Google

Epic ujawnia kolejne dowody, że Google Play Store nie gra fair

Krzysztof Rojek
Epic ujawnia kolejne dowody, że Google Play Store nie gra fair
Reklama

Epic nie walczy tylko z Apple, ale też - z Google. Ujawnia przy tym nowe fakty o polityce giganta odnośnie developerów.

Spór Apple z Epic Games Store trwa i póki co - nic nie zapowiada, żeby któraś ze stron miała odpuścić. Oprócz tego Epic walczy także na innym froncie - z Google. Jak zazwyczaj w takich sytuacjach, opinia publiczna ma szanse dowiedzieć się nieco więcej o praktykach jednej bądź drugiej strony, ponieważ w toku postępowania sądowego ujawniane są dowody, które w innych wypadkach nie miałyby szansy ujrzeć światła dziennego. Podobnie jest i tutaj, ponieważ Epic wykłada na stół nowe fakty na temat tego, jak Google traktuje deweloperów i w jaki sposób zapewnia sobie rolę dominującego sklepu na Androidzie. Czego tym razem się dowiedzieliśmy?

Reklama

W jaki sposób Google miało zostać na szczycie - czym jest "Project Hug" ?

Pomimo tego, że Google Play Store jest domyślnym repozytorium na Androidzie, nie oznacza to, że firma może czerpać profity siedząc z założynymi rękoma. Z racji na otwartość Androida developerzy szybko zaczęli rozumieć, że mogą przecież założyć własne repozytoria, gdzie nikt nie będzie od nich pobierał prowizji. Taki masowy exodus, szczególnie w przypadku topowych twórców i ważnych aplikacji byłby dla Google katastrową. Dlatego właśnie firma wymyśliła "project Hug", który miał zbliżyć czołowych devów do firmy i nie pozwolić im odejść.

W ramach programu setki milionów dolarów miało zostać przekazane czołowym firmom i developerom, by ci nie odchodzili i nie zakładali swojego sklepu. Sprawa ma dotyczyć przede wszystkim twórców aplikacji z portfolio Tencenta. Oprócz tego, podejrzane transakcje miały też mieć miejsce pomiędzy Google a czołowymi producentami smartfonów. Tutaj w zamian za opłatę ci mieli umieszczać Sklep Play w bardzo dobrze widocznym miejscu na ekranie głównym (przyjrzyjcie się jak będziecie następnym razem kupować telefon), nie preinstalować innych repozytoriów oraz uczynić Google Play domyślną aplikacją do kupowania wszystkich treści - dotyczy to producentów, którzy mają swoje własne repozytoria.

W takiej formie nie ma co się dziwić, że developerzy tacy jak Epic mogą czuć się pokrzywdzeni. Owszem, obie strony nie są krystalicznie czyste, ale nie można powiedzieć, że potajemne umowy z developerami którzy mogliby zagrozić pozycji Google Store i wykupywanie dla swojej aplikacji miejsca jako jedyne repozytorium na smartfonach nie jest nadużywaniem swojej pozycji. Google i tak w tym sporze ma już mocno pod górkę, a dodatkowe dowody raczej nie pomogą mu wygrać.

Źródło

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama