Google

Google chce wszczepić nam komputer w oko, a mi się ten pomysł bardzo podoba

Paweł Winiarski
Google chce wszczepić nam komputer w oko, a mi się ten pomysł bardzo podoba
Reklama

Nigdy nie ukrywałem, że interesuję się hybrydą człowieka z maszyną. Może oglądałem za dużo filmów i czytałem za dużo książek science-fiction, ale wizja cyberpunkowej przyszłości wydaje mi się tylko kwestią czasu. Google opatentowało już fajnie prezentujący się pomysł wszczepienia komputera w ludzką gałkę oczną, więc taka przyszłość nie wydaje się wcale tak daleka.

Na razie to oczywiście tylko patent, a jak to z patentami bywa - po prostu się je tworzy, by ewentualnie w przyszłości mieć prawa do pomysłu. Ten pochodzi jeszcze z 2014 roku, ale dopiero w ubiegłym tygodniu został opublikowany. I choć sama myśl o wpuszczaniu czegoś do gałki ocznej trochę mnie przeraża, to już wszystko po tym, czyli posiadanie wszczepionego komputera wydaje mi się ekscytujące. Ale napiszę jak miałoby być to urządzenie wszczepiane - najpierw należałoby wyciąć prawdziwą soczewkę, a następnie wstrzyknąć płyn wraz z elektronicznymi częściami sprzętu. Po stwardnieniu płynu ciśnienie wewnętrzne oka powinno utrzymać urządzenie na swoim miejscu. Brzmi trochę jak nieodwracalny proces, prawda?

Reklama

Co w zasadzie mógłby robić taki komputer w gałce ocznej? Po pierwsze pożegnać okulary i szkła kontaktowe, korygując lub niwelując wady wzroku, dając przy okazji „ekstra moce”. Pewnie zastanawiacie się jak taki sprzęt byłby zasilany - ja również, patent mówi o specjalnej antenie zbierającej energię.

Google wspomina o różnych sygnałach, które taki komputer mógłby odbierać i wysyłać. GPS, LTE, NFC, choć do komunikacji ze światem zewnętrznym urządzenie miałoby wykorzystywać fale radiowe - ale posiadać również na przykład własną pamięć. Pierwsze co przychodzi mi jednak do głowy, to wykorzystanie takiej technologii przez samo Google - wyobrażacie sobie ile informacji dostawałaby firma gdyby miała do nich dostęp? Osoba z takim sprzętem byłaby przecież pod stałym monitoringiem, przekazując wszelkiej maści dane praktycznie całą dobę. Oczywiście można mówić o tym, że dzięki takiej technologii można byłoby na przykład stworzyć fenomentalne Street View, ale wszelkie PIN-y, kody bezpieczeństwa do kart, tajne szyfry, czy życiowe tajemnice, które chcemy zachować w sekrecie, byłyby zdradzone.


Zastanawiam się do czego takie rozwiązanie mogłaby wykorzystać osoba z wszczepem, oczywiście poza poprawą wzroku. Bo na pierwszy rzut oka wygląda to trochę tak, że najwięcej korzyści miałoby samo Google. Patent nie wspomina o żadnym sposobie wyświetlania obrazu dla samego użytkownika, więc porównywanie pomysłu z nieudanym (choć z szansami na sukces przy drugiej odsłonie) Google Glass są chybione. No chyba, że dodalibyśmy do tego kolejny wszczep, tym razem gdzieś w mózgu - wtedy urządzenie w oku byłoby jednym z sensorów przekazujących dane do interfejsu połączonego z naszym mózgiem. A to z kolei daje ogromne pole do wykorzystania obecnych już na rynku technologii, chociażby rozszerzonej rzeczywistości. Wyobraźcie sobie interfejsy rodem z gier FPP, odczytywanie kodów kreskowych, wyświetlanie map, skanowanie przedmiotów, może też widok w podczerwieni czy noktowizję.

Trochę się rozmarzyłem, w końcu to tylko patent i zanim nie zostaną pokazane prawdziwe urządzenia, których w dodatku ludzkie oko nie odrzuci, nie ma się czym ekscytować. Wspomniany patent nie pokazuje też którą drogą chce iść Google, bo to pomysł taki, jak dziesiątki czy setki innych. Daje jednak do myślenia - przyszłość, którą znamy z wszelkiej maści dzieł science-fiction jest coraz bliżej i pozostaje mieć nadzieję, że kiedy ją zobaczymy, będzie przypominać te optymistyczne filmy czy książki. Kiepsko byłoby obudzić się w świecie nielegalnych wszczepów, ciągłej inwigilacji i ludzi, którzy przypominają groteskowe cyborgi mogące zrobić wszystko za kolejny ulepszający je kawałek sprzętu.

grafika: 1

źródło

Reklama

 

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama