawdę niewielki. Popieram to własnym doświadczeniem - musimy mówić bardzo niedbale i niezrozumiale, by Google miało problem z przetworzeniem zapytania. Odnosi się to do wszystkich rodzajów komend.

Wspomniane diody, znajdujące się pod górną częścią obudowy, dają nam znać o oczekiwaniu na dalszą część komendy. Głośnik reaguje błyskawicznie, a w przypadku problemów z łącznością - internet wymagany jest do działania wszystkich funkcji Asystenta - od razu poinformuje nas o tym fakcie. W zależności od wypowiedzianej frazy Asystent potrzebuje od 2 do 4 sekund na reakcję. Najprostsze zadania wykonywane są w mgnieniu oka. Rzut monetą, działanie matematyczne, konwersja jednostek objętości etc., tłumaczenie całych zdań na dany język (także na polski) - to wszystko zrobi za nas Asystent Google.

Komendy Google Home

Google Home okaże się przydatne w wielu codziennych sytuacjach. Alarm (budzik) czy minutnik sterowane głosem należą do najczęściej przeze mnie wykorzystywanych. Mając zajęte ręce możemy odliczyć czas przygotowywania potrawy, czy nie podnosząc się z łóżka ustawić budzik na nadchodzący poranek. Tak, następnego dnia słysząc dźwięk alaamu musimy odpowiedzieć “Hey Google, turn off” (najkrótsza wersja), by go wyłączyć lub zakończy zdanie słowem “snooze”, by odłożyć budzik o kilka minut.

Google Home zachowuje się analogicznie w przypadku informacji pogodowych (teraz, jutro, tutaj, w innym mieście) oraz danych na wskazany temat (najwyższe szczyty, nazwy gwiazd etc.). Takie zastosowania to najlepsze okoliczności, by sprawdzić w akcji kontekstowość Asystenta Google, którą tak chwali się firma z Mountain View. Temat konwersacji jest zapamiętywany przez maszynę, dlatego gdy raz zapytamy o, na przykład, znaną osobistość, to możemy podpytywać o kolejne fakty na jej temat w sposób pośredni. Gdy zapytamy o rolę główną w danym filmie i uzyskamy odpowiedź, to chwilę później wystarczy dopytać “ile ma lat?” lub “jakiego jest wzrostu?” nie wspominając imiona czy nazwiska aktora/aktorki.

Komendy określane przeze mnie mianem organizacyjnych są w dużej mierze dopiero wdrażane. Co prawda uzyskanie informacji o planach na nadchodzący dzień lub sobotni poranek jest możliwe - wszystkie informacje zostaną zaciągnięte z konta Google, a więc Kalendarza - o tyle dodawanie wydarzeń oraz tworzenie przypomnień zostało ogłoszone przed kilkunastoma dniami i na ich wsparcie nadal czekamy. Lista zakupów, synchronizowana ze zwykłą notatką w Google Keep, jest obsługiwana od samego początku i sprawdza się wyśmienicie.

Multimedia sterowane głosem na Google Home rządzą

Po funkcje multimedialne Google Home sięgam najczęściej. Możliwość spięcia z naszym kontem innych usług, także, a może przede wszystkim firm trzecich sprawia, że Home może rzeczywiście pełnić rolę centrum multimedialnego w naszym domu. Nie wszystkim sterowanie głosem może odpowiadać, ja też z początku podchodziłem do tego bardzo sceptycznie, ale już po jednym dniu nie potrafię sobie wyobrazić odebrania mi uruchomienia odtwarzania losowego lub konkretnego radia, albumu lub playlisty, a nawet i utworu, za pomocą jednego zdania. Dopasowywanie rezultatów wyszukiwań do naszych oczekiwań nie jest idealne - często albumy zastępowane są playlistami, a utwory albumami - wystarczy że noszą tę samą nazwę - ale w ogólnym rozrachunku jestem więcej niż usatysfakcjonowany.

Jedna z aktualizacji wnosi możliwość uczynienia z Home zwykłego głośnika Bluetooth - o co prosiło najwyraźniej wielu użytkowników - dlatego nie jesteśmy ograniczeni jedynie do wspieranych przez Google Home serwisów i usług.

Tym bardziej, że Google Home w duecie z Chromecastem, a głównie Chromecastem audio sprawdza się fenomenalnie! Wystarczy, że komendę zakończymy słowami “on” + nazwa urządzenia, a Google Home przekaże odtwarzanie na dane urządzenie. Nie tracimy jednak możliwości zmiany poziomu głośności, pomijania utworów czy uzyskiwania informacji czego aktualnie słuchamy - świetne rozwiązanie, gdy wybierzemy radio lub nieznaną nam playlistę. Bardzo żałuję, że nie ma sposobu na dodawanie pojedynczych utworów do playlist, ale wszystko w rękach inżynierów Spotify.

Na tych samych zasadach działają SoundCloud, Deezer czy Netflix oraz YouTube. Choć Google Home nie jest oficjalnie sprzedawane i wspierane w Polsce, to nie ma żadnych problemów z działaniem którejkolwiek z opisywanych powyżej funkcji. Podczas pierwszego uruchomienia musimy troszeczkę pokombinować, ale to wszystko. Google Home, a więc Asystent, ma zerowe problemy z rozpoznaniem naszej lokalizacji i udzielaniem lokalnych informacji. Jestem ciekaw, czy proaktywne funkcje będą działały równie dobrze - gdy na trasie na spotkanie pojawią się opóźnienia wynikające z utrudnień, np. wypadku czy robót drogowych, to diody Google Home podświetlą się i będą migać aż do momentu, gdy zapytamy “Hey Google, what’s up”. Wtedy Asystent z dumą poinformuje nas o potrzebie wcześniejszego wyjazdu z domu lub zmianie trasy.

Nie mógłbym nie wspomnieć o funkcjach związanych z inteligentnym domem. Lista wspieranych urządzeń (termostatów, żarówek i innych) jest dość obszerna, lecz nie należą one do najtańszych i wciąż są u nas trudno dostępne w większości przypadków. Jednym z wyjątków są żarówki Philips Hue. Niestety, nie miałem (jeszcze) możliwości sprawdzić ich w akcji, dlatego gdy tylko nadarzy się okazja, to to zrobię.

Domowy pomocnik w (prawie) każdej sytuacji

W asortymencie Google Home znajdują się też poranny i wieczorny briefing. Wysłuchamy wtedy kompletu informacji na temat pogody, zaplanowanych wydarzeń oraz wiadomości ze wskazanych źródeł, mediów. Do wyboru jest ich całkiem sporo, a część z nich oferuje także tzw. “spoken edition”, czyli wersje audio wybranych newsów czy artykułów. Sami tworzymy listę źródeł (ja wybrałem CNN, Guardiana i Wired), by o danej porze dnia uzyskać spersonalizowane, głosowe podsumowanie informacji.

W Google Home znalazły się tylko dwa mikrofony. Dlaczego? Ponieważ algorytmy Google są na tyle skuteczne, że zrezygnowano z planowanych ośmiu. Głośnik jest bardzo... głośny, oferuje zaskakująco głęboki i wyraźny dźwięk. Jeśli muzyki będziemy słuchali w tle, podczas innych czynności, to będziemy z jakości dźwięku w pełni zadowoleni. Poziomem głośności - dostępna jest szeroka, 11-stopniowa skala - sterujemy za pomocą głosu lub wykonując gesty dotykowe (po łuku w prawo lub w lewo) na szczycie urządzenia. Pojedyncze tapnięcia pozwalają na zatrzymanie/wznowienie odtwarzania muzyki lub anulowanie danej komendy.

Obydwa mikrofony są niezwykle czułe. W pomieszczeniu, w którym znajduje się Google Home nie musimy używać podniesionego głosu - mówimy w sposób zupełnie naturalny, nie można jednak szeptać. Bez żadnego problemu, mówiąc odrobinę głośniej, rozmawiam z Asystentem z dwóch innych pomieszczeń - ustawiając minutnik w kuchni czy wyłączając muzykę z salonu - za każdym razem Google Home jest niezawodne. Głośnik działa podłączony do gniazdka zasilania, dlatego gdy zechcemy go przenieść w inne miejsce będziemy musieli wyłączyć Google Home. Uruchamianie trwa nie dłużej niż minutę.

Gdzie kupić Google Home i czy warto?

Google Home nie dotarł oficjalnie do Polski i nie dojdzie do tego zanim nie doczekamy się wsparcia dla języka polskiego w Asystencie Google. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, by Google Home zakupić podczas pobytu w jednych z krajów, gdzie głośnik jest sprzedawany (USA, Kanada, UK), także wysyłkowo, choć nie jest to ułatwione zadanie. Alternatywą są serwisy aukcyjno-sprzedażowe, choć tutaj ceny sięgają zazwyczaj dość wysokich kwot, a sprzęt jest niewiadomego pochodzenia.

Cena Google Home to 129 dolarów amerykańskich. Przekłada się to na równowartość około 500 złotych. Nie jest to mała kwota, ale z Google Home bym obecnie nie zrezygnował. Gdy głośnika na pewien czas zabrakło nie czułem się kompletnie bezradny - co to, to nie - ale takie czynności jak ustawianie budzika i minutnika, poznawanie znaczeń słówek czy ich tłumaczenie oraz sterowanie multimediami (bezdyskusyjny numer 1) stały się tak banalne i przyjemne, że powrót do manualnego wykonywania części z nich był źródłem delikatnego dyskomfortu. Do takich błahostek bardzo łatwo i niezwykle szybko się przyzwyczaiłem doceniając aktualne możliwości Google Home.

Biorąc to wszystko pod uwagę uważam, że cena jest adekwatna do możliwości sprzętu, a możemy być pewni, że to zaledwie początek przygody pt. Asystent Google , więc Google Home będzie cały czas zyskiwało nowe umiejętności.

Warunek do spełnienia jest jednak bezlitosny - znajomość języka angielskiego na takim poziomie, by konwersacja z Asystentem nie była dla nas drogą przez mękę. Warto jednak spojrzeć na to z innej perspektywy, gdyż dla niektórych może to być także swoista domowa szkoła w nauce języka, wymowie pojedynczych słów oraz całych zwrotów - wszystko po to, by maszyna była w stanie nas zrozumieć, a docelowo także inne osoby.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu