Mobilizacja w szeregach Google. Cel jest jeden – zapobiec „zagrożeniu” ze strony sztucznej inteligencji od Open AI.
W obliczu dynamicznie rozwijających się narzędzi AI, które w ostatnich miesiącach wyrosły jak grzyby po deszczu, często dyskutujemy o tym, czy sztuczna inteligencja w niedalekiej przyszłości odbierze pracę grafikom, pisarzom czy copywriterom. Na obecnym etapie można oczywiście obracać to jeszcze w żart, ale gdy jedna z największych korporacji mobilizuje siły w obawie przez botem konwersacyjnym, to uświadamiamy sobie, że sytuacja już teraz robi się poważna. Dlaczego Google boi się Chat GPT? Cóż, chodzi o pieniądze.
Polecamy na Geekweek: Google przestraszyło się sztucznej inteligencji OpenAI. To "diabelska technologia"
Bot, który podbiera Google klientów
O genialnym narzędziu Chat GPT pisałem szerzej w tej publikacji, dlatego nie będziemy się teraz rozwodzić nad szczegółowymi aspektami tej technologii. Aby jednak odpowiednio zarysować skalę problemu, wyjaśnię pokrótce, dlaczego Google ma prawo obawiać się AI. Chat GPT na pierwszy rzut oka wygląda niepozornie, ale wystarczy zadać mu kilka pytań, by zrozumieć, z jak potężnym botem mamy do czynienia.
Narzędzie stworzone przez Open AI to jeden z najbardziej zaawansowanych botów konwersacyjnych. W kilka sekund stworzy dla Ciebie opowiadanie, napisze list, opracuje post do publikacji w social mediach lub przetłumaczy tekst. Jednak to nie tu tkwi problem. Chat GPT korzysta bowiem z pełnych zasobów Internetu, dzięki czemu w ułamku sekundy jest w stanie odpowiedzieć na pytanie użytkownika. A kto żyje z zadawanych pytań i wyświetlanych reklam przy okazji generowania wyników? No właśnie, Google. Sęk w tym, że AI potrafi odpowiadać na pytania obszerniej i bardziej wyczerpująco, niż wyszukiwarka, która wyrzuca z siebie jedynie porcję linków. Sprawiło to, że w zaledwie 5 dni po uruchomieniu Chat GPT mógł pochwalić się milionem użytkowników. I to właśnie tego odpływu potencjalnych klientów obawia się Google.
Open AI solą w oku Google
Sundar Pichai – dyrektor generalny Alphabet, firmy macierzystej Google – zorganizował serię wewnętrznych spotkań, na których zalecił pracownikom z działów AI wzmożenie wysiłków nad opracowaniem strategii, przeciwdziałającej „zagrożeniu”, jakim jest Chat GPT. Jak donosi The New York Times, działy badań oraz zespoły odpowiedzialne za mechanizmy bezpieczeństwa i zaufania zostały skierowane do pomocy w opracowywaniu nowych produktów AI, które będą stanowiły konkurencję dla bota od Open AI.
Skąd to nagłe poruszenie? Google najwyraźniej obawia się, że narzędzie konwersacyjne odciągnie część klientów od wyszukiwarki, co bezpośrednio przełoży się na dochody z reklam, które w 2021 roku wygenerowały 208 miliardów dolarów, czyli 81% przychodów Alphabet. W szeregach korporacji trwa burzliwa dyskusja o potencjalnym zastąpieniu wyszukiwarki sztuczną inteligencją, oraz konsekwencjami finansowymi, spowodowanymi przez taki stan rzeczy.
Co ciekawe Google posiada swojego własnego bota tekstowego o nazwie LaMDA (Language Model for Dialogue Applications), ale nie chce udostępnić go publicznie w obawie przed wizerunkowymi kontrowersjami. Boty AI mają bowiem tendencje do… hmm, niepoprawnego politycznie komentowania niektórych zagadnień, oraz skłonności do rasizmu i seksizmu. Chat GPT jest tego świetnym przykładem, bo zaledwie dwa tygodnie temu całun krytyki spadł na bota z powodu niefortunnego wygenerowania listy narodowości, które można torturować.
Według Timesa Google chce też stworzyć alternatywę dla potężnego narzędzia DALL-E, do generowania grafik z komend tekstowych. Co z tego wyniknie? Być może odpowiedź na to pytanie uzyskamy już w maju, podczas dorocznej konferencji programistycznej Google I/O.
Stock image from Depositphotos
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu