Wszelkiej maści algorytmy coraz śmielej poczynają sobie w naszych życiach. Google doskonali właśnie takie, które... zadbają o nasze zdrowie i przewidzą naszą śmierć.
Google tworzy AI, która przewidzi naszą śmierć. Czy naprawdę chcemy to wiedzieć?
Brzmi jak fabuła filmu sci-fi, ale to rzeczywistość. Sztuczna inteligencja zaczyna odgrywać coraz większe znaczenie w naszym życiu. I choć jeszcze kilka lat temu dla większości z nas jej algorytmy utożsamiane były co najwyżej z wynikami wyszukiwarki Google, to obecnie na dobre wchodzi do naszego życia — czy tego chcemy, czy nie. Lubimy związane z nią wygody i udogodnienia, idea autonomicznych samochodów rozpala wyobraźnię... ale czy równie ochoczo podejdziemy do niej wtedy, kiedy to właśnie algorytmy będą podpowiadać nam jak żyć, dbać o nasze zdrowie, a nawet... typować jakie mamy szanse na przeżycie?
Przerażające czy niezbędne?
Coraz więcej firm pracuje nad rozwiązaniami skupiającymi się na wykorzystywaniu AI w medycynie. Jedną z nich jest Google. Kilka lat temu gigant ogłosił swoją nową politykę, w obliczu której na pierwszym miejscu stawiana jest sztuczna inteligencja — i od tej pory konsekwentnie kroczy tą właśnie ścieżką. A branża medyczna jest jedną z tych, która szczególnie przykuła ich uwagę — przede wszystkim dlatego, że na ten moment lwia część oprogramowania nie korzysta z najnowocześniejszych rozwiązań. Google chce jednak wprowadzić w tej kwestii (nie)małą rewolucję: połączyć ze sobą wszystkie dane na temat pacjenta i nauczyć swoje algorytmy robić z nich możliwie jak największy użytek. Problemem jednak jest to, że dostęp do tych wrażliwych informacji na temat pacjentów wcale nie jest łatwy. Na tę chwilę mają m.in. umowę z amerykańskimi uniwersytety, które dostarczyły im 46 miliardów danych anonimowych pacjentów. A ich obecne rozwiązania pozwalają stworzyć model przewidywania dla każdej placówki z osobna, co w szerszej perspektywie staje się dość problematyczne. Ale prawdopodobnie kwestią czasu jest to, kiedy zacznie to działać na dużo szerszą skalę.
Nauczeni jednak doświadczeniem — podchodzą do tematu powoli. Bo o ile jeszcze kilka lat temu wydawało nam się, że Google wie o nas wszystko (jeżeli korzystamy z ich rozwiązań, mają przecież dostęp do poczty, kalendarza, lokalizacji czy historii płatności), to uzupełnienie tego historią naszych chorób jest zupełnie nowym poziomem.
Indian Express przytoczył historię z życia wziętą — o kobiecie z rakiem piersi, która trafiła do szpitala w bardzo poważnym stanie. Po konsultacji z dwoma lekarzami i badaniach, obecne tam komputery twierdziły, że ma 9,3% szans na to, że umrze. Następnie przyszła pora na rozwiązania od Google — ich wyliczenia opierały się na 175,639 informacjach które miały na jej temat. Prognozy nowoczesnych algorytmów były dużo gorsze — szansa na to że umrze w ich mniemaniu wynosiły 19,9%. Niestety — pacjentka umarła kilka dni później. Ich nowoczesne narzędzie nie tylko korzysta z całego dodatkowego pakietu danych (nawet tych archiwalnych, jeżeli tylko są zeskanowane w formie PDF), ale też opracowuje pełne prognozy: o tym ile dni pacjent spędzi w szpitalu, jakie są jego prognozy, szansę na remisję choroby czy właśnie tego, że niebawem umrą.
Pytanie brzmi: czy naprawdę chcemy wiedzieć kiedy umrzemy?
Jestem przekonany że algorytmy te z biegiem czasu będą radziły sobie coraz lepiej. Ba, co więcej — te dane, do których teraz firmy podchodzą niezwykle ostrożnie — także prędzej czy później trafią w ich ręce. W końcu będzie chodziło o ludzkie zdrowie, dobrobyt i... oszczędności. Ale to trochę tak jak z przepowiedniami — nie każdy chce wiedzieć, co chcą nam przekazać. Tym bardziej, że przewidując datę śmierci raczej nie mówimy o dobrych wróżbach...
Źródło: Indian Express
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu