Wczoraj wieczorem w sieci pojawił się news, jakoby Gmail zablokował pocztę e-mail rosyjskiej Dumy. Niższa izba parlamentu miałaby korzystać z usług Google do utrzymania i obsługi kont tamtejszych posłów, a Google w odwecie za blokady i wywieranie wpływu po prostu zabrał im zabawki i co gorsza, uniemożliwił odzyskanie stamtąd danych. Piękna to by była wizja, ale to niestety nie jest prawda. Co gorsza, niektóre media w Polsce podchwyciły temat.
Usługi pocztowe Google są szeroko wykorzystywane przez przedsiębiorstwa, które używają ich w ramach Workspace'u - oferty skierowanej właśnie do firm, które będą obracać się w quasi-pakiecie biurowym giganta. Takie konta można spokojnie podpiąć do swojej firmowej domeny: zyskujemy dzięki temu ogromną wygodę, outsourcing poczty do pewnego i co istotnego, nieobciążającego nasze zasoby źródła oraz dostęp do wspaniałych narzędzi Google. Sam w ten sposób działam w swojej drugiej pracy i choć jestem jeszcze miejscami przyspawany do usług Microsoftu, do Gmaila zaglądam z przyjemnością. Świetnie też korzysta mi się z webowego pakietu biurowego Google. W wielu zastosowaniach nie mam żadnego powodu, by otwierać microsoftowskiego Office'a.
Wygląda na to, że Duma Państwowa, niższa izba parlamentu korzysta sobie z Google Workspace do obsługi kont pocztowych. Czy to źle? Dobrze? O ile tak jest, może nie jest to najbardziej fortunne, ale też nie widzę w tym istotnego błędu. Google jest międzynarodowym gigantem, który oferuje bardzo wysoki poziom bezpieczeństwa danych, choć mimo wszystko nie powierzałbym wewnątrz takich skrzynek supertajnych danych. Zawsze można zrobić tak, jak minister Dworczyk i o poufnych kwestiach poruszanych z najważniejszymi osobami w państwie rozmawiać za pomocą poczty Wirtualnej Polski...
Istotne jest jednak co innego. Chodzi bowiem o to, że były deputowany Dumy, Siergiej Markow stwierdził że Gmail zablokował wszystko, co jest podpięte do domeny Duma.gov. Wpis opublikowany na Facebooku szybko zyskał spore zainteresowanie, a Markow napisał w nim:
Gmail zabrokował nasze służbowe adresy e-mail duma.gov. Nie można odzyskać danych. Zachowajcie ostrożność przy wprowadzaniu danych w innych usługach. Kolegom, którzy potrzebują mojego nowego adresu e-mail udostępnię go osobiście (w prywatnej wiadomości - przyp. red.)
Czytaj dalej poniżej
Jak wyjaśnił Siergiej Markow, adresy e-mail wewnątrz usług Google zostały utworzone dla Dumy Państwowej w 2009 roku. Było to jeszcze na długo przed tragicznymi wydarzeniami w Ukrainie w roku 2014, kiedy to Rosja dopuściła się agresji na naszego wschodniego sąsiada. Zasadniczo dziwne by było to, gdyby Google zdecydował się na ten krok. W tym momencie firma bardzo mocno pracuje nad tym, by zapewnić bezpieczeństwo swoim pracownikom, którzy musieli zostać w biurach znajdujących się na terenie Federacji Rosyjskiej. Media rozpisywały się o tym, że na Google i Apple wywierano wpływ mający na celu uzyskanie konkretnych korzyści propagandowych dla Rosji. U managerów tych firm, a także w biurach pojawiali się funkcjonariusze FSB, grożono im także więzieniem i zarzutami z paragrafów związanych ze szpiegostwem.
Dlatego niezwykle dziwne byłoby to, gdyby Google zdecydowało się na taki ruch. Oznaczałoby to otwartą wojnę z władzami Federacji Rosyjskiej i najpewniej głębokie represje ze strony tamtejszych służb. Wiemy natomiast, że Google nie może sobie na to pozwolić właśnie ze względu na bezpieczeństwo pracowników. Gigant ograniczył swoją działalność w tym kraju na tyle, na ile jest to możliwe.
Co ciekawe, Duma Państwowa zaprzeczyła doniesieniom Markowa
Komunikat niższej izby parlamentu w serwisie Telegram, gdzie pojawia się większość komunikacji w takich sprawach stanowczo zaprzeczył twierdzeniom Markowa. Otóż poczta elektroniczna deputowanych do Dumy znajduje się w innej domenie niż Gmail. Co więcej, Markow jest byłym deputowanym więc nie powinien mieć dostępu do służbowych kont używanych przez rosyjski parlament. Blokada zapewne dotyczyła jego, a ten rozciągnął decyzję giganta na całą Dumę - nie wiedzieć czemu.
Być może dlatego, że Google w ostatnim czasie znajduje się na celowniku rosyjskich służb. Youtube'owe konto niższej izby parlamentu - Duma TV zostało zablokowane na początku kwietnia, w odpowiedzi na wiele kłamliwych, propagandowych materiałów. Roskomnadzor stanowczo potępił ten ruch i wezwał giganta do przywrócenia konta.
I choć byłaby to zdecydowanie piękna perspektywa - już na początku istnienia wiadomości o blokadzie ze strony Google, całą sprawa wydawała się nieco mglista, ocierająca się o swego rodzaju fake news. Jego inicjatorem był człowiek o sporej rozpoznawalności ze względu na przeszłość związana z rosyjskim parlamentem. Albo źle zrozumiał intencje giganta blokującego jego konto, albo swój wpis umieścił na Facebooku złośliwie, próbując zdyskredytować Google.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu